Stoliki

Od 1 stycznia 2024 na obrzeżach magicznej wioski Hogsmeade odbywać się będzie jarmark zimowy. Jarmark jest otwarty codziennie od południa do północy. Wstęp na teren jarmarku jest wolny.
Wiek:
99
Data:
31 paź 1919
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Architekt
Pozycja w quidditchu:
trener
Różdzka:
czarna różdżka
Zamożność:
dementorus totalus
Stan cywilny:
wolny dementor
Architekt Hogwartu
Posty: 805
Rejestracja: 28 mar 2023, 12:43

Obrazek

W samym centrum jarmarku stanęła dość dużych rozmiarów, tymczasowa drewniana konstrukcja, która służy jako zadaszenie dla stolików, przy których spotykać się mogą odwiedzjący jarmark. Jest tutaj sporo miejsca, a przy stołach może siedzieć nawet kilkadziesiąt osób jednocześnie.
Została ustawiona także scena dla zespołów występujących na żywo i znajduje się wolne miejsce do tańca.
Potańcówki do muzyki na żywo odbywają się w każdą sobotę od godziny 18:00.
Wiek:
18
Data:
31 paź 2005
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (I ROK)
Pozycja w quidditchu:
Szukający
Różdzka:
Olcha, 12 cali, pióro feniksa, giętka
Zamożność:
Zamożny
Stan cywilny:
Kawaler
Mortimer Barnbrook
Posty: 162
Rejestracja: 18 maja 2023, 14:58

Mortimer zerknął w stronę mężczyzny, który według chłopaków był redaktorem Proroka Codziennego, a według Kitty panem Barnes, jej sąsiadem. Czy istniało prawdopodobieństwo, że pan Barnes faktycznie mógł być redaktorem w najpopularniejszej gazecie czarodziejów? Ostatecznie postanowił uwierzyć jednak Puchonce, bo na pewno ona wiedziała lepiej kto jest jej sąsiadem niż Charles i Matthew mogli wiedzieć, kto jest redaktorem w Proroku.
Szkoda, liczyliśmy chociaż na malutki rozgłos. Może chociaż w szkolnej gazetce o nas napiszą. Znaczy się Charles o nas napisze — powiedział zrezygnowany lekko, odwracając wzrok od pana Barnesa i zwracając się znowu w kierunku Kitty. Ale trzeba było przyznać, że jego stres i presja nieco zelżały kiedy dowiedział się, że w tłumie nie ma jednak przedstawiciela Proroka Codziennego.
Potem wszystkie jej kolejne słowa sprawiały, że młody Gryfon zaczynał się lekko stresować i już po słowach o walentynce zaczął przypuszczać, że zna kierunek, w którym idzie ta rozmowa. Patrzył na piegowatą twarz Kitty Fawley mrugając może nieco trochę zbyt często, bo tak reagował kiedy się stresował. Wiedział, skąd jej wyrzut w sprawie tej walentynki, ale postanowił grać nieświadomego i zagubionego.
A Ty nie chcesz być moją koleżanką? — Zapytał, zerkając na nią ukradkiem, ale jego wzrok uciekał nieco na prawo od jej rudej głowy. Tak o kilka centymetrów, żeby ich spojrzenia nie musiały spotykać się. Jej kolejne słowa utwierdziły go tylko w przekonaniu, że się nie mylił, a Kitty faktycznie nie chciała być jego koleżanką. Chciała być postrzegana w kategoriach takich, jak inne dziewczyny. Mortimer nigdy nie patrzył na nią w ten sposób, oglądał się raczej za innymi dziewczynami. Jego typ to były dziewczyny ponadprzeciętnie ładne i niestety zazwyczaj dla niego niedostępne. Takie, które po wizycie w jego domu u jego rodziców rozsiewałyby o nim plotki i nabijały się z niego w dormitorium ze współlokatorkami. Coś mu jednak podpowiadało, że Kitty by tego nie robiła i że sama pochodzi z równie zdziwaczałego środowiska co on. Widział sklep jej matki w Hogsmeade i wiedział, że jego matka i jej matka zostałyby od razu najlepszymi przyjaciółkami. Oczami wyobraźni już widział, jak obie plotkują i chichoczą, jak próbują pchnąć jego i Kitty ku sobie... Już widział Kitty w ślubnej sukni w ich domu pogrzebowym... Mortimer!
Aaa! — Wyrwało mu się tylko gdy usłyszał w oddali głos Sneddona wołającego jego imię, otrząsając się z zamyślenia. Natychmiast odwrócił się w stronę gdzie zostawił chłopaków z zespołu, którzy machali do niego ręką aby już wracał. Musieli zacząć się szykować. Odwrócił się w stronę Kitty. — Ja... ja muszę już iść. Wrócimy do tej rozmowy następnym razem? — Zapytał, ale już wiedział, że następny raz może być bardzo odległy. Miał zamiar przespać się z tematem i zdecydować, co jej powiedzieć. Wstał z krzesła, ale na odchodne dodał jeszcze: — Fajne, że przyszłaś — powiedział, a potem machnął jej ręką krótko na pożegnanie niezręcznie i oddalił się w stronę chłopaków.
Obrazek Obrazek
I surrender
My breath and my unease
Wiek:
16 lat
Data:
26 cze 2007
Genetyka:
Animag
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
szukający
Różdzka:
włos z grzywy jednorożca, orzech, 8 cali, bardzo giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
panna z mokrą głową
Kitty Fawley
Posty: 91
Rejestracja: 26 cze 2023, 22:19

Słysząc jego zrezygnowany ton, dość szybko pożałowała swojego kłamstwa. Nie chciała go dołować, wręcz przeciwnie. Chciała ściągnąć z jego ramion brzemię oczekiwań, które narzuciłby przede wszystkim sam sobie, chcąc wypaść jak najlepiej. Przygryzła na chwilę dolną wargę, zastanawiając się, czy powinna to kłamstewko skorygować, ale doszła do wniosku, że już kremowe się rozlało. Dlatego wzruszyła ramionami jakby przepraszająco, bo w to, że Wilson zrobi reklamę ich zespołowi w szkolnej gazetce, nawet przez chwilę nie wątpiła.
Przerażające było to, że znała go już na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jest zdenerwowany. Niezdrowo często mrugał i unikał patrzenia jej prosto w oczy.
A Ty nie chcesz być moją koleżanką?
W normalnych warunkach nigdy nie zapytałaby go o to, czy mógłby ją polubić inaczej niż koleżankę. Skoro jednak zerwała pierwszy plaster, wszystko wskazywało na to, że będzie musiała zedrzeć kolejne i sama nie wiedziała do końca, dlaczego to mówi. Nad tym będzie się pewnie zastanawiać i samobiczować do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. Mimo wszystko usłyszała swój własny głos mówiący:
- Nie, to mi nie wystarcza - bo miała już dość życia w kłamstwie i zawieszeniu. Może to i dobrze? Wyleczy się z czarnego księcia Gryffindoru i będzie miała więcej czasu na naukę. Przestanie się karmić marzeniami i iluzją, zacznie być w końcu realistką. A realia, których była jeszcze rok temu wyraźnie świadoma były takie, że umrze sama jako piegowata staruszka. Chyba że plan z życiem wiecznym w ciele kota wypali. Jedna z tych opcji. Tak czy siak, była to dość samotna wizja starości.
Podążyła wzrokiem za krzykiem, widząc machających kolegów z jego zespołu. No tak, wybrała tragiczny czas i miejsce na poważną rozmowę. Dlatego kiedy zaproponował, że porozmawiają o tym następnym razem, pokiwała głową, wiedząc już, że będzie go unikać za wszelką cenę. Będzie unikać go tak długo, aż zapomni, że ta rozmowa w ogóle się odbyła. Możliwe, że utknie w ciele kota na resztę semestru, a potem... potem on skończy szkołę i już będzie mogła żyć w spokoju. Była też zła, że nie dał jej żadnej konkretnej odpowiedzi. I ta złość na chwilę obecną była na pierwszym planie.
Fajne, że przyszłaś.
Skrzywiła się na dźwięk jego słów, bo ona aktualnie wyjątkowo tego żałowała. Była jednak zła na siebie, że w ogóle zaczęła ten temat i na niego, że go olał. Dlatego bez większego zastanowienia wstała i ruszyła w kierunku swojego domu na końcu ulicy, żeby zaszyć się tam na resztę weekendu i najeść się kalafiorową.

oboje z/t
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jarmark Zimowy 2024”