Witam.
I gdyby mnie to w jakikolwiek sposób obchodziło, pewnie na wstępie zapytałbym o zdrowie, ale szczerze powiedziawszy- mam to w chuju. Chciałem tylko napisać, że gratuluję! Naprawdę! Poślubiłeś największą ladacznicę, jaką dane było mi poznać. A uwierz (albo i nie), że nie jedna już tańczyła na tym co u Ciebie najprawdopodobniej jest w ciągłym poszukiwaniu. Swoją drogą powiedz mi kochany, jak to jest rekompensować sobie kasą rodziców swoje braki?
Ale nie martw się, przyjacielu ja do Ciebie naprawdę nic nie mam...
Nawet szacunku.
Anthony Wilson
Persheus,
Przepraszam Cię za to. Myślałam, że Wilson dawno już wpełzł do piwnicy i nie wynurzy się z niej do końca życia. Nie mogę Ci chyba mówić co masz robić, skoro osobiście pofatygował się, żeby wysłać Ci sowę.
Nie interesuje mnie co się z nim stanie.
Dziękuję.
Monika