Jasna sprawa, że pieniądze były ważne, ale Ollie mówiła o takim bardzo rygorystycznym podejściu, które przejawiało większość bogaczy. Najbardziej takich, którzy obsypywali się najchętniej złotem w swoich najśmielszych momentach. Albo w każdym momencie, bo czemu nie?
- Żadnego problemu nie będzie, co Ty! Nie byłbyś w stanie mi przeszkadzać. Poza tym, to ja Cię zapraszam, a nie, że wpraszasz się, czy coś. Daj spokój, masz przyjechać na wakacje! A na resztę może sama właduję się gdzieś do Londynu? To nie jest głupia myśl!
Nie wiedziała co prawda, czy by to wyszło, ale zawsze warto sprawdzić. Z pomocą Marcello Ollie wstałą z ziemi i otrzepała sukienkę. Chłopak nie miał problamu z podniesieniem jej. Była drobna i mała, a on wysoki i dobrze zbudowany. No, ale, nie zagłębiajmy się w budowę chłopaka. Zwłaszcza, kiedy właśnie zostały ogłoszone wyniki na Królową i Króla balu. Ale w sumie to i ona nie była zainteresowana niczym.
- To na pewno te drinki! Nie ma innej opcji. Chcesz sushi? A co, jeśli ono również jest zaczarowane, co? Nie chcę znów mieć ćmy na twarzy!
Urna na głosy na środku sali
-
Wiek:
15Data:
13 wrz 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
MugolskaZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającaRóżdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętkaZamożność:
Klasa średniaStan cywilny:
Panienka - Posty: 45
- Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52
You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
-
Wiek:
15Data:
10 maja 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
PółkrwiZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającyRóżdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętkaZamożność:
skromnyStan cywilny:
ułan z okienka - Posty: 50
- Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52
Marcello nie znał takiego podejścia. Przynajmniej nie z perspektywy użytkującego niejako ledwo co kilka sykli biednego Gryfona. On czuł gdzieś w środku, że będzie w stanie kiedyś kupić sobie wszystko to, co będzie tylko chciał. Ale pierw czekała go ciężka robota i inwestowanie. Pierw jednak.. Zarobienie. I to nie pierwszego miliona a kilkunastu galeonów. Widział nie raz i nie dwa, jak w Hogs uczniowie kupują sobie kilogramy łakoci. On czasem chciałby kupić jabłko w karmelu. Tylko jedno. Ale to urok jego skromności.
- Dobra, deal. Niech tak będzie. No, jak będziesz w Londynie to się koniecznie odezwij. Pójdziemy na jakąś herbatę albo poszukamy czegoś w lumpie. - Zatarł rączki, cwaniaczek, a po chwili rzucił wzrokiem po zebranych. Gdzieś w tle Rhinna wchodziła w ślinę z... Co? Wright dosłownie pobladł. Szybko wrócił wzrokiem do przyjaciółki, speszony i po prostu smutny. Że też musiał ulokować uczucia akurat w zajętej Hamiltonównie, która wiedziała, że on gdzieś tu jest... I tak bezczelnie, na jego oczach, pożerała Frasera swoimi miękkimi... Marcello pokręcił zwieszoną bezradnie głową. Westchnął ciężko i ostentacyjnie obrócił się plecami do widoku, który być może teraz Drake zobaczyła. Założył ręce na klatce, marszcząc brwi.
- Dobra. Dawaj tu sushi. Wybierz mi coś, a potem... Potem idziemy gdzieś dalej? Skoczymy może do baru? - Zaproponował, widząc, że tam kilka miejsc jest po prostu wolnych i będzie można sobie przysiąść, albo... - Albo zatańczymy, co Ty na to? - Coś tam poruszać nóżką mógł, a co!
- Dobra, deal. Niech tak będzie. No, jak będziesz w Londynie to się koniecznie odezwij. Pójdziemy na jakąś herbatę albo poszukamy czegoś w lumpie. - Zatarł rączki, cwaniaczek, a po chwili rzucił wzrokiem po zebranych. Gdzieś w tle Rhinna wchodziła w ślinę z... Co? Wright dosłownie pobladł. Szybko wrócił wzrokiem do przyjaciółki, speszony i po prostu smutny. Że też musiał ulokować uczucia akurat w zajętej Hamiltonównie, która wiedziała, że on gdzieś tu jest... I tak bezczelnie, na jego oczach, pożerała Frasera swoimi miękkimi... Marcello pokręcił zwieszoną bezradnie głową. Westchnął ciężko i ostentacyjnie obrócił się plecami do widoku, który być może teraz Drake zobaczyła. Założył ręce na klatce, marszcząc brwi.
- Dobra. Dawaj tu sushi. Wybierz mi coś, a potem... Potem idziemy gdzieś dalej? Skoczymy może do baru? - Zaproponował, widząc, że tam kilka miejsc jest po prostu wolnych i będzie można sobie przysiąść, albo... - Albo zatańczymy, co Ty na to? - Coś tam poruszać nóżką mógł, a co!
Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
-
Wiek:
15Data:
13 wrz 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
MugolskaZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającaRóżdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętkaZamożność:
Klasa średniaStan cywilny:
Panienka - Posty: 45
- Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52
Ollie zastanowiła się przez moment. Może jej ojciec byłby w stanie mu coś znaleźć na wakacje? Nawet i na dwa tygodnie, jakąś pracę dorywczą, co by mógł zebrać pieniądze? A może i ona by też poszła do pracy, razem z nim? Mogłoby być ciekawie.
- Deal! Jak przyjdziesz, to może ojciec nam wynajdzie jakąś pracę, co byśmy nie siedzieli na tyłkach przez ten czas. A co do reszty to się ugadamy! - taki tam luźny pomysł, który musiał opuścić jej głowę, bo inaczej chyba by zwariowała. Ona zawsze mało myślała, od razu mówiła co jej ślina na język przyniesie, dlatego też momentami wychodziły dziwne rzeczy.
Gdy chłopak się do niej odwrócił, zauważyła tę zmianę na jego twarzy. Zamrugała zaskoczona oczami, po czym powędrowała spojrzeniem za niego, nieco się wychylając zza chłopaka (w końcu była niższa od niego), a jej wzrok padł na całujących się Hamilton i Frasera. Zamrugała zaskoczona oczami, po czym szybko wróciła spojrzenie do chłopaka.
- Chodź, napijemy się jakiejś wody, albo zwykłego napoju gazowanego. - Złapała go za rękaw i pociągnęła w stronę loż, gdzie dojrzała zwykłe napoje.
Byleby nie tknąć tych dziwnych drinków, na które chyba nie była gotowa, oraz by Wright nie musiał za długo zerkać na obiekt swoich westchnień z innym. Z jednej strony była szczęśliwa, że Rhinna dochodziła do siebie i jeszcze miała swoją drugą połówkę, a z drugiej żal jej było Marcello. Zwłaszcza, jak już się dowiedziała, że jest w niej zakochany.
- Napijemy się czegoś na spokojnie, a potem ruszymy na parkiet, co Ty na to?
- Deal! Jak przyjdziesz, to może ojciec nam wynajdzie jakąś pracę, co byśmy nie siedzieli na tyłkach przez ten czas. A co do reszty to się ugadamy! - taki tam luźny pomysł, który musiał opuścić jej głowę, bo inaczej chyba by zwariowała. Ona zawsze mało myślała, od razu mówiła co jej ślina na język przyniesie, dlatego też momentami wychodziły dziwne rzeczy.
Gdy chłopak się do niej odwrócił, zauważyła tę zmianę na jego twarzy. Zamrugała zaskoczona oczami, po czym powędrowała spojrzeniem za niego, nieco się wychylając zza chłopaka (w końcu była niższa od niego), a jej wzrok padł na całujących się Hamilton i Frasera. Zamrugała zaskoczona oczami, po czym szybko wróciła spojrzenie do chłopaka.
- Chodź, napijemy się jakiejś wody, albo zwykłego napoju gazowanego. - Złapała go za rękaw i pociągnęła w stronę loż, gdzie dojrzała zwykłe napoje.
Byleby nie tknąć tych dziwnych drinków, na które chyba nie była gotowa, oraz by Wright nie musiał za długo zerkać na obiekt swoich westchnień z innym. Z jednej strony była szczęśliwa, że Rhinna dochodziła do siebie i jeszcze miała swoją drugą połówkę, a z drugiej żal jej było Marcello. Zwłaszcza, jak już się dowiedziała, że jest w niej zakochany.
- Napijemy się czegoś na spokojnie, a potem ruszymy na parkiet, co Ty na to?
You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
-
Wiek:
15Data:
10 maja 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
PółkrwiZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającyRóżdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętkaZamożność:
skromnyStan cywilny:
ułan z okienka - Posty: 50
- Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52
Nie widział problemów w tym, żeby pracować w wakacje razem z Drake. Lubił towarzystwo tego rudego gnoma, chociaż chwilami miała więcej energii, niż łódź podwodna z całą załogą. Ciśnienie maksymalne, bez zatapiania się.
- Mieliśmy... - Zaczął krótko, ale nie dokończył nawet myśli, bo Gryfonka pociągnęła go w znanym sobie kierunku. Dał się targać do woli, chociaż w duchu wdzięczny był jej, że zabrała go z widoku Hamilton i Frasera. Kompletnie nie miał ochoty patrzeć na ich miłosne uniesienia. Tu jednak stolik obok nagle Malfoy wchodził w ślinę ze Stark. Brunet uniósł jedą brew i cofnął wzrok na Ollie.
- Czy ja mam jakieś omamy czy ludzi pogrzało i wszyscy się tu całują. Może my też powinniśmy? Może oni mają inne drinki? - Złapał coś, co było postawione na stoliku przy loży i kontrolnie powąchał zawartość kieliszka.
- Mieliśmy zjeść sushi, ale w sumie, możemy pierw potańczyć. Ullises jest za konsoletą? - Spytał, choć po chwili obrócił się przez ramię i dostrzegł charakterystycznego chłopaka na podwyższeniu. - O to możemy poprosić go o jakiś odjechany kawałek, co? - Bo Rhinny to on by już o nic nie poprosił.
- Mieliśmy... - Zaczął krótko, ale nie dokończył nawet myśli, bo Gryfonka pociągnęła go w znanym sobie kierunku. Dał się targać do woli, chociaż w duchu wdzięczny był jej, że zabrała go z widoku Hamilton i Frasera. Kompletnie nie miał ochoty patrzeć na ich miłosne uniesienia. Tu jednak stolik obok nagle Malfoy wchodził w ślinę ze Stark. Brunet uniósł jedą brew i cofnął wzrok na Ollie.
- Czy ja mam jakieś omamy czy ludzi pogrzało i wszyscy się tu całują. Może my też powinniśmy? Może oni mają inne drinki? - Złapał coś, co było postawione na stoliku przy loży i kontrolnie powąchał zawartość kieliszka.
- Mieliśmy zjeść sushi, ale w sumie, możemy pierw potańczyć. Ullises jest za konsoletą? - Spytał, choć po chwili obrócił się przez ramię i dostrzegł charakterystycznego chłopaka na podwyższeniu. - O to możemy poprosić go o jakiś odjechany kawałek, co? - Bo Rhinny to on by już o nic nie poprosił.
Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
-
Wiek:
15Data:
13 wrz 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
MugolskaZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającaRóżdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętkaZamożność:
Klasa średniaStan cywilny:
Panienka - Posty: 45
- Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52
Ollie stała tutaj z Marcello, a nie z Rhinną czy jej chłopakiem, więcto na jego dobrym humorze jej zależało. Poza tym, zawsze zwracała na niego uwagę, na każdych zajęciach potrafiła spojrzeć, czy aby na pewno Wright jest starym Wrightem. Czasem przecież i niektóre zajęcia potrafiły wyprowadzić z równowagi nawet najspokojnieszego człowieka. Nie znała takiego, który nie był chociaż raz wyprowadzony z równowagi.
Stając przy stolikach nie zwróciła większej uwagi na Malfoya i Starkównę. Tutaj było tyle osób, a Malfoy był ostatnią osobą, na którą by zerkała - czy to z ukrycia, czy na widoku. Jednak słysząc słowa chłopaka, faktycznie rozejrzała się dookoła. A słysząc jego słowa, szybko skierowała na niego spojrzenie.
- No co Ty! Naaaaa-nawet tak nie mów! Hahahaha! - rzuciła cicho, czując ciepło na policzkach. Co to za durny pomysł! Że niby oni?
Spojrzała na stolik, przy którym nikt nie siedział, po czym zgarnęła z niego napój. Powąchała. Woda. Przynajmniej wszystko na to wskazywało.
- Jak chcesz sushi, no to możemy... A co do tańczenia, to dałabym chwilę, bo zaraz zacznie się koncert Rhinnki. Możemy poczekać, aż skończy!
Stając przy stolikach nie zwróciła większej uwagi na Malfoya i Starkównę. Tutaj było tyle osób, a Malfoy był ostatnią osobą, na którą by zerkała - czy to z ukrycia, czy na widoku. Jednak słysząc słowa chłopaka, faktycznie rozejrzała się dookoła. A słysząc jego słowa, szybko skierowała na niego spojrzenie.
- No co Ty! Naaaaa-nawet tak nie mów! Hahahaha! - rzuciła cicho, czując ciepło na policzkach. Co to za durny pomysł! Że niby oni?
Spojrzała na stolik, przy którym nikt nie siedział, po czym zgarnęła z niego napój. Powąchała. Woda. Przynajmniej wszystko na to wskazywało.
- Jak chcesz sushi, no to możemy... A co do tańczenia, to dałabym chwilę, bo zaraz zacznie się koncert Rhinnki. Możemy poczekać, aż skończy!
You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
-
Wiek:
15Data:
10 maja 2008Genetyka:
CzarodziejKrew:
PółkrwiZdrowie:
100Zawód:
CzarodziejPozycja w quidditchu:
ścigającyRóżdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętkaZamożność:
skromnyStan cywilny:
ułan z okienka - Posty: 50
- Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52
Wright chwilowo był zbyt skupiony na tym, co się działo wokoło. Nie mógł zastanawiać się nad tym, co się z nim będzie wybitnie działo nawet i dnia następnego. Za dużo w nim było serca do Hamilton, ale gdy tylko zobaczyl, jak Drake zaczyna się czerwienić, powolnie zaśmiał się ze swojej psiapsi. Pokręcił w chwilę potem głową, jakby nie dowierzając, że tak łatwo ją rozbroić szczerością.
- Właśnie, my się chyba nie całowaliśmy nigdy, nawet przy grze w magiczną butelkę czy złośliwych gnomach. - Wydął wargę w krótkim zastanowieniu, po czym powolnie wytchnął z siebie zaskoczone "huh" i pokręcił głową.
- Koncert... - Bąknął pod nosem. Oczywiście, że będzie przeżywał takowy bardzo intensywnie. Wyjdzie z balu, może się przewietrzy i wróci, jak będzie po. Ten Gryfon, choć wydawał się niewiele ruszony, jednak gdzieś w środku płakał subtelnie. Ale nie chciał się z tym pokazywać wybitnie, bo jeszcze by zepsuł Ollie zabawę. Oblizawszy się pospiesznie, objął ramieniem dziewczynę.
- To może Ty idź się baw na koncercie, a ja skoczę podjeść sushi i spotkamy się później, co? Będę na lożach koło jednorożców. - Powiedziawszy to, cmoknął ją w skroń i skierował się po papu.
zt
- Właśnie, my się chyba nie całowaliśmy nigdy, nawet przy grze w magiczną butelkę czy złośliwych gnomach. - Wydął wargę w krótkim zastanowieniu, po czym powolnie wytchnął z siebie zaskoczone "huh" i pokręcił głową.
- Koncert... - Bąknął pod nosem. Oczywiście, że będzie przeżywał takowy bardzo intensywnie. Wyjdzie z balu, może się przewietrzy i wróci, jak będzie po. Ten Gryfon, choć wydawał się niewiele ruszony, jednak gdzieś w środku płakał subtelnie. Ale nie chciał się z tym pokazywać wybitnie, bo jeszcze by zepsuł Ollie zabawę. Oblizawszy się pospiesznie, objął ramieniem dziewczynę.
- To może Ty idź się baw na koncercie, a ja skoczę podjeść sushi i spotkamy się później, co? Będę na lożach koło jednorożców. - Powiedziawszy to, cmoknął ją w skroń i skierował się po papu.
zt
Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!