Urna na głosy na środku sali

Wiek:
99
Data:
31 paź 1919
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Architekt
Pozycja w quidditchu:
trener
Różdzka:
czarna różdżka
Zamożność:
dementorus totalus
Stan cywilny:
wolny dementor
Architekt Hogwartu
Posty: 802
Rejestracja: 28 mar 2023, 12:43

Obrazek

Do tego miejsca w ciągu całego balu wrzucaliście losy! Tutaj też rozpoczęło się przemówienie dyr.Sprout i cały bal! Nad urną znajdują się wróżki, które dzielnie doglądają czy nikt nie oszukuje!
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 265
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
UWAGA: Z URNY WYLATUJE SUCHA PARA, KTÓRA PRZYJEMNIE UNOSI SIĘ NAD PARKIETEM! POWODUJE ONA UCZUCIE EUFORII I ROZBAWIENIA!
Wiek:
15
Data:
13 wrz 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigająca
Różdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Panienka
Ollie Drake
Posty: 45
Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52

Kenneth zaczął krzyczeć na jej widok! ZE STRACHU! Toż poczuła tak mocne ukłucie w serduszku, że aż jej się przykro zrobiło. BARDZO. Zastanawiała się przez moment, czy i jego spotka taka niespodzianka z maską, ale... ALE NIE. Została szybko obrócona wokół własnej osi, po czym... Kenneth się zmył. PO PROSTU JĄ ZOSTAWIŁ. POSZEDŁ SOBIE!
Ollie wydęła policzki i z zamachem pozbyła się pustego kieliszka. Ale dobrze, skoro ten chciał się schować, zostawić ją na pastwę... W sumie, to nie wiedziała czyją. Losu. Załamania nerwowego? No może. Tak czy siak, Drake stwierdziła, że wykorzysta to i poszuka Marcello.
Bo musiał gdzieś już tutaj być! Nie było takiej opcji, że nie!
Z cały czas stransmutowaną maską na twarzy zaczęła rozglądać się dookoła. Nie wiedziała, jak długi czas będzie miała to coś na twarzy, przez co sporo ludzi faktycznie się jej przestraszyło. Ale, ale, ale! W końcu udało jej się znaleźć Wrighta pod urną!
- Bu!
Krzyknęła, odchylając zasłonką i wpatrując się przez moment w przyjaciela. I to był ten moment, gdy po trzech sekundach maska wróciła do normalności. Zaśmiała się sama z siebie, po czym nawet się nie pytając, czy może, klapnęła na tyłku obok Marcello.
- Mam walnąć Rhinnę?

You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
Wiek:
15
Data:
10 maja 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigający
Różdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętka
Zamożność:
skromny
Stan cywilny:
ułan z okienka
Marcello Wright
Posty: 50
Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52

A on biedny siedział sobie przy urnie, zaciągając się suchym lodem o magicznych właściwościach. I był w dobrym miejscu. I w wyśmienitym nastroju, chociaż przycupnął tu z zamiarem odpoczynku. Takowy już dawno miał miejsce i teraz chłopak siedział po turecku, odchylając głowę i nie mogąc się po prostu ruszyć. Próba wystraszenia go nie była pomyślna, bo jedynie spojrzał na Ollie z lichym zaskoczeniem. Uniósł obie brwi wysoko, a nim się zabrał za odpowiedź, już jej maska zmieniała kształt.
- Przez chwilę myślałem, że masz głowę ćmy zamiast twarzy. - Bąknął z rozbawieniem, uznając, że drinki skrzatów weszły za mocno. Wychylił się do Gryfonki i trącił ją ramieniem. - Nieeeee, mogłem się domyślić, że będzie szła ze SREVANEM. - Wywrócił wymownie oczami, bo przecież on był CUDOWNIEJSZY, niż jakikolwiek inny Ślizgon. Gryfoni > Ślizgoni. A ta nie, w zaparte chciała nazywać się Fraser a nie Wright. Żałoooosne.
- Lepiej mi powiedz, gdzie jest Twoja para i czemu siedzisz na ziemi? Będziesz miała brudną sukienkę. - On to pal licho, czerwoną satynę otrzepie, ale czy z jej motylej sukienki da się coś usunąć? Spojrzał po niej niepewnie, a w chwilę potem uśmiechnąwszy się pogodnie, dodał. - Ładnie wyglądasz. - Kto na tym balu nie wyglądał ładnie? Marcello jednak uznał, że dobre słowo koleżance się należy. Spojrzał po bawiących się wokoło uczniach i lekko podrygiwał głową w rytm muzyki. Jakoś do tańca się nie kwapił.

Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
Wiek:
15
Data:
13 wrz 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigająca
Różdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Panienka
Ollie Drake
Posty: 45
Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52

Przewróciła oczami. Nie zrobiła takiego wrażenia, jakiego chciała, a po chwili już jej maska wróciła do normalnego wyglądu. Ale dlaczego tak szybkoooo.
- Naprawdę uważasz, że po nauce zrobiłabym się mistrzem w transmutacji i już umiała transmutować swoją głowę w takie coś? Dużo masz we mnie wiary, nie ma co!
Rzuciła, nie ukrywając rozbawienia, które ją nawiedziło po jego słowach. Odrzuciła kilka niesfornych kosmków, które smyrały ją w szyję. Jego nazwanie inaczej Nevana nie zrobiło na niej zbytniego wrażenia i przewróciła oczami. No, mógł się tego spodziewać. Jakby nie patrzeć, to już nie była tajemnica. Wtedy mógł to podejrzewać. Sama wzruszyła ramionami i westchnęła.
- Moja para postanowiła wziąć w obroty inne dziewczyny. Więc go zostawiłam.
Wyprostowała nogi i rozprostowała sukienkę na kolanach. Nie przejmowała się tym, że może się ubrudzić. Jedno machnięcie różdżką i będzie super.
- Dziękuję! Tobie rewelacyjnie w czerwonym kolorze. Jak rasowy Gryfon!

You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
Wiek:
15
Data:
10 maja 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigający
Różdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętka
Zamożność:
skromny
Stan cywilny:
ułan z okienka
Marcello Wright
Posty: 50
Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52

Marcello zaczął się pod nosem śmiać. W zasadzie to nie spodziewał się, że tak mogłaby się transmutować, ale jeśli by to zrobiła to miałaby jednak ukryte możliwości. I wtedy on musiałby z nich skorzystać. Prędzej czy później. Na pewno na kolejnym roku chodziłby za nią i prosił o korki. Specjalnie, żeby tylko zrozumieć coś więcej i żeby nie prosić Rhinny o pomoc. Bo przecież Hamilton była już na czarnej liście Wrighta. Złamała mu liche serduszko. Ale pewnie nadal by przy niej zemdlał.
SIĘ SPODZIEWAĆ - SIĘ SPODZIEWAĆ. SPODZIEWAŁ SIĘ, ŻE MIAŁ NADZIEJĘ, ŻE JEGO MIŁOŚĆ JĄ ZMIENI! ODMIENI! I nie pykło.
- Może wpił jeden z tych drinków. - Odparł luźno, bo przecież Lambourne nie musiał od razu stwierdzać, że dezerteruje od rudowłosej Gryfonki. Może to po prostu chwilowe szaleństwo na parkiecie i zaraz mu przejdzie. Tak czy inaczej, nie miał problemu z posiedzeniem pod urną z Ollie nieco dłużej.
- Prawda? Starałem się! - Musiał wykombinować coś taniego, a szukanie materiału na Pokątnej, który byłby ładny i z drugiej ręki i nie wyglądałby, jak komuś wyjęty z gardła. Skoro udało się zrobić na tej tutaj małolatce wrażenie to Marcelek nieco bardziej się wyprostował, może klatkę wypiął nieco.
- Zastanawiam się, jak to będzie na VI roku. Czy jakoś wybitnie inaczej czy może... Może jednak normalnie? Jak myślisz? - Zmarszczył lekko brwi, bo ktoś przeszedł obok nich i jakoś wybitnie nie uważał na jego nogi. Potknął się. Marcello w tym momencie nie miał spokojnych myśli. Pokazał środkowy palec Krukonowi.
- Bierzemy kolejnego drinka? - Uniósł pytająco brwi.

Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
Wiek:
15
Data:
13 wrz 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigająca
Różdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Panienka
Ollie Drake
Posty: 45
Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52

Ollie na przyszłym roku na pewno będzie korzystać z wiedzy Hamilton. Miała cichą nadzieję, że Marcello się z niej wyleczy i nie będzie między nimi żadnych sprzeczek. Zresztą, wiedziała, że blondynie na tym nie zależy, wręcz przeciwnie - po tym, jak dostała sowę od Wrighta, że ten dostał kosza od blondyny, Hamilton odnalazła Ollie i spędziły popołudnie na rozmowie. Nic nie mówiła Gryfonowi, bo po co, ale dziewczynie naprawdę było przykro i chciała z nim sobie sprawę wyjaśnić, ale Drake ją od tego odwiodła. Najlepiej było to zostawić, w tym momencie przynajmniej. A co było dla niej najdziwniejsze? I najsmutniejsze zarazem?
ŻE MARCELLO JEJ NAWET SŁOWEM SIĘ NIE ZAJĄKNĄŁ O JEGO UCZUCIU DO PANI KAPITAN!
Westchnęła cicho. Nie było teraz sensu zaczynać tego tematu. Wzruszyła ramionami na rozmyślania Marcello na temat Lambourne. I tak zbyt długo by przy nim nie wytrzymała i zrobiła z siebie kompletną idiotkę. To po prostu tak działało z tą dziewczyną. Aż dziwne, że przy Wright'cie potrafiła zachowywać się normalnie. Ale temat zaraz zszedł na strój, z czego naprawdę się ucieszyła.
- Ty to jednak masz rączkę do takich rzeczy. Wyglądasz naprawdę rewelacjnie. Kwitnąco, jak na Gryfona przystało! Tylko taki strój przystoi Czerwonym!
To w sumie było takie... na odległość - EJ, JESTEM GRYFONEM! - ale czerwoni w ten sposób nie myśleli. Słysząc jego rozmyślania na temat następnego roku, wysunęła usta w dzióbek, po czym wypuściła zrezygnowana powietrze i pokręciła głową.
- Nie mam pojęcia. Myślę, że będzie inaczej. Znaczy, normalniej - nie będą nas tak cisnąć na egzaminy, jak w tym roku, więc mam nadzieję, na trochę więcej luzu!
Zaśmiała się pod nosem. Szybko wstała i rzuciła ciche "Przyniosę nam!" gdy powiedział o drinkach. Podbiegła do jakiegoś skrzata na wejściu i zabrała mu dwa kieliszki, szybciutko wracając do chłopaka. Usiadła z powrotem obok niego, podając mu kieliszek (rzut kostką - 4).
Upiła swój napój i... jej maska z powrotem pokazała ćmę. Ale miała szczęście! Albo nie? Zależy jak kto na to patrzy. Zaśmiała się pod nosem, gdy do jej uszu dobiegł głos Rhi. Spojrzała w stronę sceny, gdzie przed chwilę stał jeszcze znany wszystkim DJ i zobaczyła tam zespół Hamiltonówny i ją samą na scenie. Uśmiechnęła się pod nosem. Wyglądałą cudownie, ale nie chciała sama od siebie zaczynać tematu blondynki.
- Jakie masz plany na wakacje? Coś ciekawego będziesz robił?

You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
Wiek:
15
Data:
10 maja 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigający
Różdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętka
Zamożność:
skromny
Stan cywilny:
ułan z okienka
Marcello Wright
Posty: 50
Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52

Bo Marcelek nie będzie chwalić się tym, że wzdycha do starszej baby! Chociaż by to był jedynie rok różnicy to uznawał to w duchu za jakiś dziwny minus swojej osoby i tylko w wyjątkowej sytuacji, że Rhinna brawurowo rzuciłaby Nevana dla niego, przyznałby się Ollie, że on to się podkochiwał w Gryfonce-pani prefekt już dwa lata. Dwa bite lata, a nie potrafił do niej zagadać tak otwarcie wcześniej. I jak to zrobił to już, jak była z innym. Feler. Ale Wright był pełen felerków. Pogniewa się w duchu i później wyjdzie z tego obronną ręką.
Parsknął krótko śmiechem, rzucając jej rozbawione spojrzenie.
- Ollie, gdyby tańszy był zgniło-żółty albo pomarańcz w wersji feniks to wziąłbym. Wykosztowałem się tak, że... No niedobrze. - Skrzywił się krótko, po czym rzucił po sobie spojrzeniem. - Przez to koszulę wziąłem starą, ale nikomu wiem, że nie powiesz. - Nie żeby go interesowało w sumie czy ktoś będzie o tym fakcie wiedział, ale co poradzić, że chłopak do bogaczy nie należał. Może dlatego tak starał się właśnie być niezłym z finansów. Trzepać hajsy, jak już będzie dorosły i z pewnością pomagać będzie ojcu.
Odebrał od tego żywego sreberka drinka i wypił szybko jednym haustem. Muzyka dosłownie ruszyła jego nogi, więc podrygiwał śmiesznie, ale zaraz przestał i krzyknął wesoło:
- ZAKOCHAŁEM SIĘ I DOSTAŁEM KOSZA OD RHINNY HAMILTON! - No, tej tajemnicy nie chciał z pewnością wydać z siebie, ale drink zrobił swoje. - I JESTEM SPŁUKANY, JAK NIKT INNY W TEJ BUDZIE, WOOOO-HOOOOOOOOOOOOOO! - Okej, lepiej, ale nadal powiedział wcześniej to, czego nie chciał. Ktoś zaczął się z niego śmiać, ktoś wytknął go palcem. Marcello strzelił buraka i szybko obrócił się do Drake, mówiąc:
- Nie wiem, co mi odwaliło... Nie chciałem nic mówić, a nagle... O, samo się. - Przesunął nerwowo ręką po włosach, po czym starając się wyprzeć momentalnie to, co odwalił, kontynuował temat, który podjęła. - Myślę, że znajdę jakąś dodatkową pracę... Przydałoby mi się kilka groszy. Może na Pokątnej komuś pomogę, może w Hogsmeade się uda i będę używał świstoklików? Chyba tak. A Ty? Co będziesz robiła? - Ktoś mówił na głos, że Wright chyba za dużo wypił, ale on to zlewał.

Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
Wiek:
15
Data:
13 wrz 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigająca
Różdzka:
Dąb czerwony, Łuska Wywerny, 11 cali, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Panienka
Ollie Drake
Posty: 45
Rejestracja: 25 maja 2023, 9:52

Drake wpatrywała się w Marcello jak w obrazek. Momentami. Naprawdę przystojnie wyglądał w tym kolorze! Rzuciła spojrzenie Rhinnie, która szalała za mikrofonem, totalnie się niczym nie przejmując i westchnęła. Współczuła Wrightowi, że tak to się skończyło. Ale tak z czystego serduszka. W końcu przekręciła oczami.
- Powiedz mi, kto na to patrzy? Idioci tylko. Nie pieniądze są najważniejsze w życiu!
Powiedziała jedną z madrości, które zawsze jej wpajano. Oczywiście, że pieniądze dużo rzeczy ułatwiały, ale bez przesady. Pieniędzami uczuć (przynajmniej tych prawdziwych!) nie kupisz. Zresztą, np - nie podejrzewała Rhinny, żeby rzuciła Nevana (pal licho, że też miał bogatą rodzinę), gdyby był biedny dla kogoś, kto ma więcej mamony. To nie tak wyglądało.
- Twój sekret jest ze mną bezpieczny! Nikomu nie muszę nic mówić ba! A nawet nie zamierzam!
Rzuciła cicho, marszcząc delikatnie nosek, przez co jej ćmowy wizerunek wygladał dość... No, dziwnie. Nawet nie czysto śmiesznie, ale dziwnie. Zaśmiała się sama z siebie, a po chwili Marcello zaczął krzyczeć! I to... I to coś, czego nie spodziewała się kiedykolwiek usłyszeć. Spojrzała na niego zaskoczona, szeroko otwartymi oczami, a była w tak wielkim szoku, że nawet nie zauważyła, kiedy jej twarz wróciła do normy. Zapowietrzyła się.
- Marcello! No co Ty!
Szybko go uciszyła, rozglądając się dookoła. Zauważyła kątem oka gdzieś Nevana, i szybko się odwróciła od niego, co by nie zwracać na nich większej uwagi, niż właśnie zrobił to Marcello. Spodziewała się, że Fraser do nich podejdzie. Hamilton na pewno tego nie usłyszała, a może... Może Rhinna mu o tym mówiła? Czy trzymała to w tajemnicy, nie chcąc denerwować swojego faceta? Poczuła, jak jej się robi gorąco ze stresu.
- Jeszcze zaraz do nas przyjdzie, i będziemy mieć przechlapane!
Szybko starała się wyrzucić ze swojej głowy te myśli, jeszcze zerkając kątem oka na Ślizgona. W końcu jednak spojrzała na Marcello i starała się pociągnąć dalej temat wakacji.
- Nie mam pojęcia. Naprawdę! A może... Może chciałbyś do mnie wpaść? Ojciec na pewno nie będzie miał nic przeciwko!

You couldn't save me, but you can't let me go, oh, no - I can crave you, but you don't need to know!
Wiek:
15
Data:
10 maja 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
ścigający
Różdzka:
15, cis, włos z ogona jednorożca, giętka
Zamożność:
skromny
Stan cywilny:
ułan z okienka
Marcello Wright
Posty: 50
Rejestracja: 28 maja 2023, 20:52

Wydawał się zamyślony słowami Ollie. Przyglądał się jej z wyraźnym zainteresowaniem, ale z drugiej strony nie był przekonany, że dziewczyna ma rację. Dość prosta sprawa pojawiała się bowiem w jego głowie. Nie będzie mógł kupić nowych podręczników czy miotły za swój ładny uśmiech. Zdecydowanie pieniądze nie są najważniejsze w życiu, ale jak bardzo je upraszczają, wiedzą jedynie bogaci i ewentualnie biedacy, którzy mają ten potrzebny zastrzyk gotówki. Wright nie chciał, żeby jego tata pracował do usranej śmierci na jego działania. Chciał go odciążyć i sprawić, że mężczyzna zacznie spełniać się w swoich hobbystycznych działaniach.
On sam nie wiedział, co nim pokierowało, że nagle tak intensywnie się uzewnętrznił w problemach finansowych i uczuciach do Rhinny. Wprawdzie nie pomyślał, że Nevan może zaraz chcieć coś z nim zrobić. Ba, no gdzie, on to nawet by zignorował, gdyby jednak wiedział. Zamknął jednak usta i spojrzał za Ślizgonem, jakby types miał co najmniej skrzywdzić Drake'ównę. On na to nie pozwoli! Już wystarczy, że Hamilton jest omamiona przez jego wężowe łapska.
- Co? Do Ciebie? No, w sumie mógłbym. Ale nie będę Ci przeszkadzać? - Skrzywił się krótko. Nie chciał się w żaden sposób narzucać. W tym momencie wszyscy zaczęli interesować się Baizenem i Castellani. Wright pomógł Ollie wstać, wyciągając do niej ręce i dzielnie podciągając ją w górę. Nie interesował się jednak tym, co tam się działo, pociągnął Ollie w stronę roznoszonego sushi.
- Dziwnie się czuję, może to przez drinki. - Skrzywił się. W zasadzie to zjadłby tego magicznego sushi, ale obawiał się, że mu zaraz róg na czole wyrośnie z wrażenia.

Marcello powinien dostać szlaban za to, jak ładnie uśmiechnął się w stronę tamtej Puchonki!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Złoto-czarny Bal VII-rocznych 2023”