Nevan i Rhinna - 05.11 - Hogsmeade

Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Rhinna podniosła powoli głowę i na kilka sekund spojrzała na Nevana. Po chwili jednak spuściła wzrok w swoje dłonie. Ktokolwiek poinformował Nevana miał dobrego nosa i tak naprawdę, w ogólnym rozrachunku wyszło to na pewno na lepsze, że się dowiedział od kogoś innego, niż od Rhi. Zdawała sobie sprawę, że nie zachowała się w porządku w stosunku co do Frasera. Ściągnęła usta i westchnęła cicho.
- Tak, Travers się wozi. - przyznała mu rację, kiwając powoli głową. Z dwojga złego już wolała Malfoya. Abraxas miał swoje za uszami i nie liczył się też z ludźmi, ale jednak nie był takim... Rhinna nawet chyba nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Ezra był jakimś dziwnym typem wariata, kimś, kogo się bała, choć sama nie chciała się do tego przyznać.
Uniosła delikatnie głowę w górę, znów kierując spojrzenie na chłopaka. Tak, zgadzała się z nim, ba, ona zamierzała go unikać. Do wyzywania od szlam była przyzwyczajona, bo niejednokrotnie na przestrzeni tych lat to słyszała, to już przestało na niej robić wrażenia, jednak inne rzeczy, które wyprawiał ten wariacki Ślizgon sprawiały, że Rhi nie czuła się pewnie w jego obecności.
- Postaram się go unikać. Ezra jest... Sama nie wiem. - Hamilton zgarbiła się nieco. Westchnęła, przymykając oczy. - Boję się go. Coś jest nie tak z tym chłopakiem, bardzo. Nie chciałabym, byś się z nim spotykał. Boję się, że może również i Tobie zrobić krzywdę, przeze mnie. Nie chciałabym, byś cierpiał przez to, że Twoja dziewczyna jest szlamą. To nie powinno tak wyglądać.
Czasami do tej pory zadziwiało ją, skąd ci ludzie się biorą. Czy naprawdę było to takie ważne, kto się gdzie urodził? W szkole było mnóstwo uczniów półkrwi, czy mugolskiej krwi, a mimo to nadal gdzieś się pojawiali tacy zaściankowi czarodzieje. Rhinna zabrała dłonie ze stołu i pokiwała głową.
- Przepraszam. Obiecuję Ci, że będę Ci pisać, w razie gdyby coś się działo. Szkoda, że jest zakaz przebywania uczniów nocami w Akademiku, mógłbyś wtedy mieć na mnie oko częściej. - fakt faktem i tak by musiała chodzić na obchody i inne sprawy, ale Nevan mialby wtedy najświeższe informacje. Na jego słowa o byciu Prefekt Naczelną i korzystania z przywilejów i ewentualnego wsparcia szkoły, pokręciła głową. Dla Hamilton to byłby cios poniżej godności, że prosiłaby szkołę o wsparcie w tak... błahej dla niej sprawie. Skierowała spojrzenie na dłoń i westchnęła. Musiała ją ogarnąć czym prędzej.
- Przepraszam Cię na chwilę, muszę iść zmienić opatrunek. Zaraz wracam - wstała powoli od stolika i na dosłownie trzy minuty zniknęła w kawiarni. Wróciła z czystym opatrunkiem na dłoni i usiadła z powrotem przy stoliku. Skierowała na Nevana spojrzenie i skoro już była z nim szczera, zamierzała to pociągnąć. - Jest jeszcze jedna sprawa. Wiem, że rozpoczęliśmy ten temat w wakacje i ja go ucięłam, nie chcąc go ciągnąć, ale to nie sposób. - szybko się uczy na błędach, nie ma co. Przechyliła lekko głowę w bok. Musiała mu się sama od siebie przyznać, że była częstym gościem na strzelnicy, że to nie tylko jednorazowe i że nadal myśli o studiach aurorskich. Może to czas, by to przegadać.
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Fakt, że Rhi cokolwiek próbowała przed nim ukryć sprawiał, że Nevan czuł frustrację. Wiedział, że nie powinien niańczyć Hamilton i traktować jak partnerkę, ale czuł złość, kiedy docierało do niego, że ktoś się nad nią znęca. Westchnął głęboko starając się uporządkować w głowie te wszystkie informacje i nie podjąć pochopnej decyzji, albo nie palnąć czegoś głupiego. Travers z automatu wpadł na jego czarną listę i zapewne będzie chciał się na nim jakoś odgryźć. Możliwie, że skorzysta ze swoich talentów, by uprzykrzyć życie Traversowi. Raczej domyślał się, że bezpośrednia rozmowa niewiele da, a raczej skutek będzie odwrotny do zamierzonego i Rhi jeszcze bardziej się oberwie.
- O mnie nie musisz się martwić. - Mruknął zastanawiając się nad słowami Rhi o tym, że boi się Ezry. - Póki co musisz uważać, nie chodzić sama i raczej trzymać się jak największego towarzystwa. Albo się znudzi, albo zniechęci jeśli nie będzie mógł za wiele zrobić. Tacy zwykle pokazują się jak nie wiadomo jacy silni i pewni siebie, ale jak jest za wielu świadków i brakuje kolegów, to nagle okazuje się, że są tacy malutcy. - Dodał spoglądając na Rhi, miał nadzieję, że zrozumie go i będzie starała się wziąć Traversa sposobem.
- W porządku. Po prostu było mi przykro, że nic nie mówiłaś. - Przekrzywił głowę spoglądając na chwilę w okno. Nie przywykł jeszcze na tyle, żeby mówić o swoich emocjach otwarcie. - Szkoda, niestety takie są zasady.
Po chwili wrócił wzrokiem ku dziewczynie, kiedy ta wstała od stolika i wyszła. Kiwnął głową, dając znać, że nie ma nic przeciwko. Po powrocie Rhi Nevan zmarszczył brwi, zastanawiając się, czym jest ta jeszcze jedna sprawa.
- O co chodzi? - Spojrzał na dziewczynę uważnie, czekając aż rozwinie temat.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Gdyby się przez chwilę zastanowiła,przypomniałaby sobie, że to, że Nevan nie pokazuje po sobie emocji nie oznacza, że ich nie odczuwa. Sama w końcu go prosiła, by próbował okazywać, gdy jest coś nie w porządku. Ma za swoje. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Po ujawnieniu ich związku trochę się wszystko pozmieniało i Rhi nie do końca była przyzwyczajona do tak otwartego mówienia Nevanowi, że coś jest nie w porządku - owszem, wcześniej też mu wspominała, chociaż miała wrażenie, że to, co było wcześniej nie było aż tak... poważne? Może nie to słowo, jednak prawda była taka, że odkąd jawnie mogli się spotykać i nie ukrywać swojego związku, ludzie bardziej zwracali na nich uwage - i prawdopodobnie też przez to na Rhi się skupiali inni. Ale bądźmy szczerze, czy dziewczyna żałowała, że oficjalnie są w związku? Oczywiście, że nie. Teraz mogła się spotykać z Fraserem kiedy tylko chciała, nie musieli się chować po kątach i czekać na zakończenie przez Rhinny szkoły. Teraz to już w ogóle byłoby ciężko im się widywać.
Wpatrywała się w Nevana, czekając może na jakieś potwierdzenie, że chłopak się nie spotka z Traversem, aczkolwiek raczej się tego nie spodziewała. Skinęła głową na jego słowa - wiedziała, że o Frasera nie musiała się martwić, ale to i tak było silniejsze od niej. Ile razy martwiła się, gdy chłopak korzystał ze swojego talentu, a ona była tego świadoma?
- Nie zawsze niestety jest taka możliwość, ale postaram się nie dawać możliwości Ezrze spotkania się ze mną sam na sam. Postaram się trzymać większych grup. - skinela raz głową, przymykając oczy. Ezra co prawda był szaleńcem i nie była pewna, czy wtedy by się powstrzymał przed czymkolwiek, jednak to, co mówił student miało sens i było jednym z mądrzejszych rzeczy, które Rhinna mogła aktualnie zrobić.
Słysząc, jak Nevan przyznał jej się, że było mu przykro, spojrzała na niego nieco zaskoczona. Nie dlatego, że Nevan mógł się tak poczuć - bo to było jasne i oczywiste i nie zamierzała się z tym kłócić. Jednak sam fakt przyznania się do tego przez chłopaka - nawet, jeśli nie patrzył na nią mówiąc takie słowa sprawiły, że zrobiło jej się ciepło na sercu. Uśmiechnęła się, nieco smutna, że do tego doprowadziła, ale wyciągnęła dłoń w kierunku ręki Nevana i bardzo delikatnie chwyciła jego palce. Zacisnęła swoją dłoń na jego skórze.
- Wiem, że tak nie powinno być, że jest Ci przykro przeze mnie... Ale dziekuję, że mi o tym powiedziałeś. Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. - nawet najskromniejsze powiedzenie przez Nevana o swoich uczuciach ją cieszyło. Drobne kroczki to zawsze kroczki do celu.
Zanim zdążyła powiedzieć dokładnie, co jej przyszło do głowy, na ich stoliku pojawiło się zamówienie. Hamilton wyprostowała się, puszczając dłoń Nevana i chwyciła w dłonie kubek z ciepłym herbacianym napojem. Upiła trochę i odetchnęła. Odstawiła kubek z powrotem na stolik, po czym przeniosła spojrzenie na Frasera.
- O studia. - rzuciła hasłem prosto z mostu, nie uciekając od niego spojrzeniem. Tym razem zamierzała przegadać z nim całkowicie wszystko, co siedziało jej w głowie. - Jesteś mądry i inteligentny i na pewno zdajesz sobie sprawę, że to chodzenie na strzelnicę zaklęć nie jest... pojedynczym wyjątkiem. Po tym, co się działo w zeszłym roku i w tym, nie mogę się zdecydować, na co iść. Wspomniałam w wakacje o aurorstwie i ucięłam szybko temat, trochę bojąc się, że będziesz chciał mnie od tego odwieść. Ale tak sobie siedziałam i myślałam ostatnio... Że chcę znać Twoje zdanie. Po tej ostatniej przygodzie w krypcie z pająkami, gdzie uratowaliśmy uczniów, tym bardziej mam mętlik w głowie i chyba potrzebuję trzeźwego spojrzenia i zdania na ten temat. - zacisnęła delikatnie palce na kubku, jednak nie na tyle mocno, by zniszczyć i to naczynie. Spoglądała poważnym spojrzeniem na chłopaka, naprawdę chcąc szczerze usłyszeć, co Nevan myśli na ten temat. Po pierwsze, był najbliższą jej osobą, po drugie - wiedziała, że ją nie okłamie.
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Pomimo, że minęło kilka miesięcy, to wciąż było wokół nich głośno. Na uczelni Nevan nie odczuwał tego tak bardzo, jak Rhi w szkole, gdzie wciąż jeszcze miała za towarzystwo ludzi, którzy dowiedzieli się o ich związku nagle i nieoczekiwanie przy okazji powrotu Rhi do szkoły po porwaniu. I niestety ona została nie tylko z tymi, którzy byli życzliwi, ale i też z tymi, którym się to nie podobało. Wiele osób w końcu twierdziło, że nie pasują do siebie i prędzej, czy później wszystko to się skończy. A póki co, swoboda spotkań i wolność związana z zerwaniem z tajemnicami i ukrywaniem się sprzyjała Nevanowi i Rhi. Mogli spotykać się w wolnym czasie, gdziekolwiek chcieli i nikomu nic do tego.
Póki co Nevan musiał obmyślić sprytny plan, jak tu się odegrać na szalonym Ślizgonie. Nie mógł działać pochopnie, ponieważ to tylko może się obrócić przeciwko nim i Ezra skrzywdzi Rhi poważnie.
- Myślę, że musisz powiedzieć o tym swoim przyjaciołom. Żeby zawsze ktoś z tobą był. W czasie dyżurów to może być trudne, ale myślę, że wystarczy jeśli będzie ktokolwiek wiedział, że idziesz sama gdzieś i jeśli twoja nieobecność się przedłuży, to poinformują nauczycieli. - Ze strony Rhi najlepiej by było, gdyby udawało się jej nie spotykać Ezry w ogóle.
Rozmowa o emocjach i uczuciach była dla Nevana krępująca. Pomimo, że w jego domu i rodzinie to były normalne rozmowy i nie kryli się z niczym, to jednak Nevan nie przepadał o mówieniu o tym co w nim siedzi. Wiedział, że kumulowanie w sobie frustracji jest jak wejście w ślepy zaułek. Po namyśle uznał, że lepiej będzie uświadomić Rhi, że jej działania mają na niego wpływ i być może to uchroni ich przed konkretną katastrofą w przyszłości. Kiedy Rhi złapała jego dłoń, ścisnął jej palce delikatnie.
Kiwnął głową na jej słowa, czując jak skrępowanie wcale nie znika a nawet się pogłębia. Podrapał się po policzku a potem zasłonił palcami usta. W tym czasie kelnerka przyniosła zamówienie i mógł wykorzystać tę pauzę na zmianę tematu i odsunięcie uwagi od jego osoby, a raczej od jego uczuć i myśli. Wysłuchał słów Rhi i starał się bardzo spokojnie zareagować na wieści o pająkach w krypcie. Przestawał się dziwić na wszelkie rewelacje, Rhi musiała mieć albo jakąś klątwę, która sprawiała, że znajdowała się zawsze blisko jakiś niebezpiecznych wydarzeń, albo po prostu je przyciągała do siebie.
- Nie mam nic przeciwko strzelnicy... Na pewno te ćwiczenia pomogą ci w wielu sytuacjach. - Odparł po chwili namysłu, przecież każdy powinien ćwiczyć rzucanie zaklęć. Przynajmniej każdy, kto potem zajmuje się ich stałym użytkowaniem.
- Co do studiów. - Zaczął powoli myśląc jak dobrać odpowiednie słowa. - Moim zdaniem aurorstwo to nie jest dobry kierunek dla ciebie. Masz o wiele lepsze warunki do innych kierunków, niż aurorstwo. Śpiewasz, świetnie grasz w Quidditcha, jesteś aktywna i otwarta. Aurorstwo to w tobie zabije i sprawi, że... obawiam się, że może same studia to może i nie, ale jeśli byś potem chciała zostać aurorem... to będzie za ciężkie, zbyt trudne i traumatyczne. Zwłaszcza, że przeszłaś już wiele i dotknęło cię wiele zła, jakie potrafią czynić ludzie. - Spoglądał na Rhi próbując podejść do tematu spokojnie i przedstawić jej swoje zdanie. - Myślę, że lepiej jakbyś rozwijała się w kierunku śpiewu czy gry. Widzę, że to daje ci radość i się w tym spełniasz. Myślę, że więcej dobrego dla siebie i innych zrobisz idąc tą drogą, niż jeśli będziesz się zmuszać do pomocy innym kosztem siebie.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Rhinna była typem osoby, która przejmowała się tym, co myślą niektórzy ludzie. Niektórzy, bo starała się jak najwięcej tych zlych słów od siebie odsunąć. Nie zawsze było to proste - z początku ją bolało to, że ktoś miał jakieś ale, coś mu się nie podobało, ale w końcu doszła do wniosku, że to, czy są razem czy nie - to nie jest innych ludzi sprawa. Co z tego, że komuś się coś nie podobało? To oni ze sobą spędzali czas, a nie z innymi osobami. I najważniejsze było to, żeby to oni razem byli ze sobą szczęśliwi. Aczkolwiek Rhinnę denerwowało to, jak ktoś wypowiadał się w tej tematyce, nic nie wiedząc. To chyba było najgorsze, co ludzie mogli zrobić - dorzucać swoje trzy grosze w temacie, o którym nic nie wiedzieli.
Gdzieś z tyłu głowy przeszło Hamilton, że jeśli któreś z nich podejmie jakąś pochopną decyzję, obróci się cała sytuacja przeciwko nim. No i nie oszukujmy się - głównie przeciwko niej. Co prawda nie chciała wierzyć w to, że Ezra mógłby jej coś zrobić, to jednak ona była bliżej. I była zdecydowaie ciekawszym celem niż Fraser.
- Będę dawać im znać, część z nich jest świadoma całej sytuacji, więc nie będzie to trudne. - ba, Rhi nie musiała prosić nawet przyjaciół, by byli uważni. Wiedzieli zdecydowanie lepiej niż blondynka, co się może stać i sami zwracali na ten temat uwagę.
Przyglądała sie kątem oka chłopakowi, widząc, jak jeszcze bardziej się krępuje. Nigdy mu tego nie powie, ale uwielbiała go oglądać w takich momentach. Gdy był zawstydzony, lekko skrępowany - rzadko się takie sytuacje zdarzały, dlatego pielęgnowała ten widok w swojej głowie, czasami. Widok takiego Nevana był dla niej słodki. Jesli by komukolwiek powiedziała, że Nevan jest słodki i to jeszcze w takich sytuacjach - nikt by jej nie uwierzył. Poza tym, dlaczego miałaby się z kimś dzielić tym widokiem? To było przeznaczone tylko dla niej. A ona nie chciała nawet, by ktoś inny widział Frasera w takiej sytuacji! Jej. Nie tykać, bo będzie gryzła.
Gdy skończyła mówić o swoich niepewnościach, dotyczących studiów, czekała na odpowiedź Frasera. Wiedziała, że może się spodziewać szczerej opinii prosto z serca... I się nie zawiodła. Chcąc nieco obnizyć swój poziom stresu wypiła prawie pół szklanki herbaty na raz. Nie chciała ciągnąć tematu pająków - za dużo razy się nad tym zastanawiała, koniec końców przeżyli i to było najważniejsze. I nie zrobili nikomu krzywdy, wszystko skończyło się dobrze. Ale tak, wiedziała, że jej osoba przyciąga nieszczęścia i kłopoty jak jakiś magnez.
Gdy Nevan zaczął mówić, skierowała na niego spojrzenie. Nie chciała się odzywać do momentu, aż chłopak nie powie wszystkiego, co chciał. Skinęła głową na słowa o strzelnicy. W sumie cieszyło ją jego podejście do tego tematu. Słuchała dalej, w połowie wypowiedzi przesuwając spojrzenie na kubek, który trzymała w dłoniach. Ktoś mógłby stwierdzić, że słowa Frasera sprawialy jej ból i przez nie była smutna, choć starała się tego po sobie nie pokazywać. Gdy wspomniał o tym, że spotkało ją wiele zła ze strony innych ludzi, odwróciła prawę rękę i przesunęła spojrzeniem po niej w miejscu, gdzie Ihor postanowił zatopić w niej swoje pazury. Gdy Nevan skończył mówić, przymknęła powieki i złapała z powrotem kubek w obydwie dłonie. Przez kilka sekund była cicho, jakby myślała co ma powiedzieć konkretnie. Pochyliła nieco głowę bardziej, co mogło wyglądać, że chciała się schować przed chłopakiem, jednak... Po dwóch sekundach na jej twarzy pojawił się uśmiech. Uchyliła powieki i przekręciła głową w jego stronę.
- Pomożesz mi się szkolić w zaklęciach? - skoro nie widział nic złego w chodzeniu na strzelnicę, może chciałby spędzić z nią trochę czasu w ten sposób? Po chwili jednak w jej oczach pojawiło się więcej powagi, mimo tego błądzącego uśmiechu na ustach. - Chyba... Chyba właśnie takie coś chciałam usłyszeć. I powinnam. Już i tak za dużo pomagam innym, kosztem siebie. Co prawda, czuję się trochę... Nie wiem, jak to nazwać. Gorsza? Mniej... interesująca, jeśli nie pójdę na aurorstwo? Czy w ogóle powinnam się przejmować takimi myślami? Nie czułbyś się lepiej, mając bardziej uzdolnioną dziewczynę? - zaczęła już gadać jakieś głupoty, ale przynajmniej wiedziała, że jest szczera z Nevanem. Nie chciała w żaden sposób go ciągnąć w dół. Już i tak to zrobiła w wakacje, gdy zaskoczył ją informacją o studiach. Zamiast wierzyć we własnego chłopaka, wyskoczyła mu z wyrzutami w tej tematyce.
Przymknęła powieki i przysunęła się do Nevana, siadając teraz tuż obok niego. Pochyliła się delikatnie w bok, kładąc głowę na jego ramieniu. Gdy zobaczyła go na strzelnicy, kiedy to nie wyglądał na zadowolonego z wszystkiego, co do niego dochodziło, bała się, że się pokłócą i rozejdą w złych stosunkach. Nie chciała tego.
- Dziękuję, że jesteś. - powiedziała cicho, uśmiechając się delikatnie. Po kilku sekundach otworzyła oczy i spojrzała na niego z iskierkami w oczach. - Martwiłbyś się, gdybym poszła na aurorstwo? Przyznaj się!
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Na ten moment Nevan nie mógł więcej zrobić z tematem Ezry, będzie musiał pomyśleć o jakiś przedmiotach, które ułatwią Rhi ochronę albo przynajmniej będzie wiadomo, że jest w tarapatach. Nie podobało mu się, że Rhi jest prześladowana tylko z powodu jej pochodzenia i istnienia. To nie był powód do drwin i prześladowania. Fraser może i pochodził z dobrej, bogatej rodziny, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, aby kogoś szykanować z powodu urodzenia i majątku. Tego sobie na starcie nikt nie wybiera, a to czy trafi mu się rodzina z nazwiskiem i bogactwami, to po prostu czysta loteria.
Pokiwał głową na wieść, że przyjaciele Rhi są świadomi problemu i czuwają nad Gryfonką. Na pewno to jej pomoże i będzie jej się łatwiej bronić przed Ślizgonem.
Na szczęście dla Nevana, nie słyszał spostrzeżeń Rhi na własny temat. Inaczej spaliłby się ze wstydu i najpewniej wymaszerował na chłód ulicy, by czym prędzej pozbyć się buraka z twarzy. Skoro wymagał od Rhi szczerości, sam musiał się zdobyć na uzewnętrznianie swoich emocji i uczuć. Pracował nad tym, długie ukrywanie się i ciągłe powtarzanie sobie, że musi powściągać swoje emocje sprawiły, że Nevan robił to tak naturalnie, jakby chodziło o oddychanie. Więcej wysiłku musiał wkładać w uwalnianie swoich myśli.
Mówił szczerze i opierał się na swoich obserwacjach. Więc Rhi mogła mieć pewność, że słowa Frasera to nie tylko jego własne zdanie, ale również spostrzeżenia. On nie chciał, by Rhi robiła coś na siłę. Studia razem na pewno byłyby przyjemne i mieliby wiele okazji do spotkań, ale praca w biurze aurorów razem ze swoją partnerką nie jawiła się Nevanowi kolorowo. Pewnie miałby problem nad zachowaniem spokoju, kiedy wyruszałaby w teren i dostawałaby trudne sprawy. Wiedział, że kiedyś to Rhi będzie miała obawy, za każdym razem, kiedy Nevan będzie wychodził do pracy. Lecz on był pewny swoich umiejętności i po to ciężko pracował, żeby potem nie być łatwym celem dla przeciwników.
Jej pytanie sprawiło, że chłopak kiwnął głową zgadzając się na wspólne treningi.
- Pomogę, zwłaszcza jeśli to pomoże ci nabrać pewności i sprawi, że będziesz się czuć bezpieczniej. - Uśmiechnął się kącikami ust. Rhi ostatnimi czasy w jego oczach miała wiele trosk i problemów, zwłaszcza z pewnością siebie i wiedział, że potrzebuje jego wsparcia.
Jej kolejne słowa sprawiły, że uśmiech z twarzy Frasera zniknął, chłopak najpierw zmarszczył brwi a potem spojrzał na Rhi zdziwiony.
- Słucham? Jak to gorsza? - Nie mógł uwierzyć, że Rhi tak o sobie myśli i w ogóle wpadło jej do głowy, że ktokolwiek mógłby o niej tak mówić. Zatkało go i minęło kilka chwil, zanim zebrał myśli.
- Przecież jesteś uzdolniona. - Wydukał nie kryjąc szoku. - Grasz lepiej ode mnie w Quidditcha, śpiewasz, osiągasz sukcesy w szkole i jesteś Prefektem Naczelnym. - Zaczął wymieniać i pewnie mógłby jeszcze kilka przykładów podać. Pokręcił głową chwytając kubek w dłoń, upił kilka łyków. Lekko drgnął, kiedy poczuł, że Rhi się do niego przysunęła i oparła o niego. Objął ją ramieniem i pocałował w czubek głowy. - Głuptas z ciebie, że tak o sobie myślisz. Głupia.
- Martwiłbym się. - Odparł spoglądając na Rhi.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

To tak dziwnie brzmiało. Prześladowana z powodu samego istnienia. Hamilton nigdy nikomu nie zwróciła uwagi, że ktoś nie miał pieniędzy, albo miał ich w bród (ewentualnie, żartowała z Luciusa, albo wkurzała się na niego, gdy kradł jej zakupy i płacił za nie), i jakiej jest krwi... Tego się nie wybierało, ale wiedziała, że jako Gryfonka półkrwi większość uczniów - zwłaszcza tych czystokrwistych i niestety ze Slytherinu - rzucało głupimi komentarzami. Przynajmniej miała z nimi przykre doświadczenia. Chyba dopiero spotkanie z Fraserem i ich pierwsza rozmowa, gdzie chłopak nie okazał negatywnych uczuć ze względu na jej pochodzenie pozwoliło jej odrobinę zmienić podejście do ludzi z tego domu. Miała wtedy piękny przykład, żeby nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Wiedziała oczywiście, że dla części uczniów nawet i bycie Gryfonem po prostu wystarczyło do kpin, ale od tamtej pory, tego pierwszego ich spotkania podchodziła do tego tematu nieco luźniej. Może też dzięki temu obelgi ze strony niektórych zielonych - jak np. Mafoya czy Traversa - częściowo po niej spływały. Bardziej ją dotykało, gdy obrażali kogoś dla niej ważnego - rodzinę, chłopaka, przyjaciół - aniżeli ją samą. Czy to dobrze, nie potrafiła tego ocenić.
Tak, Fraser miał zdecydowane szczęście, ze Rhi nie mówiła wszystkiego, co o nim sądzi. Już kilka razy się tak zdarzyło i Nevan bardzo szybko negował wszystkie jej słowa. Nie chciała go na siłę przekonywać do nich, ale wiedziala, że prędzej czy później Nevan dowie się, że Rhi uważa go za słodkiego. Bo to, że był wspaniałym chłopakiem, wspierającym ją i kochanym - to mu już mówiła niejednokrotnie. Ale nie chciała go w tym momencie wprowadzać w większy stan zakłopotania. Tylko za zamkniętymi drzwiami, gdy będą sami.
Nie raz, nie dwa zastanawiała się, jakby to było, gdyby studiowali razem. Ale studia, to studia - również mogą spędzać czas na nich razem, gdy Rhinna będzie studiować coś innego. Co do pracy... Nie, nad tym się nie zastanawiała. Chociaz powinna, z jej tendencją do wpadania w kłopoty. Do tej pory udawało jej się wyjść żywą z różnych rzeczy (żywą, bo nie zawsze w pelni zdrową). No i faktycznie, biorąc pod uwagę to, jak bardzo Nevan musiał się o nią martwić w niektórych przypadkach (jeśli nie we wszystkich) - mogłoby mu to mocno utrudnić pracę. Jasne, że pewno nie powinna tylko na to patrzeć, ale to był jakby kolejny powód, który mógłby ją odwieść od pójścia na te studia. A to, że ona będzie się o niego martwiła, to było bardziej niż pewne. To w ogóle nie podlegało dyskusji. Wiedziała jednak, że jeśli Fraser naprawdę chciał pracować jako auror - a miał ku temu zadatki i predyspozycje - nie mogła go tylko z tego powodu blokować. Będzie dobrze, będzie dobrze.
Uśmiechnęła się slysząc, że chłopak pomoże jej szkolić się w zaklęciach. Czemu od razu o tym nie pomyślała? Mogła się po prostu zapytać Nevana o to i byłoby pewno już z głowy i bez problemów. Hamilton się nigdy nad tym nie zastanawiała, ale faktycznie miała problem z pewnością siebie. Starała się tego na co dzien nie pokazywać, ale była bardzo podatna na stres, na krytykę - którą trzymała w sobie bardzo często za długo - i nigdy nie chciała się do tego przyznać przed najbliższymi. Do tego, musiała znaleźć sposób na pozbycie się tych wszystkich negatywnych odczuć, bo zaraz zwariuje. Albo jej organizm się zbuntuje i będzie musiała to odchorować - a tak też już wcześniej się zdarzało. Brała sobie za dużo na głowę jednocześnie i za bardzo chciała wypaść co najmniej bardzo dobrze. Pytanie tylko było jedno - czy ona sobie zdawała z tego sprawę, że potrzebuje takiego resetu? Oczywiście, że nie.
- No... gorsza, po prostu. - odpowiedziala mu szybko, przymykając się, by nie palnąć czegoś więcej. Skierowała spojrzenie w bok, gdy Fraser zaczął mówić. Oh, że niby ona uzdolniona? Na każde jego stwierdzenie mogła znaleźć odpowiedź, by zaprzeczyć, ale czując, jak chłopak ją obejmuje i całuje w głowę, kończąc swoją wypowiedź, że jest głuptasem, postanowiła jednak się nie odzywać. Może coś w tym faktycznie było, była głupia.
- Po prostu chciałabym... Byś mógł być ze mnie dumny i by nikt Ci nie zarzucił, że masz za dziewczynę... kogoś słabego, kto Cię ciągnie w dół. - tak, chciała być chodzącym ideałem, a już chyba było powiedziane, że tak się nie da. Ale ona i tak się starała.
Uśmiechnęła się do niego, zadowolona tym, co uslyszała. Martwiłby się. Oh, to było słodkie! Na policzkach Rhi pojawił się lekki rumieniec. Przypatrywała mu się przez chwilę, po czym westchnęła cicho, przymykając powieki. Przytuliła się do niego lekko bokiem, jedną dłoń kładąc na jego kolanie, drugą natomiast przykładając do jego piersi. Przez chwilę siedziała w ciszy, głęboko się nad czymś zastanawiając. Ona też będzie się martwić. Oczywista oczywistość, ale podejrzewała, że nie musiała tego mówić. Po kilku sekundach uchyliła powieki i zdjęła głowę z jego ramienia, odsuwając się kilka centymetrów. Uśmiechnęła się ciepło do niego, kierując spojrzenie swoich niebieskich tęczówek wprost w oczy Nevana.
- Spróbuję dostać się na Quidditch. I na artyzm magiczny. - Nevan pomógł jej podjąć decyzję, nad którą borykała się dłuższą chwilę. Poza tym, jeśli pomoże jej szkolić się w zaklęciach będzie lepszą czarownicą i nie będzie potrzebowała studiów aurorskich by w to uwierzyć.
Obydwoje siedzieli jeszcze chwilę w kawiarni, rozmawiając już na nieco luźniejsze tematy. W końcu zebrali się z miejsca, wracając do zamku, gdzie Nevan odporowadził Rhi pod Pokój Wspólny Gryffindoru, samemu później wracając do Akademika.

/ztx2
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”