Nevan & Rhi - po balu

ODPOWIEDZ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 653
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

ciąg dalszy tego -> klik!

Trzymanie się w ryzach było nie lada wyzwaniem w tym momencie. Hamilton dzielnie znosiła wszystko, co się tutaj działo, trzymając się może nieco za bardzo na włosku, ale jeszcze nie wpadła w panikę. Możliwe, że gdyby sytuacja działa się jakiś czas temu, byłoby zdecydowanie gorzej. Od wakacji, kiedy to u Nevana udało jej się w większości przepracować traumę, dawała radę normalnie funkcjonować. Tylko takie momenty jak te wyprowadzały ją nieco z równowagi. Wiedziała, że musiała próbować dać sobie radę - gdzieś tam w środku wiedziała, że jest w stanie to zrobić. Nie mniej wykańczało ją to psychicznie. I już bardzo chciała po prostu stąd wyjść, zaczerpnąć świeżego powietrza, spokoju...
A na pewno nie wpatrywać się w twarz Ezry, który robił z siebie nie wiadomo jak wielką ofiarę.
Rzuciła szybkie spojrzenie Nevanowi, nieco niedowierzając w pierwszym momencie w to, co powiedział. Czemu przyznał o nękaniu? Przecież to coś, co nie powinno tutaj paść, nawet, jeśli była to stu procentowa racja. Travers zaraz mógł odwrócić kota ogonem - co zresztą usilnie starał się robić. Nie, to trochę zadziałało na Rhinnę jak płachta na byka. Do tego wiedziała, że profesor wcale nie jest im tak przychylny, jak mógłby być - stąd też ta pewność siebie Frasera była dla niej... mało zrozumiała. Nie mniej jednak nie miała czasu się nad nią zastanawiać, bo za chwilę profesor numerologii postanowił puścić dziewczyny wolno, a chłopaków ukarać. Rhinna momentalnie spojrzała na Nevana, chcąc mu pomóc w razie jakichś trudności z utrzymaniem się. Szybko jednak przeniosła spojrzenie na Richelieu, który już w tym momencie odchodził.
- Profesorze! - z niedowierzaniem w oczach odprowadziła go wzrokiem, nie bardzo wiedząc w pierwszym momencie, co ma zrobić i co ma myśleć. Czy tak powinno to wyglądać? Oczywiście, że nie!
Zanim jednak dane jej było cokolwiek powiedziać, skierowała momentalnie spojrzenie na Asharę, która postanowiła zdjąć zaklęcie z Ezry i bawić się w teatrzyk, jak to oni nie są poszkodowani. Jedną ręką obejmując Nevana, drugą wsunęła do kieszeni sukienki wyciągając różdżkę i zmrużyła powieki, czując, jak wzbiera w niej wściekłość.
- Zamknij się, Ashara. Koniec teatrzyka, odegraliście swoje role koncertowo. - syknęła pod nosem, dopiero po chwili przenosząc spojrzenie na Traversa. Weszła mu częściowo w słowo, nie dbająć o to, czy chłopak ją słuchał, czy nie. - Uważaj, Travears, bo profesor nic nie zrobił, ale jeszcze ja mogę... - odjąć punkty, nakablować na niego innemu profesorowi, cokolwiek jako Prefekt Naczelna..
I ta chwilowa złość pozwoliła jej zapomnieć o ataku paniki. Ale ostatnie słowa Ezry zadziałały jak przełącznik. Otworzyła szerzej oczy, odprowadzając Traversa wzrokiem. Zamarła na sekundę, unosząc dłoń z różdżką na bliznę pod obojczykiem, którą miała po wypadku samochodowym.
- Bli-blizny? Skąd... - jęknęła cicho, czując jak ogarnia ją chłód. Przesunęła dłonią pod piersi i zacisnęła ją na sukience. Dopiero po chwili się ocknęła. Spojrzała szybko, dość nerwowo na Nevana. - Finite. Udawaj, że nadal działają zaklęcia profesora, co by się do nas nie doczepił. Czy... czy możemy stąd iść, proszę? - znów poczuła drżenie na ciele. Jej myśli zdecydowanie za bardzo galopowały, po chwili odwróciła spojrzenie od Nevana, po zaledwie kilku sekundach. Nie potrafiła w tym momence patrzeć na niego.
Give light

and people will find the way.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 162
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Cała ta sytuacja była absurdalna. Nevana nosiło ze złości, dlatego też nie filtrował aż tak bardzo tego co mówi. Obecność profesora w pierwszej chwili chciał przeciągnąć na własną korzyść, lecz Richelieu nie był zainteresowany rozwiązywaniem sporów, a raczej w jego priorytetach było po prostu uspokoić dzieciarnię i iść się bawić dalej. Nevan był równie zszokowany co i Rhinna. I może na szczęście swoje i Rhi efekty działania zaklęć profesora utrzymywały się na nim dłużej niż na Ezrze, więc Fraser mógł jedynie łypać na niego wrogim spojrzeniem, dopóki dwójka Ślizgonów nie zniknęła z pola widzenia.
W tej chwili Ezra jawnie im zagroził i nawet nie miał oporów, by zagrozić Nevanowi. Student nie przeraził się personalną groźbą, gorzej było w przypadku Rhi, bo o nią bał się zawsze i wszędzie. Wspomnienie o bliznach spotkało się u Nevana z zaskoczeniem. Skąd Ezra wiedział takie rzeczy, czy jest coś o czym Nevan nie wie?
Oswobodzony spod działania zaklęć profesora Nevan wyswobodził się z objęć Rhi. Złość w nim buzowała, więc musiał jakoś rozładować napięcie i uspokoić umysł.
- Dlaczego ten gnój musi zawsze wszystko psuć? - Fraser warknął ruszając w krótkim zrywie, zrobił kółko wokół Rhi. Dziewczyna widziała jak włosy Frasera zabłysły czerwienią, a jego dłonie bardziej przypominały szpony w tej chwili. Chłopak warknął raz i drugi, po czym się zatrzymał i jego ciało wróciło do normy. Spojrzał na Rhi już trochę bardziej opanowany.
- Chodźmy stąd. Odechciało mi się już zabawy. - Mruknął wyciągając do niej rękę. Miał zamiar wyjść z zamku i ruszyć gdzieś na Błonia, z dala od imprezowiczów i dwójki Ślizgonów.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 653
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Oddychając bardzo płytko i jednocześnie próbując zapanować nad oddechem, Rhinna przypatrywała się Nevanowi. Puściła go, gdy tylko poczuła, że chłopak chce się od niej odsunąć. Spogląła na niego niepewnym, nieco przestraszonym wzrokiem. Przyuważyła kątem oka wygląd jego dłoni i poczuła, jak jej ciało delikatnie zadrżało. Nigdy wcześniej Nevan nie okazał przy niej takiej przemiany. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale na logikę chłopak mógł chyba przybierać różne... "formy", skoro może i zmienić się w kogoś innego, to może w jakieś zwierzęta też? Wzięła głębszy wdech i wypuściła powietrze z ust. Nie chciała teraz o tym myśleć. Sama miała spory mętlik w głowie i ciężko jej było się na czymś konkretnym skupić. Przeszedł ją dreszcz, gdy usłyszała słowa wypowiadane przez chłopaka. Nie spuszczała z niego spojrzenia, odwracając za nim uważnie głowę. Nie była tylko pewna, czy boi się o niego czy czuje strach przez coś kompletnie innego w tym momencie... Czy taki wpływ miał na nią Ezra czy może...
Gdy chłopak zatrzymał się i wyciągnął w jej stronę dłoń - już wyglądającą normalnie - zawahała się. Jednoczeście tak bardzo chciała stąd uciec, opuścić to miejsce... Niepewnie wyciągnęła w jego stronę rękę i delikatnie chwyciła opuszkami palców jego. Skinęła głową.
- Chodźmy. - zgodziła się, nie do końca wiedząc, gdzie powinni się kierować. Dlatego w pierwszym momencie ruszyła przed siebie, byleby po prostu opuścić to miejsce. Nie zwracała uwagi na ludzi dookoła, nie rozglądała się prawie w ogóle. Nie obchodziło ją, czy ktoś ją zaczepiał, gratulował koncertu, chciał porozmawiać... Czuła, jak niepokój nie daje jej spokoju, jak oddech znów staje się płytki i musiała po prostu stąd wyjść.
Nie zastanawiała się nad efektem słów Ezry. Z jednej strony była przyzwyczajona do jego gróźb, dlatego też nie zrobiło to na niej wielkiego wrażenia. Jednoczeście jednak nie mogła dojść do porozumienia z własnymi myślami, jakim cudem Ezra wiedział o jej bliznach? Była pewna, że nigdy mu o nich nie wspominała, a tym bardziej - ich nie pokazywała. Skąd zatem...
Wchodzac po schodach do Sali Głównej, upewniwszy się, że nikogo w niej nie ma, puściła dłoń chłopaka. Podeszła do fontanny na środku pomieszczenia i przez moment przyglądała jej się w ciszy. Uniosła obydwie dłonie w górę, przykładając je do klatki piersiowej. Przeniosła spojrzenie na taflę wody i spojrzała na swoje odbicie. Nie spoglądała na chłopaka. Przesunęła prawą dłonią po sukience, między piersiami i zatrzymała ją na brzuchu. Zmrużyła powieki i zadrżała.
- Czemu on o nich wspomniał? - zadała ciche pytanie, naprawdę się nad tym zastanawiając. Do tej pory nie mogła dociec, skąd Travers o nich wiedział. To ją całkowicie zbiło z tropu. Starała się nikomu ich nie pokazywać, nawet Nevanowi. Oczywiscie wiedziała, że prędzej czy później chłopak się o nich dowie (a może tylko jej się zdawało, że nie wiedział?), ale dopóki mogła, zawsze ubierała się w coś, co zakrywało cały jej tułów. Wiedziała, jak ten temat jest drażliwy, dlatego postanowiła sama się z nim borykać przez jakiś czas. Nic więcej teraz nie powiedziała, wpatrując się ciągle w swoje odbicie w wodzie niepewnym spojrzeniem.
Give light

and people will find the way.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 162
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

W tej chwili Nevan nie do końca miał świadomość, że jego zachowanie, przemiany i słowa mogą przerazić Rhinnę. Wściekłość zasnuła jego umysł sprawiając, że hamulce puściły a frustracja wyszła poza jego umysł. Rozsądek powoli wracał i już sam fakt, że Rhinna zawahała się podać mu rękę sprawił, że zdał sobie sprawę z jej strachu. I to nie chodziło nawet o to, że dziewczyna jest przerażona całą tą sytuacją, tylko boi się jego. Nevan zacisnął usta w wąską linię i dopóki nie wyszli z balu nie odzywał się. Po drodze czuł jak gniew z niego ulatuje i powoli zaczyna do niego wszystko docierać. Zwłaszcza to, jakim okazał się być idiotą. Łudził się, że profesor stanie w ich obronie, i jakże wielce się pomylił. Jutro i tak czeka go odbieranie różdżki, więc kolejna żenująca sytuacja przed nim. Poza tym na cholerę wspomniał, że Ezra nęka Rhi? Eh... czasami był tak głupio naiwny, że aż sam siebie zaskakiwał.
Ich wędrówka zakończyła się w Sali Głównej i Rhi zaraz za drzwiami puściła Nevana kierując się w stronę fontanny. Chłopak był tym gestem odrobinę zaskoczony i zbity z tropu. Musi być na niego wściekła, że tak dał się ponieść nerwom. Ruszył za nią nie widząc za bardzo opcji co zrobić dalej. Zatrzymał się nieopodal, dając Rhi chwilę wytchnienia. Lecz po chwili jej głos zwrócił uwagę Frasera na nią. Zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc jej słowa.
- O czym? - Po chwili ciszy postanowił podejść i spojrzał na Rhi i wędrówkę jej dłoni. Ten gest i te słowa sprawiły, że poczuł niepokój. Czy Ezra zrobił coś Rhi, o czym Nevan nie miał pojęcia? Czy odważył się zrobić coś gorszego niż to, o czym dowiedział się Nevan?
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 653
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Rhinna chyba nie spodziewała się reakcji ze strony Nevana. A przynajmniej... Wypowiedziała te słowa bardziej do siebie, do swoich myśli, aniżeli do niego. Słysząc jego głos, jego słowa nawiązujące do tego, co ona wypowiedziała, w pierwszym momencie przestraszyła sie i rzuciła mu szybkie, niepewne spojrzenie, by zaraz po chwili wrócić nim do fontanny.
- Niczym. - odpowiedziała w pierwszej chwili. Zaraz jednak zamknęła powieki, marszcząc brwi. Przygryzła wargę i dopiero teraz do niej dotarło, że to, co się działo - jej zachowanie, słowa Traversa i cała otoczka wokół tego - może naprawdę kiepsko świadczyć o tym, co się dzieje.
Otworzyła powieki i rozejrzała się dookoła. Nie widziała żadnej żywej duszy dookoła, ale to wcale nie oznaczało, że mogą spokojnie porozmawiać. Albo ochłonąć gdzieś poza spojrzeniami innych, ciekawskich osób. Ktoś mógł tutaj w każdej chwili wtargnąć. Jej spojrzenie padło na drzwi, za którymi mogliby się skryć i pozostać niezauważeni. Rzuciła szybkie spojrzenie Nevanowi.
- Chodź. - powiedziała, przez chwilę się wahając. Wzięła sukienkę w dłonie, by móc bezpieczniej iść bez potykania się o materiał i ruszyła w stronę drzwi. Nie patrząc, czy Nevan idzie za nią, po prostu je otworzyła. Może nie były to niewiadomo jak wielkie salony, ale małe pomieszczenie, z wygodną kanapą i kilkoma regałami, gdzie można było chociaż na chwilę przycupnąć. Czasem się tutaj kryła z książką w ręku, jak była mniejsza. Teraz salka wydawała jej się najlepsza i najszybsza wśród dostępnych.
Zaczekała, aż Fraser przejdzie przez drzwi i zamknęła je za nim, opierając się o nie plecami. Spuściła nieco głowę w dół i spojrzała na niego nieco niepewnym, a zarazem przestraszonym spojrzeniem.
- Słyszałeś... Słyszałeś co powiedział Ezra? - nie brała pod uwagę, czy mogła wyglądać albo zachowywać się, jakby coś kryła. Dla niej sprawa byla jasna - Ezra jakimś cudem wiedział o tym, co ona skrzętnie starała się ukryć od czasów Sectumsempry przed najbliższymi. Czy mogła być też jasna dla jej ukochanego? Nie myślała o tym, co mogło pojawiać się w głowie Nevana. A może powinna o tym pomyśleć?
Give light

and people will find the way.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 162
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Złość wrząca w Nevanie doprowadzała go do szału. Już był na granicy utraty panowania nad sobą, a wcale im to nie było w tej chwili potrzebne. Wdech, wydech, Fraser. Nevan powoli powracał do powiedzmy, że spokoju. Nie było im teraz potrzebne prezentowanie nerwów i emocji. Ezry już tutaj nie było, więc mogli odetchnąć. Chyba, że gdzieś się smęcił za nimi i czekał na dobrą okazję, by znów zaatakować. Chociaż Nevan wątpił, aby ten tchórzem podszywany Ślizgon odważył się cokolwiek zrobić bez różdżki.
Odpowiedź na pytanie Nevana sprawiło, że chłopak poczuł się, jakby Rhi go odepchnęła. Zawahał się, robiąc krok w tył i odwrócił wzrok, spoglądając gdzieś w stronę drzwi. Nie wiedział, co powinien powiedzieć lub zrobić. W głowie Frasera pojawiły się kolejne obawy, podsuwając mu same najgorsze scenariusze. Obedrze ze skóry Travera! Zmarszczył gniewnie brwi, czując jak złość znów w nim zaczyna buzować. Ale po chwili Rhi odezwała się do niego i poszła w stronę drzwi prowadzących do niewielkiego pokoiku. Ruszył za nią pełen wątpliwości i niepokoju. Wszedł do wnętrza rozglądając się, dawno już tutaj nie był. Trzask drzwi sprawił, że Fraser obejrzał się i spojrzał na Rhi.
- O bliznach? - Zmarszczył brwi.
W głowie Nevana pojawił się strach, teraz to już nie złość grała pierwsze skrzypce, a właśnie strach. Zachowanie Rhi i to jak mówiła i przede wszystkim co mówiła napawało go coraz większa niepewnością. Poczuł jak przez kark przebiegł mu dreszcz a jego myśli były zbyt splątane, by odnaleźć jakąś racjonalną odpowiedź, co też się wydarzyło. Czyżby Travers osiągnął kolejny pułap sadyzmu i zrobił Rho coś tak okrutnego, że nawet nie miała odwagi mu powiedzieć?
Po chwili Nevan zastanowił się, o co też mogło chodzić. Wiedział, że Rhi nie raz i nie dwa została zraniona. Przecież widział rany po porwaniu i nie było już po nich śladu. W końcu magia potrafiła zdziałać cuda.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 653
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Gdyby tylko Rhinna uświadomiła sobie, że swoim zachowaniem może tylko nakręcać wyobraźnię chłopaka... Albo wprowadzać go w jeszcze większy stan niepewności, na pewno by się dwa razy zastanowiła, co tak naprawdę robi i jak się zachowuje. No, może trzy razy i coś by do niej doszło. Tak, zupełnie nieświadoma, odrobinę miotała się wewnątrz siebie. Powiedzieć, nie powiedzieć. Przyznać się, nie przyznawać się. Słysząc pytanie chłopaka, drgnęła. Starała się nie spuszczać z niego wzroku, tylko delikatnie skinęła głową po paru sekundach.
Teraz jednak opuściła głowę i wbiła spojrzenie w podłogę przed sobą. Przez moment, dłuższy, zastanawiała się, o które blizny chodzi. Tę pod obojczykiem? Każdy mógł ją zobaczyć, niektórzy również wiedzieli o jej pochodzeniu. O tych innych...? Miała wrażenie, że jej milczenie trwa godziny. Tak naprawdę trwało to może z pół minuty, ale w jej głowie ciągnęło się w nieskończoność. Walczyła sama ze sobą. W końcu wzięła głębsze wdech i przymknęła powieki. Teraz, albo nigdy. Znaczy, nigdy nie wchodziło w rachubę, jednak dobrze by było, gdyby Nevan dowiedział się od niej... słowami.
- O bliznach. Zapewne o tych po... Po Sectumsemprze. Po Lenie. - powiedziała cicho, ale dość stanowczym tonem głosu. Powoli podniosła głowę i skierowała na niego spojrzenie, starając się patrzeć mu prosto w oczy. - Nie... Nie chciałam, byś o nich wiedział... szybko. Wiem, że ten temat jest... męczący dla Ciebie i sprawia, że nie czujesz się dobrze, więc... Chciałam Ci tego oszczędzić, choć trochę. - nie był to co prawda jedyny powód. No bo przecież... - Poza tym... Nie... Hmm, nie ma się czym chwalić. - szybko odwróciła spojrzenie, krzywiąc się. Wstydziła się ich. To tak przy okazji. Mimo wszystko jednak naprawdę nie chciała, by Nevan jeszcze bardziej przejmował się całą tą sytuacją z Leną. Oczywiście, że prędzej czy później dowiedział by się o nich. W najgorszym wypadku - sam by je zobaczył. Bo tak naprawdę od momentu, gdy stanęła na nogi po tej cholernej klątwie, Rhinna za wszelką cenę ubierała się tak, by nikt nie mógł nic zobaczyć (dbając o to, by nie wygląda to podejrzanie). Nie chciała, by wiedział zwłaszcza chłopak. Może dziwny sposób, ale chciała mu tego oszczędzić. Dlatego też ubierała się tak, by zakryć tułów. Zawsze z zakrytym brzuchem, byleby tylko nikt nic nie widział. Przesunęła dłońmi po swoich rękach i skuliła się sama w sobie, zaciskając palce na przedramionach. - Nie wiem, skąd Ezra wie... Ale bardzo mi się to nie podoba. Czuję się... Nie wiem, źle z tym. Niedobrze mi na samą myśl. - przygryzła mocniej wargę, wbijając sobie paznokcie w skórę. Czuła się tak, jakby jej coś zrobił. Miała ochotę zmyć z siebie to uczucie, tylko nie była pewna w jaki sposób powinna. Czy szorowanie całego ciała wchodziło w rachubę?
Give light

and people will find the way.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”