Strona 1 z 6

Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 07 lis 2023, 12:57
autor: Mistrz Gry
Hogsmeade, 29 czerwca 1859


 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Był letni, ciepły dzień, niebo było czyste z jedynie kilkoma zbłąkanymi chmurami na niebie. Wioska Hogsmeade tętniła życiem i nawet młody Huxley który wychował się w tych okolicach musiał stwierdzić, że wieś była bardziej żywa niż zazwyczaj. Większość budynków pozostawała taka sama, niezmieniona od wieków, jednak niektóre budynki mieszkalne, które powinny się tutaj znajdować, zwyczajnie ich tutaj nie było. Było zaś kilka innych, których nie rozpoznawał. Zupełnie jak Hogsmeade, ale coś było inaczej.
Jeśli Rhinna i Wilhelm wystawili chociaż głowę przez okno, mogli spostrzec, że po dzielnicy mieszkalnej kręci się dużo ludzi. Żadne z nich nie wyglądało znajomo ani dla Rhinny, ani dla Willa, zupełnie jakby wioska zaludniła się obcymi ludźmi w przeciągu tych kilkunastu minut, które spędzili w domu. Coś, co od razu rzuciło im się w oczy to fakt, że wszyscy byli ubrani jak osoby ze zdjęcia, które nadal znajdowało się na kominku w salonie. Inna rzecz, która przyciągnęła ich uwagę to to, że na każdym domostwie, na każdym słupie informacyjnym i na każdej witrynie sklepowej, a do tego walały się jeszcze po ulicy kawałki białego pergaminu.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 12 lis 2023, 20:25
autor: Wilhelm Huxley
Will obudził się jako pierwszy i niemal natychmiastowo zerwał się na nogi przyprawiając się przy tym o niezłe zawroty głowy. Gdy już odzyskał równowagę to rozejrzał się spokojnie otoczeniu rejestrując budzącą się właśnie Rhinnę oraz to jak inaczej wyglądało pomieszczenie w którym byli. Pamiętając o zamkniętych wcześniej drzwiach, sprawdził je jako pierwsze z ulgą naciskając klamkę i wychodząc na zewnątrz.
- Chyba jesteśmy wolni! - zawołał w kierunku prefekt gryffindoru zanim wyszedł już całkiem przed budynek by rozejrzeć się czy wszystko wróciło do normy. W końcu wcześniej było pusto z dodatkiem tej niepokojącej mgły, a teraz zamiast jesieni mieli lato i mnóstwo ludzi na ulicach. Co gorsza, ludzi nie z tej epoki.
- Na stringi Roweny niedobrze - mruknął pod nosem notując w głowie dziwaczne stroje przechodniów. Na wiele był przygotowany: duchy, elfy, zmory i inne takie. Jego fusy uprzedziły go odpowiednio wcześniej że czeka go sporo nietypowych atrakcji w najbliższej przyszłości ale podróżowanie w czasie to przegięcie. Najpierw jednak się upewni. Jedyna pociecha że w szarym wełnianym swetrze i zwykłych czarnych spodniach nie wyróżniał się za bardzo. Nawet buty miał na nogach całkiem znośne bo wygodne sznurowane trapery z ciemnobrązowej skóry.
- Przepraszam, która godzina? - podszedł swobodnym krokiem do losowego przechodnia z tym pytaniem. Musiał wiedzieć czy ludzie na nich reagują i do tego w jaki właściwie sposób bo może też są jacyś dziwni.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 13 lis 2023, 14:47
autor: Rhinna Hamilton
Rhinna obudziła się nieco później, niż Will. Podniosła się powoli do pozycji siedzącej i rozmasowała palcami skronie, przez moment pamiętając o tym okropnym bólu głowy, ktory złapał ich przed padnięciem na ziemię. Skierowała spojrzenie na Willa, który już był na nogach i sama powoli się podniosła. Otrzepała swoje ciuchy, rozgladając się dookoła.
- Coś jest nie tak... - mruknęła bardziej do siebie, niż do chłopaka. Pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej, niż przed paroma chwilami, co już postawiło dziewczynę w stan gotowości. Coś było bardzo nie w porządku, można śmiało powiedzieć i wcale jej się to nie podobało.
Widząc, jak Will wychodzi z domu postanowiła jednak się ruszyć i również wyjść na ulicę. I teraz już kompletnie zgłupiała. Czuła się bardzo nie na miejscu i była przekonana, że jakimś dziwnym trafem znaleźli się w tym miejscu, ale w innym czasie. Poprawiła jasny płaszcz na sobie, mając nadzieję, że aż tak bardzo się nie wyróżnia w tym momencie. Sama w sobie ta sytuacja jest dziwna, nie musiała jej jeszcze pogarszać.
- Może raczej, który jest rok? - zapytała słysząc, jakie pytanie zadał chłopak. Rozglądała się dookoła, chcąc wyłapać jak najwięcej szczegółów.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 17 lis 2023, 23:43
autor: Mistrz Gry
 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Przechodzień, którego zaczepił Will, był to mężczyzna w średnim wieku idący pod rękę z jakąś kobietą, prawdopodobnie swoją żoną. Zapytany o godzinę, wyciągnął zegarek kieszonkowy i spojrzał nań, a potem odpowiedział Gryfonowi:
Jedenasta trzydzieści dwa — po tych słowach włożył zegarek kieszonkowy ponownie do swojej kieszonki, a potem spojrzał na chłopaka podejrzliwie. Na pierwszy rzut oka przechodzień wydawał się wyglądać całkiem normalnie. Oprócz swojego przedpotopowego ubrania oczywiście. — Czy nie powinieneś być w szkole, chłopczę? Jest środa — zapytał nagle mężczyzna podejrzliwie, a jego twarz zmieniła się na nieprzyjazną i wrogo nastawioną.
Nie powinno was tutaj być — powiedziała tym razem jego żona, z równie wrogim wyrazem twarzy co jej mąż. Pogoda zaczęła dość szybko i dynamicznie się zmieniać, temperatura zdawała się spaść nawet o kilka stopni, bo oboje przeszedł dreszcz spowodowany zimnem. Wiatr, który wezbrał, podbił w powietrze kilka wcześniej wspomnianych pergaminów, których leżało sporo na ulicy, przynajmniej jeden co kilka kroków.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 19 lis 2023, 15:18
autor: Wilhelm Huxley
Okej, czyli świat na nich reagował, nie byli jak wspomnienia w myślodsiewni. Nie potrafił ot tak zdecydować czy to dobrze, czy raczej niepokojąco. Jak na razie niby nic się nie działo... No ale pomyślał to za szybko i zbyt pewnie chyba. A na pewno nie pomogła Rhinna zwracając uwagę na to że nie są STĄD. Czas, miejsce... Nie bez powodu usiłował udawać że nic się nie dzieje i teraz łatwo było rozpoznać czemu bo atmosfera zrobiła się złowroga.
- Yyyy no tak, właśnie usiłujemy tam wrócić bo widzi Pan, szukaliśmy zagubionego kuguchara i odeszliśmy za daleko. A skoro już po jedenastej to na pewno nas szukają! - historyjka o kugucharze wbiła mu się w mózg i była jedyną wymówką jaką potrafił wymyślić na szybko. Może to i dobrze, chociaż była jakaś konsekwencja w tych jego kłamstwach.
- Bardzo dziękuję, my już pójdziemy! - wykonał dziwny półukłon, nie mając pojęcia jak mogła wyglądać etykieta i zaczął się wycofywać w jakimkolwiek kierunku byle dalej od tej dziwacznej parki. Po drodze zgarnął Rhinnę ciągnąc ją za rękaw oraz jeden z pergaminów które pałętały się pod nogami.
- Miłego dnia! - pomachał nieznajomym i wciągnął ich oboje w pierwszą lepszą ciasną i przede wszystkim pustą uliczkę by zobaczyć co właściwie zdobył.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 19 lis 2023, 23:49
autor: Mistrz Gry
 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Gdy Rhinna i Will spojrzeli na pergamin, który młody Huxley trzymał w ręce, bardzo szybko spostrzegli, że jest to informacja o zaginięciu. Zdjęcie na pergaminie przedstawiało dobrze już znane im twarze Lany i Huntera. Tekst głosił:

Zaginieni
Lana (l. 8) i Hunter (l. 4) Colville
Ostatni raz widziani 8 czerwca 1859 r w okolicach młyna w Hogsmeade.
Jakiekolwiek informacje na temat zaginionych prosimy kierować bezpośrednio do biura aurorów.


Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 21 lis 2023, 23:20
autor: Rhinna Hamilton
Rhinna przyglądała się spokojnym wzrokiem, choć uważnym dorosłym, których zaczepił Will. Okej, nie byli niewidoczni dla ludzi stąd. Oni ich dokładnie widzieli. To źle. Rhinna zamrugała zaskoczona oczami widząc wrogie nastawienie do nich. Dlatego gdy tylko poczuła, jak Will ciągnie ją za rękaw nie oponowała i szybko ruszyła za nim. Skłoniła się tylko z miłym uśmiechem na twarzy i ruszyła za chłopakiem.
- Dobra, nie wiem dokładnie, co się stało ale.... Oh! - otworzyła szerzej oczy widząc, co jest napisane na pergaminie. - Lana i Hunter zaginęli! ....8 czerwca 1859? Przecież to ponad 150 lat temu! Jakim cudem my się tutaj... Dobra, nieważne. - to chyba nie było teraz ważne.
Czuła jakąś wewnętrzną potrzebę pomocy tym dwóm dzieciakom. Może one chciały, by ta dwójka im pomogła? Mogło tak być przecież, prawda? Hamilton rozejrzała się dookoła, poprawiając płaszcz, gdy zawiał chłodniejszy wiatr.
- To co... Młyn? - była pewna, że dużo osób już dzieciaki szukało, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? Rozejrzała się ponownie. - Ale najlepiej będzie chyba unikać pełnych ulic... Zaklęcie Kameleona? Czy może znasz drogą obrzeżami? - polegała tutaj całkowicie na koledze z domu.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 27 lis 2023, 21:30
autor: Wilhelm Huxley
Wyglądał na coraz bardziej zniecierpliwionego drepcząc w miejscu przez chwilę, zaraz jednak zatrzymując się i potupując jedną stopą. Jego ręce co raz to zmieniały zajęcie, bawiąc się luźną nitką w swetrze, przeczesując włosy i sprawdzając czy ma w kieszeni różdżkę. Jego mama zawsze mówiła że to jakieś pierwotne instynkty bitewne kazały mu być bez przerwy w ruchu i jak normalnie sobie z tym dobrze radził, tak teraz po prostu sobie odpuścił bo były ważniejsze rzeczy do roboty. Gdzieś tam w głowie wiedział że to nie Rhinna jest wolna tylko on zbyt szybki ale nie sprawiało to że mniej się stresował tą dziwaczną sytuacją w którą wpadli. Wyglądał jakby bił się z myślami czy coś powiedzieć więcej czy nie, aż w końcu podjął najbardziej neutralną decyzję i ograniczył się do kiwnięcia głową i potwierdzenia ich destynacji.
- Młyn - powiedział i wyciągnął w końcu różdżkę by rzucić zaklęcie kameleona, w końcu nie było sensu wędrować po Hogsmeade całkiem widocznym gdy dorośli są do nich tak negatywnie nastawieni. No i przy okazji dowiedzą się czy magia w ogóle działa. Bo może chodzą teraz z zupełnie bezużytecznymi patyczkami w kieszeniach i muszą sobie poradzić z tym problemem jak mugole. Aż zadrżał na tą myśl, to by było bardzo niedobrze.
Jeśli zaklęcie zadziałało, to to samo polecił Rhinnie i ruszyli w kierunku młyna nieco swobodniej, wciąż kryjąc się po kątach ale jednak bez aż takiego stresu. Jeśli nie zadziałało to skradają się w klasyczny sposób, ukryci w cieniu krzaków i murków, turlając się przez chaszcze i temu podobne.

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 30 lis 2023, 13:56
autor: Mistrz Gry
 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Z wielką ulgą Wilhelm i Rhinna odkryli, że magia faktycznie działa i już po chwili mieli na sobie oboje zaklęcie kameleona. Aby znaleźć dom z młynem wodnym, musieli przejść przez niemal całą magiczną wioskę. To pozwoliło wam zaobserwować, jak bardzo magiczna wioska pozostawała od stuleci niezmieniona i taka sama. Sklepy w większości były te same, w centrum panował gwar i zgiełk, tylko ludzie wyglądali zgoła inaczej: nosili fryzury i ubrania z epoki, tak bardzo niepodobne do tych, które nosili ludzie we współczesnych czasach. Im bliżej wodnego młyna się znajdowali, tym bardziej oboje mogli poczuć swędzenie w lewej dłoni. Gdy cel był już w zasięgu ich wzroku, swędzenie było niemożliwe do zignorowania, a po bliższej inspekcji okazało się, że wnętrza ich lewych dłoni miały na sobie srebrną, okrągłą plamę świecącą bladą poświatą.
Sam młyn wodny, który znajdował się na północy wioski, był widokiem dobrze znanym dla mieszkańców magicznej wioski. Była to niewielka, piętrowa chałupa stojąca na brzegu szerokiego strumienia z wielkim, drewnianym kołem wodnym, które kręciło się wraz z prądem wodnym. Do budynku można było dotrzeć bez problemu i na pierwszy rzut oka wydawało się, że nikogo nie ma w pobliżu.

Niech każdy rzuci sobie K20 na spostrzegawczość
Dla przypomnienia jak wygląda młyn wodny w Hogsmeade

Re: Hogsmeade, 29 czerwca 1859

: 01 gru 2023, 20:53
autor: Rhinna Hamilton
Wyciągnęła bardzo szybko różdżkę z kieszeni, widząc jak Wilhelm rzuca na siebie zaklęcie Kameleona. Tak było zdecydowanie najbezpieczniej - nie musieli się turlać po ziemi, chować w krzakach i poruszać w cieniu, gdy dookoła było tylu dorosłych. I to jeszcze tak negatywnie do nich nastawionych. Nie było sendu się z nimi przepychać.
Idąc za Wilem - bo jednak jemu zostawiła prowadzenie - rozglądała się dookoła, będąc ciekawą czy wioska cokolwiek się zmieniła. Jak się okazało, prawie w ogóle. To było na swój sposób bardzo magiczne. A inny wygląd ludzi był fascynujący. Co prawda nie widziała siebie samej w takiej epoce, jednak zupełnie inaczej dostrzegasz i odczuwasz pewne rzeczy, gdy możesz ich doświadczyć, a nie tylko oglądać na zdjęciach, czy coś.
Przez jakiś czas starała się nie zwracać uwagi na swędzenie na dłoni, tylko jednak rozglądała się dookoła. W końcu nie mogła wytrzymać i skierowała spojrzenie na swoją rękę.
- Co jest.. - mruknęła cicho, widząc coś dziwnego na skórze. Spróbowała dotknąć tej plany palcami drugiej dłoni. - Też masz coś takiego? - rzuciła jeszcze pytaniem do Wila, bardzo silnie próbując się powstrzymać od drapania.
Gdy znaleźli się w okolicy młyna, Rhinna zwolniła, rozglądając się uważnie dookoła. Nie chciała, by cokolwiek umknęło.

Kostka na spostrzegawczość - 16