Złote i srebrne klatki do tańczenia

ODPOWIEDZ
Wiek:
99
Data:
31 paź 1919
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Architekt
Pozycja w quidditchu:
trener
Różdzka:
czarna różdżka
Zamożność:
dementorus totalus
Stan cywilny:
wolny dementor
Architekt Hogwartu
Posty: 802
Rejestracja: 28 mar 2023, 12:43

Obrazek

Obrazek

Trochę szaleństwa? Wejdź do klatki! I tańcz!

UWAGA: KLATKI TRANSMUTUJĄ TAŃCZĄCYCH W LUDZKIE HYBRYDY Z ICH PATRONUSAMI!
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 265
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
UWAGA: KLATKI TRANSMUTUJĄ TAŃCZĄCYCH W NICH UCZNIÓW W LUDZKIE HYBRYDY Z ICH PATRONUSAMI! TO SAMO DZIEJE SIĘ Z OSOBAMI, KTÓRE JEDYNIE ICH DOTKNĄ I NIE PUSZCZĄ!
Wiek:
19
Data:
16 sty 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Bankowość Magiczna (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
nielot
Różdzka:
15 cali, dąb, twarda, łuska smoka
Zamożność:
Obrzydliwie bogaty
Stan cywilny:
Żonaty z Moniką
Persheus Lestrange
Posty: 189
Rejestracja: 05 kwie 2023, 10:58

Ten bal to był jakiś dramat i żenada odkąd zobaczył Rey i odkąd oboje znów wymienili płyny ustrojowe ze sobą. Przecież jeszcze niedawno w ogóle nie mogli na siebie spojrzeć i skutecznie się unikali przez tyle lat, a tu jeden niezapomniany wieczór i wpadają na siebie zbyt często niż ustawa przewiduje.
Pers trwał chwilę w zamyśleniu nawet nie wiedząc kiedy Baizen gdzieś tam uciekł w stronę Castellani ale w ogóle nie przejął się nieobecnością swojego przyjaciela kiedy już się zorientował, że blondasa nie ma obok. Spodziewał się, że ten bez ślizgonki pewnie i tak szybciej się zmyje. Miał teraz nadzieje, że przyszły student prawa w końcu przestanie być wielkim smutnym wilkołakiem bez swej samicy obok.
- KOCHAM PERSHEUSA LESTRANGE!
O to wyznanie wręcz go otrzepało i spojrzał mrugając kilkukrotnie w stronę dziewczyny, która to wyznanie z siebie wydobyła. Nie spodziewał się! W ogóle! Spojrzał na swój kieliszek i wylewitował go, bo się bał, że on też coś zaraz będzie jakieś bzdury opowiadał.
- Vixen, weź, tak przy ludziach? Ja wiem, że dobry ze mnie kąsek, ale ja nie mam czasu na miłości - powiedział tak jakby się w ogóle nie przejął jej wyznaniem i wziął to jako konsekwencja jednego z dziwnych drinków. A skąd mógł wiedzieć czy serio się dziewczyna w nim buja, a nawet jeśli, to on raczej nie miał zamiaru się na tym roztkliwiać. Jego miłość nie interesuje, tylko pieniądze, a Vixen ich nie miała.
- Alkohol, tak, chodź - powiedział szybko i pociągnął dziewczynę w kierunku klatek chcąc nieco odejść od tego tłumu przy wejściu. Krótkim zaklęciem accio przywołał sobie piersiówkę bez dna, którą ukrytą miał pod jedną z lóż ale widząc, że już większość jest zajęta a jakieś syrenie łapska macają każdego kto swój tyłek na siedzisku posadzi wolał jakieś mniej macankowe zabawy nieco zrażony tym co się wydarzyło niedawno i kto go zmacał. BLEH.
- Nie wypij wszystkiego, Ruda - mruknął w jej kierunku i podał jej piersiówkę wpatrując się w jakąś Gryfonkę, która weszła do klatki i wyrosły jej rogi.

Obsession is a young man's game, and my only excuse is that I never grew old.
Wiek:
18
Data:
08 wrz 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Studentka I rok, spec. Łamacz Klątw
Pozycja w quidditchu:
Obrońca
Różdzka:
Buk, łza cerbera, 10 cali, giętka
Zamożność:
Skromna
Stan cywilny:
Panna
Camellia Vixen
Posty: 163
Rejestracja: 29 maja 2023, 16:27

- Mówiłam, nie słyszałeś tego. Żenujące wyznanie. Jebany drink!
Rzuciła szybko, rumieniąc się na policzkach. Była zła, a ona rzadko kiedy okazywała negatywne emocje. Westchnęła cicho, ale nie dane jej było zbyt długo się nad tym zastanawiać, bo Persheus pociągnął ją z dala od wejścia. Chociaż tyle, może jak znajdzie się wśród uczniów, którzy tego nie słyszeli, będzie się lepiej czuła. Chociaż, chociaż nie - najbardziej zainteresowana osoba była nadal przy niej. Przecież wiedziała, że to przegrana sprawa. Była biedna jak mysz kościelna, więc nawet nie zamierzała się łudzić poważnie, że to się kiedykolwiek uda.
Nie myśląc zbyt długo złapała za piersiówkę, którą podał jej Lestrange i upiła kilka łyków. Poczuła przyjemny płyn w gardle, po chwili rozszedł się po jej ciele i odetchnęła. Nie patrząc na Persa wysunęła w jego stronę dłoń z piersiówką.
- Dzięki. - mruknęła, dopiero po kilku sekundach zerkając na niego. W końcu, gdy emocje odrobinę z niej zeszły, rozejrzała się dookoła. Zatrzymała dłużej spojrzenie na osobach w klatkach, unosząc wysoko brwi. Chyba by nie chciała wejść do takiej klatki i zostać hybrydą z jakimkolwiek zwierzęciem, zwłaszcza ze swoim patronusem. Jej spojrzenie padło na rozmawiających Baizen i Castellani (bo przecież w tym momencie jeszcze są na balu) i westchnęła cicho.
- Myślisz, że to koniec smętnego Richarda i się ogarną? Obydwoje?


A butterfly, spreading its wings slightly - let go, let grow, let spread out.
Like a water drop ripple out in waves from here on, the chain begins.
Wiek:
19
Data:
16 sty 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Bankowość Magiczna (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
nielot
Różdzka:
15 cali, dąb, twarda, łuska smoka
Zamożność:
Obrzydliwie bogaty
Stan cywilny:
Żonaty z Moniką
Persheus Lestrange
Posty: 189
Rejestracja: 05 kwie 2023, 10:58

Słyszał, nie słyszał. Łypnął na nią wzrokiem tylko, bo jej kolejne zaprzeczenie tylko go utwierdziło w fakcie, że Ruda coś ten teges do niego, bo normalnie w świecie by olała temat. Jednak nasz czcigodny Golden Boy niewzruszony był i wychylił sporą część bursztynowego płynu z piersiówki kryjąc się plecami przed jakimś przechodzącym obok nauczycielem. W sumie co mu zrobią, wyślą sowe do ojca, że chleje w szkole? Ostatni dzień, ostatnia noc, czas się upić jak szmata i tańczyć na stole. Nie, dobra, to nie w jego stylu. Ale mógłby patrzeć jak ktoś tańczy na stole.
- Nie chcesz iść do klatki? Wiesz, pokręcić tyłkiem trochę - rzucił do niej nieco bezczelnie ale on był chamem nie raz i nie da a ona przebywając w towarzystwie jego i Baizena powinna już doskonale wyczuć jego zagrywki. Lubił jak ktoś robił to co on sugerował. Manipulacja to jego trzecie imię, po Galoeniuszu.
Popatrzył w kierunku w którym ona wskazała, na swojego przyjaciela i jego byłą-obecną-przyszłą (?!) dziewczynę i pokręcił głową cykając językiem o zęby.
- Nie wiem, Cam, ja go nie ogarniam, raz z nią zrywa, potem mi jęczy, że on do niej chce z powrotem, widzisz, że frajer wystrzelił do niej nawet "nara" nie powiedział - rzucił unosząc znów alkohol do swych ust pozwalając by zimny płyn podziałał odpowiednio wypłukując smak Ray z jego kubków smakowych - Dlatego związki nie są dla mnie, inwestycje na giełdzie są bardziej przewidywalne niż te miłostki. A jeszcze matka mi żony szuka - wypalił i nawet nie wiedział czy Cam wiedziała o cudownym planie jego matki na poszukaniu mu macicy dla jego dziedzica, bo inaczej nazwać tego nie umiał.

Obsession is a young man's game, and my only excuse is that I never grew old.
Wiek:
18
Data:
08 wrz 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Studentka I rok, spec. Łamacz Klątw
Pozycja w quidditchu:
Obrońca
Różdzka:
Buk, łza cerbera, 10 cali, giętka
Zamożność:
Skromna
Stan cywilny:
Panna
Camellia Vixen
Posty: 163
Rejestracja: 29 maja 2023, 16:27

Słysząc jego bezczelne stwierdzenie o kręceniu tyłkiem w klatce, uśmiechnęła się do niego słodko, mrugając przez chwilę oczami. Po chwili pochyliła się do niego, zarzucając swoimi długimi, ciemnymi rzęsami w jego kierunku i wzięła głębszy oddech.
- Nie. Nie potrzebuję klatek do tego, by pokręcić tyłkiem, jak to ładnie i kulturalnie nazwałeś. - uśmiechnęła się niewinnie, po czym przymykając oczy wyprostowała się. Wypuściła powietrze, zdmuchując niesforne kosmki włosów z twarzy. Skierowała spojrzenie na nauczyciela, przechodzęgo obok, nic kompletnie nie robiąc sobie z tego, że mógłby tutaj podejść i zwrócić im uwagę. To był ich ostatnia noc. czywiście Vixen nie była z tych, co przesadzają i film im sie urywa, ale najświętsza nie była. Bez sensu.
Sama po chwili przesunęła spojrzenie na Richarda. Przyglądała im się przez jakiś czas. Skrzyżowała ręce na piersiach i zrobiła zamyśloną minę.
- To, że traci przy niej głowę, to było wiadome od początku. Ale nie rozumiem calego tego zerwania i wracania do siebie. Może i chciał dobrze, ale jak widać, coś nie pykło jak chciał. Chociaż jak z nim rozmawiałam o wszystkim, co się zadziało, to tylko czekała, aż do niej poleci. I co? I tak jak mówisz! Po prostu się rozpłynął! - Przewróciła oczami, po czym odchrząknęła cicho. Znów skierowała spojrzenie na Peersheusa. To, że nie były mu miłostki w głowie, to wiedziała od dawna. Ale tej następnej rewelacji to jeszcze nie słyszała, od nikogo. Uniosła brwi do góry.
- No proszę. Lestrange niedługo będzie miał partnerkę? Coś szybko, masz dopiero 17 lat, a jeszcze studia przed Tobą!


A butterfly, spreading its wings slightly - let go, let grow, let spread out.
Like a water drop ripple out in waves from here on, the chain begins.
Wiek:
19
Data:
16 sty 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Bankowość Magiczna (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
nielot
Różdzka:
15 cali, dąb, twarda, łuska smoka
Zamożność:
Obrzydliwie bogaty
Stan cywilny:
Żonaty z Moniką
Persheus Lestrange
Posty: 189
Rejestracja: 05 kwie 2023, 10:58

Oho, oho, czyżby Camellia zaczęła flirtować z Persheusem? On popatrzył na nią zaciskając usta, bo naprawdę starał się nie wybuchnąć śmiechem, ale nie śmiał się z niej! Broń Cię Roveno, on się śmiał z całej tej sytuacji w jakiej się znaleźli. Ona niby zakochana w nim a on tak bardzo nic sobie z tym nie robił, że pewnie to nawet do jego złotego mózgu nie dotarło. Lestrange przesunął palcami po swojej ciemnej czuprynie przeczesując włosy nadal obserwując Rudą koleżankę i kiwając nieco głową na boki nieco aprobując jej to kręcenie tyłkiem, bo jak lubi to on przecież nie będzie oponował. Popatrzeć może i popatrzy ale on jeszcze nie odkrył do końca swojej seksualności związanej z czymś innym niż pociągiem do bogactwa. Coś ostatnio w jego życiu się wydarzyło ale w tym momencie wypierał to sobie z głowy zajmując swój umysł czymś innym.
- Jego w ogóle ciężko zrozumieć i przez to uważam, że całe zakochanie tylko sprawia, że ludzie głupieją, nie myślą racjonalnie kierowani hormonami i tym całym sercem. To nie dla mnie, nie wyobrażam sobie żebym był tak kimś otumaniony - mruknął kręcąc głową na boki i aż otrzepał się na myśl żeby znów stracić świadomość... no nie, trzeba ten obraz wywalić z głowy jak najszybciej. Czy jest na sali jakiś amnezjator?
- O nie nie, nie myśl w takich kategoriach, to tylko biznes w którym jestem główną atrakcją. Szybko, tak, ale wytłumacz to mojej matce i jej maniakalnej chęci przedłużenia rodu i kontynuowania rodzinnych biznesów, które ostatnimi czasy bardzo dobrze przędą na rynku - mruknął pod nosem nieco niezadowolony z tych planów, które nieco zaburzają jego plany ale miał nadzieję, że jego "wybranka" będzie tego samego zdania co on, że zrobią to tylko dla interesu i nic ich poza tym nie będzie łączyło, bo on w miłość i tak nie wierzył.
- Sushi? - zapytał dziewczyny kiedy to jeden ze skrzatów mijał go i Krukon od razu porwał kawałek do buzi zjadając go ze smakiem. I coś go jebło w łepetynę mentalnie. Spojrzał po towarzyszach, po sobie i później dostrzegł Baizena w koronie i się teatralnie oburzy przykładając rękę do swego serca wyraźnie OBRAŻONY
- Dlaczego blondyn ma koronę jak to ja powinienem mieć?! I halo, gdzie się prezenty dla mnie?! Cam, masz dla mnie prezent, na pewno gdzieś tam go schowałaś - powiedział i podszedł do dziewczyny nieco bliżej i rękami zaczął wodzić po je sukience, bo przecież na pewno coś dla niego ukryła i on musiał to znaleźć!

Obsession is a young man's game, and my only excuse is that I never grew old.
Wiek:
18
Data:
08 wrz 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Studentka I rok, spec. Łamacz Klątw
Pozycja w quidditchu:
Obrońca
Różdzka:
Buk, łza cerbera, 10 cali, giętka
Zamożność:
Skromna
Stan cywilny:
Panna
Camellia Vixen
Posty: 163
Rejestracja: 29 maja 2023, 16:27

Camellia nie wiedziała - i w sumie chyba nawet nie chciała wiedzieć - co takiego wydarzyło sie otatnio w życiu Persheusa. Trzymała się myśli, że to ostatnia noc w szkole i zaraz idą na studia. Nie będę widzieli się tak często, jak teraz, więc może uda jej się o nim zapomnieć. Jak nie, to miała plan B. Zawwze zostaje amortencja, prawda? Była całkiem niezła z eliksirów i zawsze pozostawało to opcją.
Ba, powiem więcej - ona już miała ją uważoną, ale jak do tej pory nie zrobiła z niej użytku. To nie było w jej stylu, takie zachowanie rodem jak małolaty - ojej, chcę jego miłość, niech mnie pokocha!. Może tych parę lat temu byłaby pierwszą do tego pomysłu, ale w tym momencie... Niby nie chciała, a jednaj trzymała zawsze przy sobie małą buteleczkę, nie? Dziwne stworzenie z tej Vixenówny.
- Nie oszukujmy się - na myślenie racjonalne zawsze będzie czas. Na miłostki w głowach nie zawsze. Przynajmniej, dla większości ludzi myślenie o milostkach jest zdecydowanie prostsze i przyjemniejsze od innych spraw. A juz na pewno od racjonalnego myślenia. Yuck. - przekręciła oczami, jeszcze przez chwilę wypatrując w tłumie Suz i Richarda.
Słysząc podejście Lestrange do pomysłów jego matki, spojrzała na niego zaskoczona, mrugając oczami. Dla niej takie małżeństwa aranżowane były jednym z najgłupszych pomysłów, na jakie mogli wpaść rodzice. Tak całkowicie szczerze. Co prawda nie mogła za dużo powiedzieć na ten temat, bo wychowywana była przez ciotkę po śmierci rodzicow, ale nigdy nie były super blisko ze sobą. Owszem, miały bardzo pozytywną relację, ale ciotka nie zastępowała jej matki. Taka miały umowę.
- Odpowiedź jest prosta. Musisz sobie sam znaleźć dziewczynę, którą zaakceptuje Twoje matka. Nie widzę innej możliwości. - jej spojrzenie momentalnie przebiegło po uczniach na balu, szukając Mańki. Bogata, co z tego, że miała mugolską krew - może by to przeszło? Chociaż, chociaż nie, to Lestrange, na pewno nie. Szybko zrezygnowała z poszukiwań dziewczyny i wróciła spojrzeniem do Persheusa, który aktualnie wsuwał sushi. Już sama wyciągała łapkę po nie, ale w tym momencie coś się stało z Persheusem. Od razu skojarzyła, że jedzenie pewno jest zaczarowane jak drinki z samego początku balu, toteż z automatu cofnęła rękę.
- Co? - zdążyła tylko powiedzieć na jego slowa, podczas gdy Persheus pieklił się na brak korony, którą - według siebie - powienien mieć oraz gdy podszedł do niej, a jego ręce wyladowały na jej sukience. - Persheus! Co Ty robisz! - mruknęła zawstydzonym głosem, podczas gdy na jej policzkach pojawił sie róż. Szybko zamotała rękami, odsuwając się od niego krok, ale była tak chaotyczna w tym wszystkim, że z jej kieszeni wypadła mała, złota buteleczka. Vixen w pierwszym momencie nie zauważyla, że coś zgubiła, skierowała spojrzenie na nią dopiero w momencie, gdy usłyszała jak coś upada na ziemię i turla się pod nogi Lestrange. Zamarła. To była amortencja. Szybko podniosła spojrzenie na chłopaka, odchrząkując. Przecież tego nie zauważy, prawda?


A butterfly, spreading its wings slightly - let go, let grow, let spread out.
Like a water drop ripple out in waves from here on, the chain begins.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Złoto-czarny Bal VII-rocznych 2023”