Rhysie Verildi,
Coś Ci się chyba pomieszało, bo to ja mam pomóc z Historią Magii Tobie.
Cała reszta zgadza. Będę w bibliotece.
Blake Blackwood
Verildi,
Dwa lata to minimum, na jakie mogę się zgodzić. Pewnie i tak odbiorę zapłatę szybciej, ale wolę być zabezpieczona. Tak na wszelki wypadek.
Kogo mam dla Ciebie udawać?
Monika
Zgoda.
A zakochaniem się nie przejmuj. Skończyłam z tym. Miłość pozostawiam naiwnym idiotkom, które nie mają pojęcia o tym, że faceci to świnie.
Oczywiście nie mam na myśli Ciebie.
Daj znać kiedy i gdzie.
Monika Kruger vel ślizgonka z dobrego domu z inną twarzą.
Rhys,
jak bardzo nudzi Ci się na koniec roku szkolnego i jak dużo byłbyś w stanie poświęcić mi czasu?
Rhinna
Jeśli masz na imię Rhys, a na nazwisko Verildi, raczej nie pomyliłam adresów.
Oh... Emmm... Pisząc do mnie o tym chyba mi schlebiasz...? Jak mam to rozumieć?
Możemy się spotkać w okolicach boiska? Chcę pogadać. Ewentualnie polatać na miotłach.
Rhinna
Rhys,
będę przed 10, na pewno się nie spóźnię.
Będziesz tam?
Rhinna
Verildi,
Wyobraź sobie, że Argentyna stwierdziła, że mam idealne predyspozycje na szukającego a Błękitni to podłapali. Dobrze wiesz, że mnie latanie za zniczem w ogóle nie jara… no to ojciec stwierdził, że dla mnie znajdzie miejsce w Harpiach… nie wiem czy to dobry pomysł.
Castellani
Verildi ,
Nie no, jak na Twoje? Nie chcę szukającego!
Jak pomóc? Ja już nic nie rozumiem…
Castellani
Verildi,
Myślisz, że to dobry pomysł żebyśmy dalej latali w jednej drużynie… zwłaszcza z moim ojcem pod nosem, który wiemy co chciał zrobić?
Castellani
Verildi,
właśnie dostałam sowę. Udało się! Jesteśmy razem w drużynie!
Dzięki za pomoc i dobre słowo.
Rhinna