Richard - Suzanne, na kilka dni przed pełnią, gdy types chleje z Persheusem w dormitorium

[Richard Baizen]

Suzka... Doszły mnie słuchy, że niejaki Abraxas Malfoy się wokoło Ciebie kręci bardziej,
niż powinien. Prawda to? Wiesz, że jeśli okaże się, że Cię dotknie za często to ja mu wyłamię
paluszki i nie będzie się już miał czym trzymać pieprzonej miotły, prawda? Przekaż mu to,
albo załatwię to po swojemu.

Wielebny, wielkoduszny Richard

[Suzanne Castellani]

Rich…
Kręci się głównie wokół obręczy pilnując żeby żaden przeciwnik nie władował w nie kafla.
Czy Ty jesteś o mnie zazdrosny?
W ogóle skąd Ty masz jakieś plotki o tym, że on coś do mnie?! Bzdura totalna.

Wielebny i wielkoduszny?!
Chyba za dużo przebywasz z Lestrange’m

Suzie.

[Richard Baizen]

Jestem. Owszem. Wiem, że się mu podobasz. Będę musiał to załatwić.

Nieprawda...! Poza tym, z kim mam spędzać czas w pokoju, skoro jako
jedyny z szajki Ty-Lauren-Anthony... Jestem w Ravenclawie. On chociaż
mnie słucha, jak do niego mówię. Wilson mnie unika...

Eh. Tak tylko napisałem...

Czemu nie śpisz?

Richard

[Suzanne Castellani]

Nie, nic nie musisz załatwiać. Nie będziesz nikogo uszkadzał, na pewno nikogo z mojej drużyny!
Zaufaj mi, proszę…

Myślisz, że ja z nimi spędzam czas?! Oni chyba z dormitorium wychodzą tylko na czas zajęć i posiłków…

Obgadujemy z dziewczynami swoich chłopaków i chyba muszę zmienić zdanie o swoim!
A Ty czemu nie śpisz?

Suzie

[Richard Baizen]

No... Dobrze... Wiesz, co robisz. Ale jeśli mi podpadnie przypadkiem to się
nie będę hamować. Żaden Malfoy nie będzie... No dobra. Ok.

O nie! Nie zmieniaj! A co o mnie mówiłaś? Powiedz! Chcę wiedzieć, hyhy. Kogo
jeszcze wzięłyście na tapet? Plotkary!

Siedzę z Persheusem, jakiś ciężki dzień oboje mieliśmy i tak sobie pozwoliliśmy
na ognistą. Powiedziałem mu, że jestem rawr w pełni. Jakoś wcześniej nie miałem
takiej okazji. Przyjął to nad wyraz dobrze. Aż mnie zaskoczył.

Richard

[Suzanne Castellani]

Dam Ci znać jak zasłuży na lanie, chociaż umiem to załatwić tłuczkami, Rysiu.

Nooo, żeeee… a nie powiem Ci wszystkiego!
Ale dziewczyny mi zazdroszczą akcji na balkonie ;>

Mhm to ja już wiem skąd ta agresja nie dość,
że pełnia to i ognista wleciała. Ja nie mam jeszcze
wiggenowych gotowych żeby Cię jutro ratować.

Ja zawsze wiedziałam, że on do normalnych nie należy!
Pewnie coś się za tym kryje, chyba, że też czuje do Ciebie
miętę! Nie wie, nie wiem….

Suzie

[Richard Baizen]

NIE! NAPAWDĘ IM MÓWIŁAŚ O TYM, CO ROBILIŚMY NA BALKONIE! ZARAZ
SIĘ NORMALNIE ZACZERWIENIĘ. SERIO! ;> JENY, ALE MI TERAZ ZROBIŁAŚ
PRZYPOMINAJKĘ. Mam dreszcze!

Nie wiem, co bym zrobił bez Ciebie..!

Lestrange czuje miętę jedynie do galeonów, więc o to możesz być spokojna,
piękny węgielku mój. Gadaliśmy trochę o studiach, mam jakieś dziwne rozkminy
czy prawo to dobry kierunek. Może powinienem zrobić sobie przerwę i Tobie
towarzyszyć w rozwoju kariery? Czy to źle brzmi..?

Richard

[Suzanne Castellani]

Nie mówiłam im o wszystkich szczegółach, bardziej o tej Twojej romantycznej stronie,
bo kilka moich koleżanek brała Cię za buca.
Może to przez to, że z część z nich się w Tobie bujała!

Rysio, jakoś nie wyobrażam sobie Ciebie nie robiącego nic przez cały rok,
prędzej czy później zaczniesz się nudzić a ja naprawdę ten rok będę miała intensywny.
Poza tym, wilczku mój, Quidditch Cię nie interesuje, a prawo wydaje się dobrym wyborem.
Za dużo myślisz.

Zaproponowałbym Ci żebyś przyszedł jutro do mnie na trening
ale nie wiem czy w Twoim stanie to dobry pomysł.

Suzie

[Richard Baizen]

Ahhhh... Okej, to co innego... Jestem romantyczny? Kochały się we mnie? No
cóż, z grzeczności nie powiem, że nie miały żadnych szans przy Tobie, ani
przed pojawieniem się tych węglistych ślepi w mojej głowie.

Masz rację... Za dużo myślę... Wypiję drinka.

Nie, lepiej nie jutro. Będę miał kurwicę i jeszcze tego Twojego obrońcę
przerzucę przez bramki bez jego miotly.

Richard

[Suzanne Castellani]

No i teraz ja się czerwienie i już się dziewczyny pytają czemu się tak cieszę do pergamixa. Zazdrośniku!

Bądź grzeczny i nie szalejcie tam za bardzo!

Widzimy się w takim razie po treningu,
tam gdzie zawsze i skończymy ten eliksir, musisz mi patrzeć na ręce, bo nie chce nic zepsuć.

Przesyłam buziaka
Twoja Suzi

*po przeczytaniu ostatnich słów Richard mógł poczuć ciepło na swoim policzku i unoszący się nagle zapach cynamonu*