Vixen czekała na odpowiedź od Baizena - starała się czekać spokojnie, na tyle, na ile mogła. Naprawdę - próbowała wymyślić jakiś sposób, by wspomóc swój organizm z chorobą, która była w tym momencie jak tak zwany wrzód na tyłku. Miała jednak cichą nadzieję, że Riley nie miał racji i nie rozchoruje się aż tak - ale nie. Postanowiła równo dać się jej we znaki.
Siedziała sama w pomieszczeniu i gdyby tylko odrobinę lepiej się czuła, nikomu by nawet nie przyznała się, że jest chora. Dopiero po fakcie. Ale sytuacja przestawała jej się podobać, więc musiała zacząć działać. Baizen z osób jej bliskich był najlepszym wyborem. Owszem, rzadko się ostatnio do niego odzywała, ale chciała też, by nacieszył się związkiem na nowo, a musiał też wypocząć po roku szkolnym.
Gdy wysłała pierwszy pergamix, podniosła się do pozycji siedzącej i odkryła. Odetchnęła, czekając spokojnie na odpowiedź. A gdy ją dostała, od razu go otworzyła. Uśmiechnęła się sama do siebie, czytając napisane słowa. Cały Richard. Oczywiście wiedziała, że jej słowa o koleżance nie zostaną wzięte na poważnie, ale Baizen jak zwykle pokazał jasno, że się przejmuje. Mogła do niego napisać wcześniej, może by się uchroniła przed cierpieniem teraz. Ale ona jak zwykle - nikomu nic nie mówiła, dopiero w momencie, gdy była taka potrzeba. Zastanowiła się przez chwilę, musiała zebrać myśli - a gdy już to zrobiła, szybko odpisała.
Richie,
no, dobra, przyznaję, ta wiadomość to bardzo nie w moim stylu. Nie wydaje mi się, by była to smocza ospa - nie mam żadnych wyobroczyn ani wysypki. Po prostu od wczoraj mam bardzo wysoką gorączkę i nie mogę sobie z nią poradzić.
Siedzę aktualnie w Hogsmeade, w wynajętym pokoju w Trzech Miotłach. Od początku lipca. Nie mam nawet siły wyjść i kupić czegoś do jedzenia dzisiaj. Nie cierpię bezczynności, ale nie jestem w stanie stanąć na nogach na dłużej niż kilka minut. Wydaje mi się, że się przepracowałam. Parę dni temu słabo się czułam, ale oczywiście, jak to ja, zbagatelizowałam wszystko i poszłam do pracy. Pieprzony Clarke miał rację, że powinnam odpocząć i nie iść do pracy. Widziałam się z Riley'm w parku na pikniku i już wtedy było kiepsko - a jeszcze złapała nas burza i zmokłam. Czyli po prostu standard.
Chcę tylko stanąć na nogi i poczuć się lepiej. O, i móc zjeść coś dobrego!
Ciesz się, że widziałeś tylko pająki. A karaluchy już Ci śmignęły przed oczami? Jak wychowywałam się w sierocińcu, miałam jednego - mieszkał pod moim łóżkiem, nazywał się Josh. To są dopiero ogromne insekty...
Jak Suzce w Błękitnych? Odnajduje się?
Cammie.