Rhinna & Nevan - gdzieś druga połowa lutego

ODPOWIEDZ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Ten przeklęty zegarek. Rozmowa z Luciusem została przerwana głównie dlatego, że znów usnęła. Obudziła się następnego dnia w dormitorium, analizując dokładnie, co się zadziało. Mimo tego, że spała dość długo, była zmęczona. Ale przynajmniej już wiedziała, co powoduje uśnięcie. Widocznie adresat bardzo chciał jej przeszkodzić w normalnym życiu wiedząc, że myśli Rhi często kierują się w stronę Frasera. Gdy zaczynała o nim myśleć, zegarek przejmował kontrolę i usypiała. Na szczęście niedługo miał się pojawić łamacz klątw i go z niej zdjąć, dlatego już niedługo ten koszmar - dosłowny - miał się skończyć.
Nie mniej jednak, musiała się do tej głupoty przyznać Nevanowi. Obiecała mu mówić wszystko i do tej pory się to udawało... Aż stało się to, co się stało. Ale nie mogła pozwolić sobie na złamanie obietnicy. Nie chciała sobie na to pozwolić. Co prawda, obiecała też Nevanowi go nie zakładać... No i wyszło jak wyszło. Wszystkiemu winne były nerwy i brak pomyślunku ze strony blondynki. A to też jej się dość często zdarzało, niestety.
Popołudniu, kiedy wiedziała, że Fraser nie ma żadnych zajęć, napisała do niego wiadomość. Krótko, zwięźle i na temat, co prawda nie mówiąc od razu wszystkiego. Ot, "Musimy porozmawiać. Spotkaj się ze mną pod Pokojem Życzeń wieczorem". Może i nie brzmiało to wesoło (co się u niej rzadko zdarzało), ale Rhinna nie miała najmniejszej ochoty na wesołe liściki. Zły nastrój po założeniu zegarka utrzymywał się dość długo i najchętniej by nie wychodziła z dormitorium, leżąc całymi dniami, ewentualnie płacząc w poduszkę z własnej głupoty i bezsilności, czekając na łamacza klątw.
Wieczorem czekała, siedząc pod ścianą, niedaleko wejścia do Pokoju Życzeń. Nie miała za bardzo pomysłu, czemu akurat tutaj. Mogła również dobrze poprosić go o spotkanie w Tajemniczej Komnacie, a nuż tam może by nie zadziałała klątwa? W końcu, tam nie działa magia, prawda? Przysunęła kolana do klatki piersiowej i wpatrywała się bez większych emocji na twarzy w zegarek na ręce. Trącała go palcami drugiej dłoni, starając się o niczym nie myśleć. A już zwłaszcza o tym, że Fraser ma się tutaj pojawić - gdyby tylko to zrobiła, zaraz by usnęła i tyle byłoby z rozmowy...
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Nietypowy prezent od tajemniczego wielbiciela niepokoił Nevana. Nie ufał w żadnym stopniu intencjom tej osoby, która sprawiła taki prezent Rhi. Bo gdyby był to ojciec dziewczyny, z samego listy by o tym wiedzieli, ale ostatnimi czasy kto inny dawał im się we znaki i pierwszą osobą, o której Nevan myślał, był Ezra. W końcu wszyscy już wiedzieli, że Rhi ma chłopaka i po co i na co komu było wydawać galeony na prezenty dla niej, by się jej przypodobać? Kwiaty i słodycze były jeszcze w granicach rozsądku dla przyjaciół dziewczyny. Sam Nevan zajęty zaliczeniem semestru po pewnym czasie zapomniał o felernym prezencie po kilku dniach. Ot, ufał dziewczynie, że nie założy zegarka i tyle.
Jednak pewnego dnia sowa przyniosła list o d Rhi i nie brzmiał on zbyt wesoło. Nevan poczuł jak po grzbiecie przechodzą go ciarki, intuicja podpowiadała mu, że coś się stało. Lecz starał się też uspokoić, bo skoro to był list bezpośrednio od Rhi, to nie było aż tak tragicznie, jak to wyobraźnia studenta próbowała mu podpowiadać. Wieczorem wybrał się do zamku docierając na odpowiednie piętro, gdzie znajdował się Pokój Życzeń.
Wchodząc na piętro dostrzegł siedzącą na podłodze sylwetkę dziewczyny, która spoglądała na wyciągniętą rękę. Drgnął i zaraz przyśpieszył kroku. I im bliżej był, tym bardziej przekonywał się w tym, że jego złe przeczucia były jak najbardziej trafione. Zmarszczył brwi czując, jak złość rozpływa się boleśnie po mięśniach karku.
- Powiedz mi, że to nie jest ten zegarek... - Zatrzymał się stając przed Rhi, pochylił się nad nią spoglądając wyczekująco na nią. Zerknął na felerny prezent i nabrał powietrza w płuca. Spokój Fraser, złość nic ci nie da i tylko pogorszy sprawę. Wdech... Wydech...
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Siedząc tak na podłodze i wpatrując się w zegarek, czuła jedynie złość. I rozżalenie. Miała wrażenie, że wszystkie łzy już wykorzystała przy ostatnim spotkaniu z Luciusem. Nie chciała, by Nevan widział ją w takiej histerii, jakiej Gryfon był świadkiem. Co prawda nie było powiedziane, że zaraz jej się emocje nie zmienią, miała wrażenie, że jest w jakims pieprzonym kalejdoskopie. W końcu przyuważyła kątem oka, jak zbliża się do niej Nevan. Myślała, że będzie się bała tego spotkania... A jedyne, co się w niej kotłowało to jeszcze większa złość.
Kiedy stanął przed nią i nachylił się nad nią, skierowała na niego spojrzenie. Czas na konfrontację z własną głupotą. mruknęła do siebie w myślach. Przymknęła powieki, przygryzając policzek od wewnętrznej strony.
- Tak, to jest ten zegarek. - powiedziała, starając się być jak najbardziej spokojną, jak tylko mogła. Nie czekając na żadne słowa ze strony chłopaka, podniosła się, otrzepując spodnie i odwróciła się do drzwi Pokoju Życzeń. Przed chwilą miała jeszcze pomysł, gdzie chciałaby się znaleźć. Teraz jednak, jedyne, o czym pomyślała, to bezpieczeństwo. Ciepło i spokój, jak kiedyś. Chwyciła dłoń Frasera, wchodząc przez otwarte drzwi do jej własnego pokoju. Kiedyś jej oaza spokoju i bezpieczeństwa. Nie trzymała jednak długo Nevana za dłoń. Puściła ją szybko, podchodząc do okna i wyjrzała przez okno, krzyżując ręce na piersiach. Wzięła spokojny wdech.
- Parę dni temu gadałam ze znajomym z domu, w sumie to kłóciliśmy się. Rozsypały mi się rzeczy z torby i gdy złapałam zegarek, bezmyślnie założyłam go na rękę. Oto i jest on. - powiedziała nieco drżącym głosem, nie patrząc na chłopaka. Po cholerę ona go trzymała w tej torbie? Chciała go chyba zanieść Fessonhay, skoro z Mortimerem sprzątali jej magazyn. Tak na samo zakończenie. No i ma za swoje. Rozplątała ręce i uniosła prawą, zaciskając mocno palce na wysokości zatok na nosie.
- Zabiję gnoja. - rzuciła szybko, zaciskając oczy ze złości czując, jak zbierają się w nich łzy. Nie, nie była smutna. Była wściekła i miała wrażenie, że nie do końca nad tym panuje.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Wszystko wskazywało na to, że Nevan opanował do perfekcji czytanie Rhi i dziewczyna nie miała nawet co próbować, by go oszukać w jakikolwiek sposób. Zatajanie również nie wchodziło w grę. A z każdym kolejnym dniem, kiedy to kształcił się na aurora, było tylko coraz trudniej. Poza zaklęciami uczył się dedukcji, obserwacji, dostrzegania szczegółów i tak dalej i dalej. Lecz już mieli za sobą rozmowy na temat zatajania pewnych spraw i Rhi obiecała, że będzie się o wszystkim dowiadywał. No i tak też było. Ale co mu z tego, że został poinformowany, skoro teraz z problemu istnienia zegarka przeszli do problemu założonego zegarka.
Na wieść, że to jest TEN zegarek Nevan wyprostował się odwracając wzrok, który skierował po prostu gdzieś w stronę pustego korytarza. Musiał opanować złość, by nie dać jej ujścia w najgorszy, możliwy sposób. Westchnął głęboko, jakby tlen miał pomóc zwalczyć frustrację. W tym momencie Rhi złapała go za rękę i zaskoczony został pociągnięty do wnętrza komnaty.
- Uh... - Wyrwało się z jego ust i po chwili stał już wewnątrz pokoju. W sumie to i lepiej, że Rhi postanowiła zacząć rozmowę poza korytarzem. Jeszcze by się ktoś napatoczył.
Wysłuchał w milczeniu jej wyjaśnień i trochę poczuł się, jakby go Rhi spoliczkowała. Ze złości założyła zegarek? Ale dlaczego!? W głowie Frasera kołatały się pytania bez odpowiedzi. Zamurowało go, dosłownie. Po chwili jednak skrzyżował ręce na piersi, próbował nie dopuścić emocji i złości do manifestacji, bo wystarczyło już, że Rhi była na granicy płaczu. Uniósł dłoń do ust zakrywając palcami część ust.
- Dlaczego go nosiłaś ze sobą? Powinnaś była go pokazać nauczycielom. Oh, Rhi... - Dłoń z ust przewędrowała do oczu i czoła. Nevan przedreptał kilka kroków po komnacie kręcąc głową. - Prosiłem cię, żebyś go nie zakładała...
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Hamilton wiedziała, że powinna być szczera z Nevanem. Najczęściej starała się być. Przynajmniej do momentu, jak nie obiecała, że będzie zawsze. Poza tym, odkąd ich związek wyszedł na jaw i tak nie dałaby rady zataić czegokolwiek przed chłopakiem, bo tak czy siak dowiadywał się zewsząd o wszystkim, co się u niej dzieje, zwłaszcza negatywnego. Pod tym kątem patrząc, to gdy ukrywali się ze swoimi uczuciami i spotkaniami... Było łatwiej. Nikt się nie wpierdzielał w ich związek, nie licząc Malfoya, który jakimś cudem się dowiedział o tajemnicy - ale nawet i jego Rhinna była w stanie przeżyć. A teraz? Cholerne porwanie zniweczyło wszystkie plany. Rhinna dobrze wiedziała, że to nie była niczyja wina. Tak się po prostu stało i mogła być wdzięczna, że żyje i ma się całkiem dobrze. Ale ta sytuacja miała plusy i minusy.
To było dziwne uczucie. Hamilton nigdy nie skupiała się na negatywnych rzeczach, a odkąd założyła ten zegarek... bardziej widziała te minusy, niż plusy. Miała wrażenie, że zaklęty przedmiot przez swoje działanie miesza jej w głowie i bardzo ją to męczyło. Odbijało się to na niej i na jej najbliższych. A mając świadomość, że ktoś tam się z tego śmieje i jest zadowolony... Frustrowało ją to niemiłosiernie i miała ochotę udusić tę osobę.
Nie chciała rozmawiać na korytarzu. Ta rozmowa nie była przeznaczona dla nikogo innego, jak dla nich dwoje. Odwróciła się w stronę Frasera, odsuwając dłoń od twarzy i niepewnie przełknęła ślinę, kierując na niego spojrzenie. Wiedziała, że Nevan jest na nią wściekły i wcale mu się nie dziwiła. Obiecała coś i nie dotrzymała w żadnym stopniu obietnicy. Skoro sama była na siebie wściekła... To było naturalne. Nie mniej chyba wolałaby, by Fraser dał upust swojej złości, niż się powstrzymywał. Przynajmniej w jakimś stopniu. Śledziła jego ruchy wzrokiem, a gdy skończył mówić, z cichym westchnięciem podeszła do łózka i usiadła na nim spokojnie, chowając w pierwszym momencie twarz w dłoniach. Czuła, jak jest na siebie zła, jak ogarnia ją również wstyd za to, co zrobiła. Nie popisałaś się inteligencją, Hamilton.
- Chciałam. Sprzątaliśmy magazynek Fessonhay, plan był taki, że jak już skończymy, to pójdę go jej pokazać... Ale posprzeczałam się mocno i po prostu nie myślałam, co robię. Bezmyślność, po prostu. Skapnęłam się dosłownie sekundę po tym, jak już zegarek miałam na ręcę. - odsunęła dłonie od twarzy i skierowała spojrzenie na zegarek. Przeklęty przedmiot, taki ładny a tak potrafił namieszać... W końcu opuściła obydwie dłonie na kolana i wbiła w nie spojrzenie. - Przepraszam, że nie dotrzymałam obietnicy... - te słowa powinny paść od razu, chociaż Rhi wiedziała, że tak naprawdę niewiele zmienią w tej sytuacji. Powoli podniosła głowę i wbiła w Nevana niepewne spojrzenie. - Nie mogę o Tobie myśleć. Gdy tylko zaczynam, zegarek mnie usypia. Budzę się następnego dnia. - przez jej oczy przemknęła złość, żeby nie powiedzieć wściekłość. Chociaż nie miała stuprocentowej pewności, kto jej go dał... Na 99% była pewna, że to Ezra. Travers dobrze wiedział, co robi i jak jej uprzykrzyć życie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”