Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie - Grisha i Stella
: 08 sie 2024, 21:31
Ze względu na zawiłości fabularne, ta historia odbywa się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo gdzie... Najprawdopodobniej w trakcie wakacji. Natomiast nie to jest w niej istotne i jeśli przeszłość zmieni przyszłość - będzie to jedynie naszym fan fickiem. Zobaczymy...
Wynajęty pokój okazał się niewielki i wyposażony jedynie w niezbędne sprzęty, ale za to był przewiewny i miał duże okno wychodzące na Morze Irlandzkie. To do niego podeszła w pierwszej kolejności Stella, po odłożeniu torby na łóżko. Błękitna, sportowa torba, popularnej mugolskiej firmy nie pasowała do magicznego świata, ale hostel, w którym zatrzymała się para na weekend, był usytuowany w zupełnie standardowej i turystycznej części Cloughey.
Jak zwykle Starkówna wykazała się niezwykle przemyślanym przygotowaniem, jeśli chodzi o zaplanowanie wycieczki wybrzeżem swojej ukochanej wyspy. Choć oboje z Grishą mogli się już teleportować, podróżowali autokarami. Nigdzie się nie spieszyli. Cieszyli się swoim towarzystwem i otaczającą ich naturą. Oddychali pełną piersią, rozmawiali, a potem czytali książki lub się całowali. Trzeba przyznać, że ta ostatnia czynność czasem ich zanadto pochłaniała, jak na publiczne miejsca, jakimi są miejskie busy, dlatego potrzebowali postojów.
- Niby wszędzie niebo jest podobne, a jednak to pod takim czuję się najbardziej w domu - odezwała się dziewczyna, opierając się o niewielki parapet. Jej błękitne oczy zatonęły w pięknie ciemnogranatowego nieba, które rozjaśniała delikatna, fioletowa zorza i blask miliona gwiazd i gwiazdeczek.
- Musisz przyznać, że Irlandia jest piękna... Już niemal zapomniałam, jak wygląda nadmorska zieleń. Dzięki wilgoci jest dużo głębsza, niż ta w Cieplarniach czy Zakazanym Lesie...
Wynajęty pokój okazał się niewielki i wyposażony jedynie w niezbędne sprzęty, ale za to był przewiewny i miał duże okno wychodzące na Morze Irlandzkie. To do niego podeszła w pierwszej kolejności Stella, po odłożeniu torby na łóżko. Błękitna, sportowa torba, popularnej mugolskiej firmy nie pasowała do magicznego świata, ale hostel, w którym zatrzymała się para na weekend, był usytuowany w zupełnie standardowej i turystycznej części Cloughey.
Jak zwykle Starkówna wykazała się niezwykle przemyślanym przygotowaniem, jeśli chodzi o zaplanowanie wycieczki wybrzeżem swojej ukochanej wyspy. Choć oboje z Grishą mogli się już teleportować, podróżowali autokarami. Nigdzie się nie spieszyli. Cieszyli się swoim towarzystwem i otaczającą ich naturą. Oddychali pełną piersią, rozmawiali, a potem czytali książki lub się całowali. Trzeba przyznać, że ta ostatnia czynność czasem ich zanadto pochłaniała, jak na publiczne miejsca, jakimi są miejskie busy, dlatego potrzebowali postojów.
- Niby wszędzie niebo jest podobne, a jednak to pod takim czuję się najbardziej w domu - odezwała się dziewczyna, opierając się o niewielki parapet. Jej błękitne oczy zatonęły w pięknie ciemnogranatowego nieba, które rozjaśniała delikatna, fioletowa zorza i blask miliona gwiazd i gwiazdeczek.
- Musisz przyznać, że Irlandia jest piękna... Już niemal zapomniałam, jak wygląda nadmorska zieleń. Dzięki wilgoci jest dużo głębsza, niż ta w Cieplarniach czy Zakazanym Lesie...