Siedząc na kanapie w salonie, u siebie w domu, Rhinna wpatrywała się w okno. Niedawno padał deszcz, ale teraz słońce wychodziło zza chmur i ogrzewalo przyjemnie wszystko dookoła. Dziewczyna mimo to siedziała zamyślona w środku domu.
Ukończenie szkoły, biorąc pod uwagę tę całą sytuację z ojcem, perłą i Cieniem przeszłości, w których chcąc nie chcąc miała czynny udział, było nawet nie lada wyzwaniem. To, co się tam działo, mocno odbiło się na niej przez jakiś czas. Zajęta ojcem starała się nie zwracać uwagi na swój stan. Osłabienia, zmęczenia i odczucia obolałego ciała. Moc animaga jeszcze nie do końca do niej wróciła - ale wierzyła, że tak się stanie. Starała się dopuścić do siebie myśl, że nawet bez animagii nadal jest tą samą Rhinną i jej zanim wcale nie czynie jej słabszą. Trochę to trwało, ale z każdym dniem była coraz silniejsza. Niedługo się uda, przynajmniej tak sobie codziennie mówiła.
Na szczęście wszystko zaczynało powoli wracać do normy i teraz mogła się skupiać na innych rzeczach. Podanie na studia? Złożone. Treningi z drużyną? Zaczęte. Opieka nad ojcem w Mungu? Jak najbardziej. Miała może i mało czasu dla siebie, ale biorąc pod uwagę wszystko, co się stało oraz z jakim skutkiem się zakończyło... Nie narzekała. Może zacznie później. Dopóki nie złapie jej znów ból lub zamroczenie. Musiała dojść do siebie, ale miała inne obowiązki na głowie, a jak wiadomo - Hamilton rzadko kiedy na siebie patrzyła...
W pierwszej możliwej chwili napisała sowę do Aarona oraz Flo. Obydwojgu zawdzięczała życie ojca. Z Wilson, musiała to przyznać, nawet trochę się zakumplowała. Z Matluckiem znała się lepiej.. W krótkich sowach zaprosiła go do domu, by móc na spokojnie porozmawiać, bez świadków (do tej pory raczej widywali się na mieście, ale w tej tematyce Rhi wolała być ostrożona). I teraz tak tylko czekała. Gdzieś w kuchni słyszała, jak skrzaty się krzątają, ogarniając coś dobrego do zjedzenia. Ich obecność tutaj pozwalała dziewczynie nie zwariować, zresztą nie tylko one, przyjaciele i najbliżsi również. Nie mniej jednak wiedziała, że od ojca nie dowie się teraz szczegółow, bo nie był w stanie za dużo zrobić. Powiedzieć. Do tej pory chyba sama nie była w stanie za dużo opowiedzieć... To wszystko nadal brzmiało i wyglądało nierealnie...
Westchnęła i opadła plecami na oparcie fotela. Nie miała do nikogo pretensji za zaistniałą sytuację, nie mniej jednak była ona trochę przytłaczająca. Zaraz jednak powróciła do swojego delikatnego uśmiechu na ustach. Nie lubiła, gdy inni widzieli ją zasmuconą, zamyśloną - wolała jednak przywdziewać dla innych uśmiech na twarzy. Siedziała dalej, czekając na przybycie Aarona.
Londyn, gdzieś nie tak daleko po całej akcji Cienia Przeszłości
-
Wiek:
17Data:
15 cze 2006Genetyka:
AnimagKrew:
PółkrwiZdrowie:
100Zawód:
Student (I rok)Pozycja w quidditchu:
ŚcigającyRóżdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętkaZamożność:
klasa średniaStan cywilny:
Moim Romeo Nevan - Posty: 631
- Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14