Lucius Black - Śpioch

[Lucius Black]

śpioch

śmieszny sów, który po każdym, nawet najmniejszym locie, musi iść w kimę. na miejscu, gdzie usiadł.

[Rhinna Hamilton]

Luciusu,

widzimy się. Do zobaczenia.

Rhi~

[Sowia Poczta]

Mój drogi synu,

w szkole pojawiła się moja córka, młodsza od Ciebie o dwa lata. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale nazwisko dostała po mnie. Macie się nią zająć stosownie z Clarissą, bo jesteście najbliżej. Liczę na to, że będziesz miał nad nią pieczę.

Zadbajcie o nią.

Twój ojciec,
Otis Black

[Clarissa Black]

Lucius,

czy Ty też dostałeś sowę? O tej siostrze znikąd?
Widziałeś się z nią już? Kto to w ogóle jest? Wiedziałam, że ojciec ma dużo za uszami, ale żeby dziecko?!

Do tego mamy się nią zająć my. Hah. Bo jesteśmy najbliżej, nosz cholera jasna. A jak nie, to skończy się kasa. UTNIE MI KUREK, ROZUMIESZ?!
Mam ochotę mu wyrwać co nie co, niedoczekanie jego.

Daj znać co u Ciebie. Ja jestem wściekła.

Clarissa, Twoja (ukochana) siostra.

[Clarissa Black]

Lucius,

oh, czyli tylko ze mną pogrywa w ten sposób, hah. Nie doczekanie jego, za te wszystkie krzywdy....
Zresztą, nieważne. Nie chcesz wiedzieć. Lepiej, żebyś nie wiedział.

Slytherin. Tylko tego nam brakowało. Oby nie było to zbyt duże ziółko.
Nie masz tam kogoś, kto się z nią szybko spotka, byś Ty też mógł? Trzeba szybko ogarnąć, co to za dziewczyna, zanim jeszcze więcej krzywd zostanie wyrządzonych.

Matka zawsze zgadzała się ze zdaniem ojca. Na pewno ją udobruchał czymś. Nawet nie zdziwiłabym się, gdyby o tym wiedziała. Trochę mi jej żał, ale... Znasz ojca.
Nie chciałabym takiego męża.

Clarissa.

[Clarissa Black]

Lucius,

chyba jesteście zmuszeni przyjść do mnie w weekend.

Jeśli to duże ziółko, to nie będzie potrzebowała niańki. Albo będzie lądować często na dywaniku i wtedy Ty nie pomożesz, a ja będę musiała brać w tym udział...
Oby nie miała charakteru ojca, bo ani Ty, ani tym bardziej ja tego nie przeżyjemy.

Widzimy się w weekend. Wpadnij tak czy siak, z siostrą lub bez.

Clarissa.

[Rhinna Hamilton]

Liścik wygląda na napisany na szybko, jakby Rhinna nie miała za bardzo czasu i bardzo się spieszyła.

Luc,

właśnie idę powitać w szkolę niejaką Asharę Black. Znasz?
Dyrektor Sprout powiedziała, że to Twoja siostra!
Czego nie wiem? Co się dzieje?

Rhi

[Rhinna Hamilton]

Lucius,

Ty, ja, Pokój Wspólny i dużo, dużo, duuuuuużo melisy... Albo gorącej czekolady. Wybierz.
I ciepły koc, bo zmarzłam. Nie tylko od murów...
Za 10 minut.

Rhi.

[Clarissa Black]

Luciusu,

w ten weekend weź proszę Asharę i wpadnijcie do mnie na obiad. Musimy szczerze porozmawiać.

Poznałeś już ją? Jaka jest? Jak mam się nastawiać?

Clarissa.

[Clarissa Black]

Luciusu,

cudownie. Sobota, umówmy się może na 14:00. Zjemy coś dobrego (chcesz coś konkretnego na obiad? Poproszę Hufka o zrobienie czegoś, co lubisz!), posiedzimy i porozmawiamy. Szczerze.

Od razu zaznaczam, że w rozmowie może wyjść parę sytuacji, o których nie wiesz, ale nie nastawiaj się na nic, proszę.

Cudownie. Po prostu cudownie, kolejna szczekałka w rodzinie. Może za wczasu przygotuję jakieś napoje uspokajające, eliksiry, cokolwiek, by dało się porozmawiać w spokoju... To nie jest takie głupie.

Clarissa.

[Clarissa Black]

Luciusu,

będą zatem pierogies.

Będziemy musieli z nią porozmawiać i tyle. Usiądziesz po drugiej stronie pokoju, najwyżej ja się tym zajmę.

Do zobaczenia.
Clarissa.