Rhinna & Ana - gdzieś w połowie marca

Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

//po ogłoszeniu balu

Po ogłoszeniu balu w Pokoju Wspólnym Gryffindoru zaczęło wrzeć. Rhinna wiedziała o nim nieco wcześniej, ale obiecała nikomu nic nie mówić - również najbliższym przyjaciołom. Przez dłuższy czas w dormitoriach dało się słyszeć piszczące dziewczyny, a chłopak już zaczynali kminić, kto kogo zaprosi i przechwalać się innymi rzeczami. Aczkolwiek, chociaż świadomości, że będzie taki bal... Nic nie zrobiła w związku z tym. Przez ten porąbany zegarek, zdejmowanie go i ogarnianie wszystkich innych rzeczy - totalnie jej to wypadło z głowy. Dlatego gdy tylko wiadomość o nim ujrzała światło dzienne, Rhi była w pierwszym momencie mocno zaskoczona. Nie wiedziała tylko, czy bardziej balem czy może swoim roztrzepaniem.
Tak więc, korzystając z okazji, że akurat były tylko we dwie w dormitorium - postanowiła miło spędzić czas z Aną, obgadując bal i wszystkie możliwe sprawy z nim związane. Dodatkowo... nie była świadoma, że przyjaciółka kogoś ma! Mała menda ukrywała to przed nią! A ilekroć zapytana o chłopaka... Po prostu olewała sprawę, zmieniając temat. Rhinna stwierdziła, że może coś jednak nie poszło po myśli przyjaciółki i dlatego nie chce za dużo na ten temat mówić. Ot tak, po prostu. Mogło to drażnić, Ana mogła nie czuć się swojo. Nie chciała powodować smutku czy innych negatywnych uczuć u przyjaciółki. Tak po prostu.
- Waaaaa, Anaaaaa, co zakładasz na bal? - rzuciła spokojnie, kierując spojrzenie na przyjaciółkę. Miej jakiś pomysł, bo ona kompletnie nie miała!
Wiek:
17
Data:
24 mar 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
-
Różdzka:
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
singiel
Ana Carrow
Posty: 72
Rejestracja: 20 paź 2023, 20:38

Ostatnie tygodnie były aż za bardzo...nadpobudliwe. Początkowo nie wiedziała jak ma powiedzieć Rhi o Minkyu, nie miała pojęcia nawet jak powiadomić o tym fakcie swojego ojca! Oj gdyby tylko wiedział o tym co między nimi zaszło...nie wiedziała jak by zareagował ale obawiała się jego reakcji.
Wszelkie próby nawiązania rozmowy odnośnie Choi, sprawiały, że Ana zmieniała temat. Wszystko było za świeże i nie chciała by za szybko się wydało, poza tym nie miała pewności, czy to faktycznie wyjdzie czy nie. Jednak teraz...teraz była więcej niż pewna. Postanowili, że nie będą się ukrywać i to był ich krok ku poinformowaniu nie tylko bliskich ale i innych o tym "incydencie". To miał być też pierwszy krok ku temu, by powoli jakoś oswoić siebie, przed powiadomieniem rodziny o swoim darze. Wzięła wdech i uśmiechnęła się pod nosem na pytanie Rhi. Piski dziewcząt były wszędzie słyszalne. Przechwałki chłopców nic lepiej. Na pytanie przyjaciółki nie odpowiedziała szybko. Ale doskonale wiedziała co ubierze. Miała już do tego plan.
- Nie zdradzę, zobaczysz dopiero na balu. Ale zapewniam, że będę wyglądała olśniewająco!
Zaśmiała się rozpromieniona jak nigdy.
- A Ty? Masz już kreację? Co ubierzesz? Opowiadaj w ogóle...czemu nie mówiłaś nic prędzej? Przecież na pewno wiedziałaś o balu prędzej.
Wypaliła z żalem do przyjaciółki.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Jak Ana jej opowie o Minku, to pierwsze, co Rhinna zrobi - pacnie przyjaciółkę po głowie. Chociaż, jakby się bardziej nad tym zastanowić... Ona też nie była święta ze swoim związkiem, tyle w sumie to lat go ukrywając. Nie powinna zatem chyba robić problemów przyjaciółce. Ale nieważne, na razie nic nie wiedziała. Jeśli Carrow potrzebowała przestrzeni w tym temacie, u Rhinny miała go zapewniony. Mimo tego, że blondynkę zżerała ciekawość, jak to u nich teraz wygląda i co się tak dokładnie dzieje...
- Oh, no wiesz! Ty masz zawsze takie piękne kreacje! A ja? Nie mam pojęcia! - Rhinna zawsze uważała, że to, co na siebie założy, wcale nie jest super piękne. Albo inaczej - jest super piękne, ale ona na te kreacje i na ten piękny wygląd nie zasługiwała. Ot co. Słysząc jednak żal w głosie Any, spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem.
Zeszła ze swojego łózka i podeszła do Carrow. Złożyła dłonie i skłoniła się lekko przed nią. To wcale nie było takie łatwe, jak się wydawało Gryfonce.
- Wybacz. Obiecałam nic nie mówić, a poza tym... wyleciało mi z głowy! Całkowicie. Z ręką na sercu. Po tym przeklętym zegarku musiałam wpierw wrócić do siebie, a potem... Zajęłam się innymi sprawami i tak o, przeszło. - wyprostowała się i opadła na łóżko Any, wzdychając cicho. Zaraz jednak przeniosła na nią spojrzenie. - Muszę wymyśleć dwie sukienki. Dwie. Jedna na bal.. druga na koncert. - uśmiechnęła się nieco niepewnie do przyjaciółki.
Wiek:
17
Data:
24 mar 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
-
Różdzka:
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
singiel
Ana Carrow
Posty: 72
Rejestracja: 20 paź 2023, 20:38

Oj pewnie by ją pacnęła i to mocno. W końcu Ana już długi czas ukrywała prawdę przed przyjaciółką. Może przez to, że obawiała się co będzie dalej? A może przez to, że po prostu nie chciała się jeszcze niczym dzielić.
- W sumie...nie wiem jeszcze czy na pewno pójdę. Wiesz...niby mam co ubrać i w ogóle ale no...nie wiem.
Wzruszyła ramionami bo jeśli Minkyu nie odezwie się do niej odnośnie balu, sama go zagada. W końcu nie będzie siedziała samotnie w pokoju. Miała zamiar chociaż na chwilę pójść dobrze się bawić. No i zobaczyć koncert przyjaciółki!
- Ale...przyjdę chociaż po to by zobaczyć jaki popis dajesz na scenie.
Zaśmiała się lekko i wtedy dostała list. Wyszczerzyła się pod nosem jakby nigdy nic czytając go z ciekawością i wielkim bananem na twarzy. Rumieńce na policzkach mogły powiedzieć Rhi, że to list, który na pewno nie był od rodziny. Po przeprosinach skinęła głową. No co jak co, ale po takiej wiadomości to wybaczyłaby wszystko!
- Jasne, nie ma sprawy. Wybaczam.
Uśmiechnęła się wesoło i objęła ją z całej siły jaką miała.
- Swoją drogą...jak Ty się czujesz po tym wszystkim? No i co teraz z zegarkiem?
Zapytała wracając do tego by skupić się teraz na przyjaciółce.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

- No jak to! Chyba kpisz, moja droga, że nie pójdziesz na bal. Jest prawie miesiąc - na pewno się coś znajdzie do ubrania! - o nie, Rhinna nie zamierzała ot tak zostawić przyjaciółki. Sama już miała pomysł, co zrobi. Miała gdzieś w głowie plan na swoje ciuchy. Musiała tylko odezwać się do odpowiednich osób, porozmawiać...
Nie zdążyła zareagować na słowa przyjaciółki o jej popisie na scenie. Jej uwagę przykuł list, który dostała. I ten banan na jej twarzy jak i rumieńce, które pojawiły się na policzkach przyjaciółki. Hamilton była inteligentnym stworzeniem i potrafiła łączyć kropki.
- Co to za rumieniec i uśmiech? Czy chcesz mi o czymś powiedzieć, moja droga? - uśmiechnęła się zaintrygowana zachowaniem swojej przyjaciółki, czekając na jakieś pikantne szczegóły. Czyżby Minkyu? Lub jeśli ktokolwiek inny dawał tyle radości Carrow, Hamilton dopingowała ją. Musiała się tylko dowiedzieć, co i jak.
Wtuliła się na moment w przyjaciółkę, wzdychając cicho. W końcu jednak, słysząc pytanie, skierowała na nią spojrzenie i westchnęła. Uśmiech zniknął z jej twarzy i w pierwszym momencie nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć Anie. W końcu przymknęła powieki i odsunęła się od niej.
- Z zegarkiem nie wiem. Ważne, że mam z nim spokój... A co tego wszystkiego... Nie wiem, Ana. Mam mętlik w głowie.
Wiek:
17
Data:
24 mar 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
-
Różdzka:
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
singiel
Ana Carrow
Posty: 72
Rejestracja: 20 paź 2023, 20:38

Gdyby nie to, że otrzymała list od Minkyu pewnie powiedziałaby przyjaciółce, że zobaczy co da się zrobić, ale teraz...wszystko się zmieniło, zdecydowanie. Uśmiechnęła się promiennie od ucha do ucha i skinęła głową. No tak, co jak co ale czemu by nie miała teraz pójść z nim albo nie wspomnieć o tym przyjaciółce? Nie wiedziała co zrobić i nie bardzo chciała od razu zareagować na jej słowa. Dopiero po dłuższej chwili uśmiechnęła się pod nosem.
- No niech Ci będzie...będę na balu. Ale nie będę sama.
Uprzedziła z uśmiechem. Nie wspominała przyjaciółce nic więcej bo nie chciała od po prostu. Chociaż może powinna jej powiedzieć o nim? Sama nie wiedziała. Na razie powstrzymała się od podzielenia się ów nowiną.
- A nie lepiej go zniszczyć? To przeklęty przedmiot. Nie może przecież być dostępny dla innych.
Zauważyła zatroskana bo jednak, co jeśli trafi w niepowołane ręce? Nigdy nie wiadomo co może się stać. Na tą chwilę musieli skupić się nie tylko na zegarku ale i na tym, by nie wpadł w niepowołane ręce.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Z Rhinną wszystko było jasne. Wiadome było, z góry można było założyć, z kim pójdzie na bal. Jedna z nielicznych możliwości spędzenia miło czasu... Chociaż, gdyby pewno się bardziej nad tym zastanowiła - wcale nie byłaby taka zadowolona. Wiedząc, co się tak dokładnie odwaliło, kto co zrobił... Powinna się grubo zastanowić nad tym, co się tak właściwie będzie dziać na balu. I czy będzie to bezpieczne, iść na niego... Ale nieważne, Hamilton czerpała z tego, że teraz mogła bez najmniejszego problemu myśleć o swoim chłopaku. To był naprawdę ciężki dla niej czas, gdy nie mogła sobie na to pozwolić, bo z automatu usypiała... Miała ochotę zrobić krzywdę Ezrze. Działał jej zdecydowanie za bardzo na nerwy ostatnimi czasy. Ale na razie nic z tego sobie nie robiła. Nawet nie chwalił się wszem i wobec zdjęciem zegarka... Zastanawiała się, czy Travers w ogóle wiedział, że się go pozbyła? Zresztą, nieważne, nie musiała się tym przejmować mówiąc szczerze. Prędzej czy później się o tym przekona, jeśli jeszcze tego nie zrobił.
- Nie będziesz sama mówisz... I zapewne nie masz na myśli Jupitera, prawda...? - rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem kompana przyjaciółki. Zaraz jednak pacnęła się otwartą dłonią w czoło. No ładnie! Ale by odwaliła manianę. Niby było jasne, że ona będzie szła z Nevanem... Ale przecież powinna go w jakiś sposób o tym fakcie poinformować, prawda? Szybko zeskoczyła z łózka Carrow, podeszła do swojego i odgrzebała kawałek pergaminu, pisząc szybką wiadomość do Frasera. Po minucie już odsuwała się od okien, by sowa mogła spokojnie odlecieć z informacją do studenta. Na twarzy Hamilton pojawił się ciepły uśmiech. Po chwili jednak zmalał, gdy spojrzała na Anę. Westchnęła cicho i wróciła spokojnym krokiem do łóżka przyjaciółki, po chwili na nie opadając.
- Mogę się tylko domyślać, że łamacz klątw go zniszczył. Tak jak mówisz, raczej nie powinien być dostępny dla innych... Myślę, że i tak miałam dużo szczęścia, że to nie była klątwa... dłuższego snu. Tak czy siak najprzyjemniejsze to nie było. Nie wiem, co ma w głowie ten, kto mi wysłał... - rzuciła szybkim spojrzeniem na Anę. Czy powinna jej mówić, że - prawdopodobnie - to wina Traversa? Podejrzewała, że przyjaciółka powie wszem i wobec, że się na nim odegra... A ona naprawdę nie chciała, by ktokolwiek więcej ucierpiał...
Wiek:
17
Data:
24 mar 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
-
Różdzka:
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
singiel
Ana Carrow
Posty: 72
Rejestracja: 20 paź 2023, 20:38

Oj tak, gdyby tylko Ana wiedziała prawdę, gdyby tylko znała prawdę. Ale niestety nie wiedziała i może to dobrze? Gdyby wiedziała, planowałaby już zemstę. Ana była pamiętliwa, ale świadomość że ktoś krzywdzi jej bliskich...nie, tego nie wybaczała. Oczywiście, że nie byłaby z Jupiterem, nie mogła przecież zabrać węża ze sobą na bal wiosenny. Chociaż...czemu by nie? Gdyby go zabrała było by to całkiem zabawne. Mogłaby go owinąć sobie jako modny szal czy coś w tym stylu. Co z tego, że przesuwałby się po niej jakby nigdy nic. Zapewne, nie jeden wpadłby w panikę. Ale na szczęście Jupiter nawet na zajęciach zostawał grzecznie w plecaku, a gdy spacerowała przebywał w bezpiecznej odległości.
- Oczywiście, że nie...
Zachichotała pod nosem a gdy ta zeskoczyła nagle przypominając sobie o czymś Ana wykorzystała sytuację sama. Pospiesznie odpisała na sowę do Minkyu. Teraz była spokojna. Mogła się szykować na bal. Gdy przyjaciółka wróciła i wspomniała o zegarku Ana uśmiechnęła się delikatnie.
- Jesteś pewna, że go zniszczył? Wiesz...nie możemy być pewne tego, że go się pozbył a co jeśli nie?
Zerknęła na nią niepewnie obawiając się, że wszystko mogło być nie tak jak powinno. Uśmiechnęła się lekko nikle, nie wiedząc w sumie co myśleć o tym.
- A podejrzewasz, kto Ci go dał?
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Rhinna nie wcinała się w zachowanie przyjaciółki, jeśli chodzi o jej węża. Przecież Ana dobrze wiedziała, na co może sobie pozwolić a na co nie. Czy przeszkadzało jej, że ludzie zwracali na nią uwagę, czy też nie. Jeśli jej to pasowało... Prawdopodobnie ludzie po prostu bali się do niej podchodzić przez Jupitera. Dobrze, że ją tolerował. A może nawet i miała wrażenie, że wąż Gryfonki ją lubi? Gdyby tak nie było, pewno by nie dawał się głaskać. I zagadywać - chociaż ona kompletnie nie rozumiała, co on jej odpowiadał. Aczkolwiek zabieranie węża na bal... Z jednej strony nie brzmiało źle. Zwłaszcza, że pewno by i tak gdzieś się trzymały blisko siebie. Zazwyczaj tak było. Tylko w zeszłym roku, gdy związek Rhinny wyszedł na światło dzienne na zeszłorocznym balu, jako iż to była pierwsza większa impreza, gdzie mogli jawnie spędzić ze sobą czas... Trochę zostawiła przyjaciółkę. Ale no musiała się trochę po tym porwaniu nacieszyć swoich chłopakiem.
- No więc, z kim idziesz? Chyba, że nie chcesz mi powiedzieć, to się przyznaj do tego. - powiedziała spokojnie, wysuwając w kierunku przyjaciółki język. Jeśli Rhinna miała przestać lekko podpytywać, trzeba było jej to powiedzieć wprost.
Co do zegarka... To drażliwy temat. Zegarek przelał czarę goryczy w kierunku Traversa. Już nawet, mimo starania się, nie wierzyła w to, że to nie od niego ta zabawka. Miała ochotę zrobić krzywdę chłopakowi. I nie powinna, dobrze o tym wiedziała, tak jednak...
- Nie wiem, czy zniszczyli, czy nie. Jest w odpowiednich rękach, zawodowi łamacze klątw raczej wiedzą, jak mają się zachować i co zrobić z niebezpiecznymi przedmiotami... A przynajmniej mam taką nadzieję. - opadła plecami na łóżko i wbiła spojrzenie w baldachim. - Domyślam się, kto... I serio, mam ochotę się z tą osobą rozmówić. Raz, a dobrze...
Wiek:
17
Data:
24 mar 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
-
Różdzka:
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
singiel
Ana Carrow
Posty: 72
Rejestracja: 20 paź 2023, 20:38

Ubiegłoroczny czas był bardzo ciężki dla nich wszystkich. Ana ukrywała wężoustość, Rhi swój związek. Wszystko było nie tak jak powinno. Dopiero teraz, od niedawna wszystko zaczynało się dziać jak powinno. Przynajmniej po części. Nie było to idealne ale jednak na tyle było dobrze, że mogła spokojnie przyznać, że to co było, minęło. Na pytanie przyjaciółki uśmiechnęła się rumieniąc po uszy.
- Ale nikomu nic nie mów dobrze? Przyjdę z Minkyu.
Uśmiechnęła się wesoło i odetchnęła jakby zrzuciła z siebie wielki ciężar. Była zakochana po uszy, miała nadzieję, że i on tak czuje. Obecnie dla niej nie liczyło się nic, kompletnie nic.
- Miejmy taką nadzieję. Ale...ważne, że go już nie masz. Możesz być spokojna.
Uśmiechnęła się wesoło i szturchnęła przyjaciółkę lekko w bok.
- Może naślę na tego kogoś Jupitera? Wiesz, zakradnie się w nocy do łóżka, postraszy nieco i wróci.
Zaśmiała się pod nosem bo już wyobrażała sobie spanikowaną osobę, która zobaczyła węża owiniętego dookoła ciała i przyduszającego. Był to piękny widok, ale niestety...wiedziała, że Rhi się na to nie zgodzi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”