Koniec [31.10.23]
: 27 lis 2023, 21:13
Kilka dni przed Halloween
Wieczór, Wigilia Wszystkich Świętych, Biały Wiwern
Każdy kto przybywał do Białego Wiwerna od dłuższego czasu mógł spostrzec, że Gladstone stał się tam stałym elementem krajobrazu. Czasem tylko znikał na kilka dni w okolicach pełni, ale tak to codziennie znajdował się raz z jednej, a raz drugiej strony baru. Gdy tylko nie pracował, to zalewał smutki próbując zagłuszyć swoje sumienie, a potem ratując się kilkoma eliksirami wzmacniającymi ruszał dzielnie do pracy za barem.
Również nieco się zmienił, schudł, a jego wiecznie podkrążone oczy stały się jego znakiem rozpoznawczym, co wśród niektórych klientów dało mu pseudonim panda. Ale jak ktoś do niego się tak zwrócił, to traktował go jedynie piorunującym spojrzeniem. Pomimo tego, że wyglądał na chuderlaka, to dalej potrafił przypierdolić, a większość Czarodziejów bywająca w tym lokalu i znająca jego personalia, to dobrze znała jego przypadłość, więc wolała nie wchodzić mu w drogę.
Tego wieczoru siedział przy barze opróżniając kolejną szklankę ognistej, próbując uciszyć głosy w swojej głowie, lecz z marnym skutkiem. Miał już kompletnie tego dosyć.
Sohalio,
Proszę, spotkajmy się, jeśli znajdziesz chwilę – znajdziesz mnie w Białym Wiwernie. Obojętnie, kiedy, obojętne o jakiej porze. Potrzebuję twoich umiejętności. Pilnie.
- Miles
Każdy kto przybywał do Białego Wiwerna od dłuższego czasu mógł spostrzec, że Gladstone stał się tam stałym elementem krajobrazu. Czasem tylko znikał na kilka dni w okolicach pełni, ale tak to codziennie znajdował się raz z jednej, a raz drugiej strony baru. Gdy tylko nie pracował, to zalewał smutki próbując zagłuszyć swoje sumienie, a potem ratując się kilkoma eliksirami wzmacniającymi ruszał dzielnie do pracy za barem.
Również nieco się zmienił, schudł, a jego wiecznie podkrążone oczy stały się jego znakiem rozpoznawczym, co wśród niektórych klientów dało mu pseudonim panda. Ale jak ktoś do niego się tak zwrócił, to traktował go jedynie piorunującym spojrzeniem. Pomimo tego, że wyglądał na chuderlaka, to dalej potrafił przypierdolić, a większość Czarodziejów bywająca w tym lokalu i znająca jego personalia, to dobrze znała jego przypadłość, więc wolała nie wchodzić mu w drogę.
Tego wieczoru siedział przy barze opróżniając kolejną szklankę ognistej, próbując uciszyć głosy w swojej głowie, lecz z marnym skutkiem. Miał już kompletnie tego dosyć.