Czytał Zwierciadło, wiedział, że wszyscy dowiedzieli się o jej tajemnicy i że nieco przeinaczone zostały fakty. Miał to szczerze gdzieś ale domyślał się, że dziewczyna może nie czuć się z tym dobrze, że to wszystko wyszło w tak szybkim tempie. Cóż. Zawsze tak było gdy coś się działo, szmatławe persony z tych gazetek plotkarskich widząc gorący temat na horyzoncie przeinaczą go tak by był wręcz parzący w ręce podczas czytania go. I tak było w tym wypadku. Wyszło, że dziewczyna leci na jego hajs, lecz on wiedział, że chodziło o jej majątek. Bankowość magiczna dawała mu wgląd do wielu rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, wiele skrytek w Gringottcie przepełnione były tajemnicami a on musiał je strzec. Niby głupi kierunek, banalny na pierwszy rzut oka a tu się okazało, że był strażnikiem wielu tajemnic.
On w dupie miał znaczenie tych kolorów kwiatów szczerze powiedziawszy, wziął te, które mu się spodobały, początkowo nawet chciał zmienić im kolor na czarny ale uznał, że właśnie już jakieś plotkarskie szmatławce dorobią sobie do tego własną interpretację.
Niczym książę z bajki wyciągnął ramię do swej narzeczonej a drugą dłoń ułożył za swymi plecami i tak zaczął iść w kierunku całej zabawy, która znajdowała się na błoniach. Chciał żeby to wszystko wyszło jak naturalnie ale problem w tym, że tak bliski kontakt z dziewczyną miał tylko z Marienne a nie za bardzo pasowało mu przyszpilenie tej tutaj ślizgonki do ściany i sprawdzenie co ma pod tym strojem. Wręcz skrzywił się, że te myśli w tą stronę uciekły.
- Przedstawienie czas zacząć - szepnął jej nachylając się do jej ucha kiedy to doszli przed scenę strachów i Persheus wymusił zatrzymanie się. Sięgnął do kieszeni na moment transmutuując swój hak w dłoń i sięgnął do kieszeni by wyciągnąć
pierścionek i ujął dłoń dziewczyny by wsunąć go na odpowiedni palec zerkając przy tym w jej oczy i szukając reakcji na ten gest. Była narzeczoną więc pierścionek był tu wręcz obowiązkowym elementem. I doskonale zdając sobie sprawę, że kilka osób już zwróciło na nich uwagę ujął dłonią delikatnie jej podbródek starając się mieć przy tym miękki wzrok, jednak tak jak i ona miał ten chłód w oczach, który tylko dawał jej do zrozumienia, że nie był jakimś tam zwykłym chłopcem a ten układ, który mieli musieli utrzymywać jak najdłużej. I tak też właśnie uśmiechnął się szelmowsko znów zbliżając się do jej ucha - nie próbuj go sprzedawać, to replika, na prawdziwy musisz zasłużyć - mówił bardzo miękko, wręcz szeptem a jego ciepły oddech otulał jej ucho. Z boku wydawać by się mogło, że ten tu niegdyś samozwańczy książę Rava szpeta jej najczulsze wyznania a jednak prawda była zgoła inna. Jednak dość tych przyjemności. Musieli omówić poważniejsze rzeczy toteż uśmiechnął się jeszcze w jej kierunku i wskazał dłonią by obejrzeli idiotów, którzy próbowali swych umiejętności w straszeniu publiki.
- Rozmawiałaś może z Atheną? Znów mnie unika. Wiesz może jak sytuacja z jej wybrankiem? - zapytał ostatnie słowo mówiąc z wyraźną odrazą w głosie. Ten temat był dalej niewyjaśniony a Pers już powoli zaczynał się denerwować na samą myśl o tym, że ten typ spod ciemnej gwiazdy miał kiedyś być mężem jego ukochanej, młodszej siostry.