- Jedziemy na jednym wózku, miłość mojego życia tak przebiera w facetach, że zaraz ustanowi rekord szkoły - odpowiedział, po czym tonem znawcy dodał: -
Najlepiej będzie po prostu puścić ich wolno. Sami się wykończą. Ale na bal idziemy!
Patrzył jej głęboko w oczy i jedną dłonią delikatnie objął jej wąską talię, a drugą zaś zatopił we włosach. Oj tak, włosy były zdecydowanie tym, co nakręcało Brandona najbardziej, z nie do końca jasnych dla niego względów. Uwielbiał jak dziewczyny z namaszczeniem rozpuszczały swoje lśniące atuty wyrastające z głowy, zaś włosy Antoniji były zdecydowanie pociągające i sprawiały, że Tayth miał ochotę wręcz zacisnąć dłoń na jej puklach i przyciągnąć do siebie. Nie zrobił tego jednak, zamiast tego, nieco zaskoczony obrotem spraw, w pełni oddał się początkowo nieśmiałemu pocałunkowi, by następnie kontynuować tę chwilę z dużo większym zapałem.
► Pokaż Spoiler
Gdy Puchonka postanowiła pocałować go po raz drugi, mimowolnie mruknął z zadowoleniem i zatopił się na dobre w soczystych ustach dziewczęcia, nie szczędząc im namiętności. Zapomniał już jak to jest całować dziewczynę (na dodatek tak atrakcyjną) i nie miał najmniejszego zamiaru przestać. W tej chwili jego myśli zaprzątała jedynie panną Vedran, a raczej to, co teraz chciałby jej, z nią, na niej i pod nią robić. Poczuwszy dłonie śmiało wsuwające się pod jego koszulkę, po prostu złapał dziewczynę rozochocony i z impetem posadził na ławce.
-Jesteś niesamowita, Antonijo Vedran - wyszeptał z ledwie dostrzegalnym uśmiechem, płonąc z pożądania. Jeszcze kilka chwil temu rozmyślał o tym, jakie tortury chciałby przetestować na swojej byłej dziewczynie, teraz jednak jego myśli w ogóle nie zaprzątały sobie nią głowy. Jedyną rzeczą, nad którą się w danej chwili zastanawiał, było to, co Antonija ma pod sukienką. A że myślenie ostatnio nie było jego mocną stroną, po prostu zaczął działać.
Nie czekając na pozwolenie, zaczął wodzić dłońmi po jej udach, uprzednio zadzierając jej czarną sukienkę. Czuł jak jego ciało przechodzą dreszcze, było to cudowne doznanie, uczucie, które nie zalewało go od tak bardzo dawna, że już zapomniał, jak to jest. Krew dawno już odpłynęła mu z mózgu, aby zjechać kilka pięter niżej i ulokować się w innym miejscu docelowym. Przestał całować dziewczynę i zaczął schodzić w dół coraz niżej i niżej, a gdy już praktycznie uklęknął przed nią z wiadomym zamiarem, podniósł jeszcze głowę, aby spojrzeć w jej brązowe oczy i otrzymać przyzwolenie na dalsze działanie. Nie chciał robić niczego wbrew niej, choć gdyby to tylko i wyłącznie od niego zależało, już dawno oboje byliby zupełnie nadzy.