Ognisko z kiełbaskami

Wiek:
16
Data:
10 sty 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Prefekt Slytherin
Pozycja w quidditchu:
Wierny kibic
Różdzka:
9 I 3/4 CALA, SOSNA, ŁZA CERBERA, SZTYWNA
Zamożność:
Zamożny
Stan cywilny:
Bardzo skomplikowane
Georgina Edwards
Posty: 71
Rejestracja: 22 wrz 2023, 21:59

G widziała w jakim stanie są ci panowie i tylko prychnęła pod nosem kręcąc z rozbawieniem głową. Jak dzieci. Chociaż tak, przecież byli tylko szalonymi nastolatkami z mnóstwem rozterek życiowych zwłaszcza tych sercowych. A Edwards kochała wbijać kij w mrowisko i patrzeć jak świat płonął, dlatego wspomniała o Monice i Zenie. Była wredną żmiją, więc mogli się tego po niej spodziewać.
Amortencja rozpylana przez Gryfonkę działała dosyć mocno, bo Georgina czuła pewną błogość spoglądając na dziewczynę i ten sam rozanielony wzrok przerzuciła na Brandona przekrzywiając nieco głowę. Wilson jej w ogóle nie interesował w tym momencie, mógł stać, mógł zniknąć ale się odezwał przekazując w jej dłonie butelkę z trunkiem więc stał się jej chwilowym obiektem zainteresowania.
- Mam mocniejszą niż Ci się wydaje Wilson, zawsze możemy się przekonać kto odpadnie pierwszy - powiedziała wyzywająco i się oblizała zanim zatopiła swe usta w słodkim acz nieco palącym trunku. Tego jej było trzeba w ten chłodny już wieczór mimo, że jej plecy były ogrzewane przez buchające za nią ognisko wywołane przez jednego ze ślizgonów. Miała ochotę się rozerwać dzisiejszej nocy i czuła, że to towarzystwo też spragnione jest by nuda zniknęła tak szybko jak trzeźwy umysł Edwards, która po raz trzeci wzięła łyk z butelki a w tym momencie Vittoria wyczarowała małe małpeczki którą G szybko przejęła w rękę.
- Myślę, że przyda się na jakąś czarną godzinę, gdy magicznie to wyparuje, albo skończy w moim żołądku - stwierdziła i przekazała większą butelkę dalej w obieg. Blanta nadal trzymała w dłoniach i już go miała odpalić gdy zobaczyła jak Vittoria zbliża się do niej i wpija się swoimi ciepłymi, słodkimi ustami. Ślizgonka początkowo wydała się zaskoczona jednak unosząca się wokół amortencja sprawiła, że szybko jej dłoń wplotła się we włosy dziewczyny oddając pocałunek z należytą intensywnością, gdy się jednak od siebie oderwały, śizgonka uśmiechnęła się półgębkiem do niej a jej źrenice wręcz płonęły odbijającym się światłem z ogniska czując przyjemne ciepło rozlewające się w podbrzuszu.
- Tylko Ty tak umiesz dobrze całować czy to wasza rodzinna zaleta? - zapytała unosząc ciemną brew do góry i wyplatając dłoń z kosmków dziewczyny przeniosła wzrok na pozostałą dwójkę i przekazała Brandonowi odpalonego już blanta - tak jak obiecałam, poczęstujcie się, to całkiem niezły towar - dodała szczerząc się i odrzucając na plecy swe czarne loki.

I don't follow rules, I make them. And when necessary, I break them.
Wiek:
18
Data:
27 sie 2005
Genetyka:
Animag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
70
Zawód:
Student: Aurorstwo (I rok)
Pozycja w quidditchu:
nielot
Różdzka:
heban, włos z ogona testrala, 12 cali
Zamożność:
zamożny
Stan cywilny:
wolny
Brandon Tayth
Posty: 253
Rejestracja: 07 wrz 2023, 18:23

- Tak, kurwa, zazdrosny! Chyba sobie kpisz - zawołał rozeźlony i zaśmiał się drwiąco. Wredną wstawkę kuzyna na temat jego nocnych polucji zbył milczeniem, wywróciwszy jedynie oczami. Nie miał zamiaru ciągnąć dalej tego tematu, więc machnął ręką zniecierpliwiony, po czym całą swą uwagę skierował na spoglądającą na niego Georginę. Był już ładnie podpity, do tego amortencja z pewnością robiła swoje i Brandon coraz mniejszą uwagę poświęcał na zastanawianie się, co teraz robi Monika z Zenem. W tym momencie dużo bardziej intrygowało go to, co panna G. skrywa pod swą imponującą halloweenową kreacją. Wypił duszkiem buteleczkę, którą podesłała mu siostra i odpalił kolejnego papierosa, zadowolony z życia. Ledwie wychylił setunię to już w rękach miał większą flachę od Wilsona i pociągnął spory łyk. Nie był to najlepszy pomysł, ale w tym momencie Włoch miał to gdzieś. Chciał się nieźle zabawić, nim wytrzeźwieje i odkryje, że jego życie było ostatnimi czasy pasmem nieszczęść.
Wtem niespodziewanie dziewczyny z ich grona zaczęły się... całować. Lepszego widoku Brandon nie mógłby sobie wymarzyć, gdyby jedną z dziewcząt nie była jego własna rodzona siostra. Pokręcił teatralnie głową z nieco udawaną dezaprobatą, wyrzucając kolejnego peta do ognia.
- Vittoria, opanuj się - mruknął w kierunku Gryfonki, jednak w jego głosie było słychać nutkę rozbawienia. Cóż, przynajmniej ona się dobrze bawiła. Nagle do jego uszu dotarło ostatnie zdanie wypowiedziane przez Georginę i na twarzy Włocha wykwitł delikatny uśmiech. Wziął od niej blanta, zaciągnął się solidnie i po chwili wypuścił kłąb dymu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio eksperymentował z takimi wynalazkami i na trzeźwo z pewnością nie dałby się skusić, lecz teraz wszelkie opory po prostu zniknęły. Z pewnością wypił dzisiaj już za dużo i najrozsądniej byłoby, gdyby po prostu podziękował za wspólny wieczór i poszedł spać. W jego zakutym łbie nie było jednak miejsca na tego typu rozważania, a wszystko za sprawą tej cholernej amortencji, która nie pozwalała mu myśleć racjonalnie. Nagle poczuł nieodpartą ochotę na to, by samemu przekonać Georginę do tego, jak bardzo Taythowie są utalentowani w całowaniu i innych miłosnych kwestiach. Podał blanta kuzynowi, przeciągnął się leniwie, zmierzwił kruczoczarną czuprynę i utkwił spojrzenie szarych oczu w pięknej Ślizgonce.
- Dobra, suko, koniec żartów. - Podszedł do niej i bez ogródek jedną ręką złapał ją w pasie, drugą zahaczył o pośladek, przyciągnął do siebie w stalowym uścisku i wpił się rozochoconymi ustami w jej usta, ani trochę nie przejmując się ludźmi, którzy im towarzyszyli. Teraz był już naprawdę nieźle wstawiony i wreszcie poczuł się tak, jak nie czuł się już od dłuższego czasu.
Obrazek

I don't want to wait for your love
I need you to save me now
They got me and I'll never give up
But I need you to save me now
Well they feed upon the poor
My head is banging on the floor
Yes it's over, yes it's over
They're lying
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stracho-stodoła Halloween 2023”