Clarissy and Dutch - Nieprzyjemne okoliczności

Wiek:
33
Data:
27 sie 1991
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Leżący na ziemi
Różdzka:
ŚWIERK - ELASTYCZNY 14 CALI - KOLEC JADOWY MANTRIKORY
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Singiel player
Dutch Darkwood
Posty: 29
Rejestracja: 05 cze 2024, 13:50

No nie spodziewał się takiego ruchu tutaj, zwłaszcza dziś, w sumie nigdy. Nie lubił i bardzo chciał stąd iść, jednak nim zdążył jakoś zareagować. Clarissa złapała go za rączkę i zatargała do jubilera, tam było już o wiele lepiej. Samo wspomnienie, że wszystko może mieć jakąś wartość dla czarodziejów, uspokoiło jego umysł na chwilę. Dobrze było wiedzieć, że nie na marne tutaj przyszli. Przytakując w podziękowaniu za odpowiedź, Dutch poczuł iż dłoń kobiety go opuszcza. No cóż, było fajnie przez moment, można teraz iść dalej.
Co do bycia nazwanym gnomem, chyba będzie najlepiej jak się do tego przyzwyczai. Widocznie jest ona bystrzejsza niż mogło się Dutchowi wydawać, że tak szybko domyśliła się o co chodziło na przekątnej. Choć teraz to jest dobre pytanie, czy wie kim tak naprawdę jest Darkwood? Złodziejaszkiem, który po prostu musiał uciec, czy przypadkowym czarodziejem z uliczki.
Nie było nad czym się zastanawiać, jeżeli by chciała już dawno by uciekła lub wezwała aurorów. Tak więc raczej można pomyśleć, że jest na bezpiecznej pozycji.
- Gnom, uch. Nie mogłem palnąć czegoś innego
Odparłem, po czym zauważyłem, iż Clarissa była zajęta z ekspedientką rozglądaniem się za błyskotkami. Idealna okazja, by się rozejrzeć. Stając na przeciwko wystawnej szafy, w której znajdywało się sporo a wręcz dużo naszyjników z różnymi to diamentami. Dutch zaczął się masować lewą rączką po brodzie, co jakiś czas zerkając na Clarisse oraz mugolkę. Prawą rączką pod płaszczem trzymał różdżkę, którą skierował ku szafie [Repello Mugoletum]. Zaklęcie rzucone, tak więc mugole nie powinni widzieć ów szafy wystawnej. Druga kwestia, to było jakoś teraz zabrać trochę rzeczy by nawet Clarissa nie zwróciła uwagi. [Reducio] W sumie zmniejszenie rozmiaru biżuterii w pierwszej kolejności będzie dość dobrym posunięciem, a w trakcie machania powoli różdżką i przenoszeniem drobnicy do kieszeni. Dutch stanął w taki sposób, by nie było można zbytnio zobaczyć co robi. Po prostu stał bokiem i spoglądał na Clarisse, czasami do niej machając i się uśmiechając, gdyby tylko patrzyła w jego stronę.
Wiek:
25
Data:
14 sie 1998
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Nielot
Różdzka:
Cis, 10 3/4 cala, Łuska Trytona, Sztywna
Zamożność:
Bogata
Stan cywilny:
Panna
Clarissa Black
Posty: 101
Rejestracja: 05 maja 2023, 22:13

Uśmiechnęła się jedynie na jego stwierdzenie o gnomie. Nie miał wyboru, już dla Clarissy będzie gnomem i tak to się skończy. Miał swoje przezwisko - totalnie do niego nie pasujące, ale to nie było ważne, mówiąc szczerze. Już w jej głowie zapisane - Dutch Gnom. Koniec. Nie zastanawiała się, czy zna rodzinę Darkwood, czy też nie. Dla Clarissy nazwiska wcale nie były ważne. Liczyło się to, jakim kto był człowiekiem. Coś jej podpowiadało, że trafiła na niezłe ziółko, jak to się mówi - ale dopóki nie będzie świadkiem czegokolwiek, nie zamierzała się nastawiać.
Zajęta rozmową z ekspedientką, nie zwracała większej uwagi na to, co robi Dutch. Wybierała sobie najładniejsze bransoletki, łańcuszki i kolczyki. Nie mogła od większości z nich odwrócić wzroku. Zawsze, idąc do Londynu, miała przy sobie jakieś mugolskie pieniądze. I to nie małe, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć, prawda? Złoto, białe złoto, srebro... Wszystko, co było błyszczące i wołało kosztownościami - Clarissa zwracała na to uwagę. Co jakiś czas owszem, zerknęła przez ramię na męzczyznę, zastanawiając się, co on takiego tam kombinuje, ale... Jeśli cokolwiek kombinował, dobrze by było, by ekspedientka nie zwróciła na niego większej uwagi. Dlatego gdy już zbliżała się do kupna (ile można sterczeć jak słup soli?), wyprostowała się, odrzucając długie włosy na plecy.
- Poproszę ten zestaw. I to będzie wszystko. - powiedziała na tyle głośno, by mężczyna to słyszał - i cokolwiek robił, po prostu zakończył tę imprezę. Gdy już zakupiła to, co chciała i pożegnała się (znów głośno) z kobietą, odwróciła się do mężczyzny. Schowała zakup do torby i przechyliła głowę w bok, kierując na niego pytające spojrzenie. Czy to nie on chciał coś... kupić ciotce?

Everybody teaching me, gotta do this and that, always interfering.
I don’t wanna be somebody. Just wanna be me.
Wiek:
33
Data:
27 sie 1991
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Leżący na ziemi
Różdzka:
ŚWIERK - ELASTYCZNY 14 CALI - KOLEC JADOWY MANTRIKORY
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Singiel player
Dutch Darkwood
Posty: 29
Rejestracja: 05 cze 2024, 13:50

Po wyczyszczeniu regału, Dutch postanowił podejść do Clarissy. Oczywiście trzymając się swojego zacnego planu, zaczął przyglądać się reszcie biżuterii.
- No albo nie mam gustu, albo po prostu nie wiem co kupić ciotce. Clarisso, pomogła byś wybrać jakiś ładny naszyjnik dla ciotuni? Lubi purpurowe kolory
Rzekł Dutch, po czym po prostu spoglądał na kobietę a to raz na Mugolkę. Miał nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji. Zwłaszcza, że pomachał tutaj trochę różdżką. A ważniejsza sprawa jest taka, czy przypadkiem Mugole nie są bardziej zaawansowane technologicznie? Mianowicie te tak zwane kamery? Mężczyzna uśmiechał się do Clarissy oraz Mugolki, a to wzrokiem wędrował po suficie i nawet dopatrzył się kilku kamer. No to teraz się ugryzł w język, no ale może nie będzie aż tak tragicznie. Chociaż kto wie? No raczej tutaj szybko nie wróci ponownie, ani tym bardziej Clarissa.
- Za dużo do wyboru, zawszę miesza mi się w głowie, gdy jest czegoś za dużo
Dodał tak by potrzymać rozmowę, uśmiechając się jak głupi do sera. No ale co miał poradzić, już teraz Dutch narozrabiał jeszcze bardziej niż na przekątnej. Chociaż, Mugole to mało myślące, więc pewnie przejdzie bokiem.
Wiek:
25
Data:
14 sie 1998
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Nielot
Różdzka:
Cis, 10 3/4 cala, Łuska Trytona, Sztywna
Zamożność:
Bogata
Stan cywilny:
Panna
Clarissa Black
Posty: 101
Rejestracja: 05 maja 2023, 22:13

Clarissa przyglądała mu się uważnie, gdy już napotkała z nim kontakt wzrokowy. Dlaczego miała wrażenie, że coś jest nie w porządku? Wysłuchała jednak jego słów i uniosła delikatnie jedną brew w górę. Wydawało jej się, że facet coś kręci - chyba nie szukał niczego dla ciotki, bo nawet nie wyglądał na zainteresowanego poszukiwaniem czegokolwiek! Przez parę chwil mu się przyglądała, po chwili podchodząc do gablot i rozglądała się. Purpurowe kolory... Zerkała co jakiś czas na Dutcha, uważnie mu się przyglądając. Nadal nie był zainteresowany szukaniem! Wręcz przeciwnie, rozglądał się dookoła, po suficie, po jakichś zakamarkach... Cóż, trzeba było działać.
Black uśmiechnęła się do kobiety za ladą, najmilej jak potrafiła.
- Muszę się jeszcze domówić z narzeczonym, do której macie Państwo otwarte? - a gdy kobieta jej odpowiedziała, pożegnała się uprzejmie, po czym rzucając "Chodź, Kochanie" do mężczyny, złapała go za rękę i trochę na siłę wyprowadziła z jubilera. Coś jej w kościach mówiło, że powinni się stamtąd szybko zawinąć, toteż nie zatrzymywała się i ciągnęła Dutcha za sobą, aż oddalili się na bezpieczną - w miarę - odległość.
- Okeeej... nie bardzo chyba chciałeś coś kupić, prawda? - Clarissa wyglądała na idiotkę, ale na pewno nią nie była. Puściła dłoń mężczyzny, krzyżując ręce pod piersiami i czekała na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Everybody teaching me, gotta do this and that, always interfering.
I don’t wanna be somebody. Just wanna be me.
Wiek:
33
Data:
27 sie 1991
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Leżący na ziemi
Różdzka:
ŚWIERK - ELASTYCZNY 14 CALI - KOLEC JADOWY MANTRIKORY
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Singiel player
Dutch Darkwood
Posty: 29
Rejestracja: 05 cze 2024, 13:50

No wybieranie trwało kilka ładnych chwil, ale skupienie Dutcha na tym zadaniu było bardzo kruche. Kiedy najmniej się spodziewał, usłyszał zakazane słowo narzeczony . Nim zdążył spojrzeć na pannę Clarissę, ta go już wyciągnęła ze sklepu na ulicę. Tutaj dopiero zaczęły się schody, pytania oraz podejrzenia. No proszę, jednak trafiliśmy na wścibską i dość podejrzliwą kobietę.
Pytanie, które zadała zostało wręcz w krótką chwilę skontrowane.
- Oh po prostu nie przepadam za zakupami, zawszę się rozpraszam gdy z kimś jestem.
Delikatnie się uśmiechnął, po czym pokręcił główką w prawo i lewo.
- Narzeczony i chodź, kochanie?
Zaśmiał się Dutch pod nosem, czuł się po prostu jakby ktoś inny planową całą akcję. Przykrywka, jest. Jednak to nie on ją zorganizował.
- Nie wiedziałem, że panienka gustuje w gnomach.
Dorzucił mężczyzna, starając się podroczyć jak tylko mógł. Choć jego kieszenie były już na spokojnie zapełnione i cel osiągnięty, to mógł jeszcze spędzić odrobinę czasu z Clarissą.
Wiek:
25
Data:
14 sie 1998
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Nielot
Różdzka:
Cis, 10 3/4 cala, Łuska Trytona, Sztywna
Zamożność:
Bogata
Stan cywilny:
Panna
Clarissa Black
Posty: 101
Rejestracja: 05 maja 2023, 22:13

Clarissa przyglądała mu się zaciekawionym spojrzeniem. Jej wzrok nie był natrętny, jednak widać było ten błysk zaciekawienia w jej oczach. Uśmiechnęła się w końcu do niego i rozplątała ręce, opierając je na biodrach. Przechyliła głowę w bok energicznie, przez co kilka kosmków włosów wpadło jej na twarz.
- Czemu zatem zaproponowałeś? - zapytała spokojnie, nie do końca rozumiejąc rozumowania Dutcha. Próbowała, ale czegoś nie rozumiała. - Mam wręcz wrażenie, że na rękę było Ci, że zajęłam się ekspedientką...
Oczywiście, nie widziała dokładnie, co tam Dutch robił, ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że ma jakieś dziwne... tak zwane lepkie rączki. Przesunęła spojrzeniem po jego płaszczu - nie, nie zamierzała go 'macać' i sprawdzać, co takiego ma w kieszeniach. Jeszcze była zdrowa na umyśle. Na jego słowa wzruszyła ramionami.
- Musiałam coś wymyślić, by kobitka nie zwróciła na Ciebie większej uwagi. Następnym razem zostawię Cię na jej pastwę. - posłała mu jak najbardziej życzliwe spojrzenie i uśmiech, na jakie było ją w tym momencie stać. Zaraz jednak opuściła ręce wzdłuż tułowia i zaśmiała się cicho pod nosem. To było bardzo ciekawe spotkanie i nawet miłe spędzenie czasu, musiała to przed sobą przyznać. Przymknęła powieki i zachichotała po jego stwierdzeniu.
- Gnomy są super. Ale te nieoczywiste są... ciekawsze... - przesunęła spojrzeniem po jego twarzy, jakby się nad czymś zastanawiała. Zaraz jednak odwróciła się do niego bokiem. - Drink?

Everybody teaching me, gotta do this and that, always interfering.
I don’t wanna be somebody. Just wanna be me.
Wiek:
33
Data:
27 sie 1991
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Leżący na ziemi
Różdzka:
ŚWIERK - ELASTYCZNY 14 CALI - KOLEC JADOWY MANTRIKORY
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Singiel player
Dutch Darkwood
Posty: 29
Rejestracja: 05 cze 2024, 13:50

Drapiąc się po czole, mężczyzna zastanawiał się nad kobietą. Była wręcz ciekawska i to bardzo, jak już z resztą wspomniał wcześniej. Co do propozycji zakupów, no cóż.
- Zakupy to ciężki kawałek chleba, a kto najlepiej się zna na biżuterii jak nie kobieta
Odparłem z uśmiechem na twarzy, no jakoś trzeba było dalej grać i unikać wdepnięcia. Nigdy nie wiadomo jakby to się skończyło, gdyby coś wyszło na jaw.
- Nie ależ skąd, przeglądałem tylko biżuterię na regałach. Jednak ciężko było mi zdecydować
Odpowiedziałem, po czym przyglądałem się Clarissie, która niezbyt ukrywając, obserwowała mnie i moje kieszenie. Ja oczywiście tylko poprawiając kołnierz oraz strzepując z siebie jakiś tam kurz.
- Ależ zupełnie nie mam pojęcia skąd bierzesz jakieś dziwne podejrzenia, moja miła. Był to wręcz krótki i zacny wypad do sklepu
Dodałem, po czym spojrzałem na Clarisse. Jej ciepły uśmiech był wręcz bardzo miłym dodatkiem do tej rozmowy, jednak nie miał zamiaru o tym mówić. Oczywiście pomijając już kolejny temat gnoma, widać ktoś lubi się drażnić. Jednak poczucie humoru oraz tym podobne są zawszę mile widziane.
Gdy już Dutch chciał coś powiedzieć, w jego uszy wpadło słowo drink. Usta się zamknęły, główka się przechyliła ku Clarissie a oczka zrobiły się dociekliwe.
- Aye, jak najbardziej
Rzekłem krótko i z szerokim uśmiechem.
Wiek:
25
Data:
14 sie 1998
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Nielot
Różdzka:
Cis, 10 3/4 cala, Łuska Trytona, Sztywna
Zamożność:
Bogata
Stan cywilny:
Panna
Clarissa Black
Posty: 101
Rejestracja: 05 maja 2023, 22:13

Mówiąc całkowicie szczerze, Clarissie w zupełności wystarczało to, co mężczyzna mówił i jak się zachowywał. Nie była durna - a za taką można było ją mieć, niestety. Poprawiła płaszcz, który miała na sobie i westchnęła cicho.
- Zakończmy tę bezsensowną wymianę zdań. Nie dojdziemy do jakiegoś porozumienia w tym temacie. - mruknęła cicho, kręcąc niedowierzająco głową.
Tak właściwie zaczęła się zastanawiać, po co ona ciągnęła tę rozmowę. Gdzieś przeszło jej przez głowę, że mogła poczuć się wykorzystana - ona odwróciła uwagę, a Dutch zrobił... cokolwiek tam zrobił.
- Wolisz jakiś czarodziejski bar, czy mugolski Ci wystarczy? - zapytała jeszcze spokojnie, czekając spokojnie na odpowiedź, zanim ruszyła się z miejsca.
Coś jej mówiło, że ten mężczyzna, Dutch jak to się przedstawił - chociaż przeszło jej przez myśl, że mógł ją okłamać w tym temacie, ale nie chciała dociekać szczególnie - może być mimo wszystko interesujący... A przynajmniej zastanawiała się nad tym, czy nie powinna go lepiej poznać. To było mimo wszystko dość ciekawe pierwsze spotkanie, a i tak miała okazję na jakiś procencik - czemu więc nie skorzystać i nie pogadać przy drinku?

Everybody teaching me, gotta do this and that, always interfering.
I don’t wanna be somebody. Just wanna be me.
Wiek:
33
Data:
27 sie 1991
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Leżący na ziemi
Różdzka:
ŚWIERK - ELASTYCZNY 14 CALI - KOLEC JADOWY MANTRIKORY
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Singiel player
Dutch Darkwood
Posty: 29
Rejestracja: 05 cze 2024, 13:50

No mężczyzna zrozumiał, że już wystarczy bezsensownych gadek i trzeba po prostu się wyluzować i przejść dalej. Prawda? Ano prawda. Skoro rozmowa na temat jubilera i innych podejrzanych spraw ucichła, Dutch postanowił zaproponować miejsce, gdzie będą mogli na spokojnie usiąść i przedyskutować resztę dnia.
- Cóż, co powiesz u skacowanego trolla?
Zaproponował, w sumie można powiedzieć melina. Choć rzadko tam bywa, jest trochę znany i w sumie teraz nie wie czy to dobry pomysł.
- Albo coś bardziej przyzwoitego, pozwolę ci wybrać miejsce i możemy się tam udać. U skacowanego trolla, to miejsce bardziej dla... różnej klasy.... Tak..
No od pijaków, po starych dziadków, który nie mają co robić ze swoim życiem. Właścicielka jest dość cwana i kombinuje, ale też może wciągnąć w niezłe tarapaty.
Wiek:
25
Data:
14 sie 1998
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Nielot
Różdzka:
Cis, 10 3/4 cala, Łuska Trytona, Sztywna
Zamożność:
Bogata
Stan cywilny:
Panna
Clarissa Black
Posty: 101
Rejestracja: 05 maja 2023, 22:13

- Skacowanego trolla? Chyba tam jeszcze nie byłam... - melina czy nie, nazwą dość mocno przyciągała uwagę Clarissy.
Nazwa tego... klubu? Baru? Nie brzmiała jak coś, gdzie mogłaby postawić nogę starsza część rodziny Black. Dbająca o dobrą reputację, opinię, na pewno by sobie na to nie pozwoliła. Dlatego też to brzmiało tak kusząco dla Clarissy. Obiecała sobie, że dopóki rodzice dawali jej pieniądze, zwłaszcza ojciec, nie zrobi nic, co mogłoby zaszkodzić ich opinii. Nie mniej jednak - raz na jakiś czas pozwalała sobie na... wariactwa. A tutaj brzmiało to tak ciekawie...
- Nieeee, może być ten skacowany troll. Chyba nigdy tam nie byłam. - zamyśliła się na moment przykładając splecione palce do ust i przez moment się zastanawiając, czy to aby na pewno aż tak dobry plan, za jaki go miała. Szybko pomachała ręką, jakby odganiając wszelkie złe myśli. Miała ochotę się napić. Gdzie - to już nie miało znaczenia. - Prowadź zatem, skoro polecasz.

Everybody teaching me, gotta do this and that, always interfering.
I don’t wanna be somebody. Just wanna be me.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”