Nevan i Rhinna - walentynki

ODPOWIEDZ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

//14.02, godziny popołudniowe.

Po rozdaniu walentynek w Wielkiej Sali Hamilton skapnęła się, jak bardzo przez natłok zajęć zapomniała o tym święcie. To niby nic takiego - tak naprawdę walentynki można było obchodzić codziennie, to jednak trochę głupio jej się zrobiło, mówiąc całkowicie szczerze. Zwłaszcza, że parę osób jej coś wysłało - chociaż się tego kompletnie nie spodziewała. Toteż szybko zajęła się rozsyłaniem chociaż kilku bliższych znajomym no i oczywiście swojemu chłopakowi. Jakże by miała mu nic nie wysłać? W momencie wysyłania co prawda była święcie przekonana, że Fraser jej coś wysłał, a gdy się okazało, że była w błędzie - trochę była zaskoczona. Nie dlatego, że to nie prezent od Nevana - nie miała pojęcia, kto o zdrowych zmysłach byłby w stanie jej wysłać coś tak... drogiego? No bo, nie oszukujmy się - od Nevana nie raz dostawała drogie prezenty (chociaż wiedział, że nie musi, a gdy dostała pierwszy to wiele emocji nią targało), więc to by nie było nic dziwnego, a tak? Powinna się tym martwić?
Tak czy siak, po krótkiej wymianie sów umówiła się z chłopakiem na spotkanie przed kolacją. I nagle cały dzień stał się lepszy. Wpakowała wszystkie walentynki do torby, której koniec końców nie przepakowała, więc miała wszystko przy sobie. Po wszystkich zajęciach zniknęła w dormitorium, wybierając w co ma się ubrać. Zrobiła ładny bałagan w pokoju, zarzucając ciuchy nawet na łóżko Any, na co współlokatorka nie była zbyt zadowolona, ale ona też nie pozostawała dłużna, bo sama wybierała ciuchy na randkę (do czego nie chciała się przyznać Rhinnie!). Tak więc, przed kolacją, stała pod Wielką Salą, ubrana w błękitną sukienkę z rozpuszczonymi włosami. Zdążyła tylko przerzucić najpotrzebniejsze rzeczy do ładniejszej torebki na ramię (no bo przecież w szkolnej nie pójdzie na walentynkowe spotkanie!) i z lekkim uśmiechem rozglądała się dookoła. Kilka osób się z nią przywitało, na co Rhi tylko delikatnie dygała. Wyczekiwała.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Walentynki może i nie były jakimś wyjątkowym dniem, lecz Fraser doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczynom sprawia przyjemność, kiedy napisze im się coś miłego i dołączy do listu jakiś upominek. Od kiedy przestali się kryć w końcu mogli przestać się publicznie ukrywać i chodzić na randki, kiedy chcieli. Ale coś niepokoiło Nevana po krótkiej wymianie sów z Rhi i cały dzień chodził jakiś taki jakby skwaszony. Zegarek wydawał mu się być bardzo dziwnym prezentem i to jeszcze od anonima, inaczej by było, gdyby Rhi potrafiła od razu wskazać osobę, która jej to dała. A tak, mieli zagadkę do rozwikłania. Chociaż w głowie Nevana przewijało się nie raz i nie dwa przeczucie, że ten prezent wcale nie jest życzliwym upominkiem, a raczej złośliwym ustrojstwem, które miało uprzykrzyć życie Gryfonce. Może to znów Travers wywija? Idiota, nie przekonał się jeszcze, że takie akcje nie wyjdą mu na dobre?
Po zajęciach wpadł do akademika przebrać się i odświeżyć. Ubrany jak zawsze schludnie i elegancko, lecz bez przesady. Proste spodnie, koszula, na to nałożył sweter. Na szyi zielony szalik i krótka skórzana kurtka z kożuchem. Kiedy dostrzegł Rhi stojącą pod Wielką Salą, przyśpieszył kroku. Starając się zachować neutralny wyraz twarzy uśmiechnął się kącikami ust podchodząc do niej. Chociaż czuł, jak igiełki zazdrości zaczynają go świerzbić i dokuczać. Przecież nie zacznie spotkania od wypytywania, ile to walentynek dostałą Rhi i od kogo.
- Hej. - Podchodząc pochylił się, żeby skraść krótkiego buziaka.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Stojąc tak i czekając na Frasera, Rhi myślała faktycznie o zegarku. Może powinna go wyrzucić, po prostu, zapomnieć o jego istnieniu? Z drugiej strony, czy to mądre wyrzucać coś tak drogiego? Ah, za duży mętlik w tym momencie miała Rhinnka w głowie, by się nad tym bardziej zastanawiać. Na swoje szczęście zaraz dostrzegła Nevana zmierzającego w jej stronę. Wszystkie negatywne myśli z automatu opuściły jej głowę, a jej twarz przyozdobił ciepły uśmiech. Gdy Fraser do niej podszedł, dała sobie skraść krótkiego buziaka, a po chwili wsunęła dłonie pod jego kurtkę i przytuliła się do niego.
- Hej. Miło Cię zobaczyc. - mruknęła prosto w jego tors (na tyle jednak głośno, by mógł ją usłyszeć). Wzięła głęboki wdech i odetchnęła cicho. Teraz już nic się dla niej nie liczyło, jak tylko możliwość spędzenia czasu z Fraserem. Puściła go po paru sekundach, prostując się i szybko odnalazła wzrokiem jego oczy. Uśmiechnęła się szerzej. - Nie przeszkadzam Ci w nauce? Jak coś, to mów! Wiem, że masz ciężkie studia i nie chcę Ci w nich przeszkadzać... - mruknęła cicho, przypatrując mu się uważnie i wyczekując jego odpowiedzi. Bo ona na prawdę nie chciała być dla niego zawalidrogą na studiach.
Nie miała co prawda jakiegoś planu na to spotkanie. Ale korzystając, że luty nie był aż tak zimny, chciała skorzystać i przejść się po błoniach. Tak dokładnie, to zahaczyć o jedno miejsce. Dlatego jak już się przywitali, puściła chłopaka i odeszła, zabierając swój biały płaszcz (przyszykowana była, a co!) i czerwony szalik, ubrała się z pomocą Nevana i szybko splotła swoje palce z jego. Uśmiechnęła się i wyciągnęła Nevana z zamku, upewniając się, że i on jest ubrany - tym bardziej nie chciała, żeby się przez nią rozchorował!
Skierowała się ku huśtawce na drzewie. Niby zwykłe miejsce, a to jednak tutaj związek Nevana i Rhinny się rozpoczął na poważnie. Lubiła sobie co jakiś czas tutaj przychodzić. Chociaż w tamtym czasie, gdy Nevan postanowił jej zaufać i pokazać swoje umiejętności nie było jej wcale do śmiechu, tak teraz uśmiechała się na samo wspomnienie. Będąc już przy huśtawce przystanęła i spojrzała na Frasera.
- Dawno tu nie byłam. Potem proponuję zakraść się do kuchni, poprosić o gorącą czekoladę i zaszyć się w jakiejś przytulnej komnacie! Co do szkoły... Ten rok to jakiś szalony rollecoaster! Nie wiedziałam, że na siódmym roku można zwariować. - powiedziała z cichym chichotem, mówiąc prawdę. Fakt faktem, miała na głowie nieco więcej niż zwykły uczeń tego roku, to jednak nadal momentami miała wrażenie, że kiedyś zwariuje. Stanęła przed Nevanem i przytuliła się do niego, chowając głowę w jego tors. W końcu, nie odsuwając się od niego i będąc ciągle wtuloną, podniosła jedynie głowę w górę i skierowała na niego spojrzenie. - Twój też był taki zwariowany?
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Święto zakochanych powinno być przyjemnym dniem, lecz przez pewne okoliczności i osoby po prostu się nie da. Chmurny nastrój Nevana został jednak na chwilę rozwiany w momencie, kiedy dostrzegł uśmiechniętą twarz Rhi. A kiedy się w niego wtuliła, to jakby zeszło z niego powietrze. Objął ją uśmiechając się już bardziej swobodnie. Jej ciepło i uśmiech wpływały pozytywnie na niego.
- Nie, dzisiaj dali nam chwilę oddechu. Większość wybyła na randki. - Pokręcił głową spoglądając na uśmiechniętą Rhi. - Nie mów głupstw, jakbym nie miał czasu, to bym ci napisał.
I tak rzeczywiście by było, gdyby Nevan nie mógł się spotkać, napisałby o tym i przeprosił. Lecz skoro nikt dzisiaj się nie uczył, no może poza upartymi singlami, które nawet nie chciały wyjść z innymi wolnymi ptakami na kremowe piwo. Ale to już był ich problem, że prezentowali światu, jacy to są samotni i niezależni. Nevanowi to nie przeszkadzało, póki ktoś mu nie wytykał, że jest w związku.
Po chwili ruszyli w stronę błoni. Nevan nie oponował przed tym, świeże powietrze w tak ciepły dzień jak na zimę na pewno się przyda. A jak znał życie, to pewnie większość komnat w Hogwarcie było teraz okupowane przez zakochane pary. Więc lepiej wybrać spacer. Trochę go zdziwił wybór Rhi, kiedy rozpoznał drogę na drzewo z huśtawką. Lecz w sumie nie powinien, ponieważ to tutaj tak naprawdę wszystko się zaczęło.
- Fakt. Chyba od tamtego spotkania tutaj nie byłem. - Kiwnął głową. - Świetny pomysł.
Złapał za sznurek huśtawki i chciał usiąść, ale Rhi w międzyczasie go złapała i wtuliła się w niego. Objął ją ramionami czując jak jej włosy łaskoczą go w szyję.
- Zwariowany? Raczej nie. Mam rażenie, że mój czas teraz to spanie, jedzenie i uczenie się. - Prychnął z rozbawieniem. Jemu w przeciwieństwie do Rhi nie przydarzały się za często żadne przygody. Widocznie żywot studenta musiał być nudny i wypełniony nauką, no poza paroma imprezami na campusie, to tak naprawdę żył teraz szkołą jeszcze bardziej, niż za czasów Hogwartu.
- Ale ty nie możesz marudzić na nudę. Mam nadzieję, że Ezra się od ciebie odczepił. - Zmarszczył brwi.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Hamilton momentami miała wrażenie, że w niektórych przypadkach miłostki niektórym bardzo uderzały do głowy. Nawet za bardzo. Nie chciała komentować niektórych rzeczy, co do niej dochodziło, bo każdy człowiek był inny - a kim ona była, by kogokolwiek oceniać? Na pewno nie chciała tego robić. Szanowała każdego, bez względu na to, kim był - a to, jakimi byli ludźmi, to już inna sprawa....
Niepodważalnym jednak faktem było to, że niezależnie od jej humoru, Nevan zawsze działał na nią pozytywnie. Zwłaszcza w tych bardziej negatywnych momentach, których nie oszukujmy się, w życiu panienki Hamilton było zdecydowanie za dużo. Dlatego też wszelkie negatywne myśli wyparowały jak za pomocą zaklęcia gdy tylko wtuliła się w chłopaka. Wiedziała też, że ona dobrze wpływa na jego samopoczucie i jakby tylko mogła, nie odstępowałaby go na krok. Tak po prostu. Wiedziała, że to w sumie nie do końca możliwe, ale na pewno będzie wykorzystywac każdą możliwość by rozwiać złe nastroje chłopaka.
- W sumie, nie powinno mnie dziwić, że studenci też chodzą na randki. W końcu jesteś studentem i idziesz na randkę. - wystawiła w jego kierunku czubek języka i przygryzła go delikatnie z uśmiechem na ustach.
Ona wiedziała, że Nevan dałby jej znać, że jest zajęty. Ale zawsze musiała się dopytać, zawsze musiała być pewną (a zdarzało jej się przecież i przesadzać mocno), że nie robi komuś problemu i nie jest zawalidrogą. Taka po prostu była i duża liczba ludzi w jej najbliższym towarzystwie była tego świadoma, chociaż czasami dostawała po głowie za zbytnie męczenie. Zresztą, mogła wziąć po prostu pod uwagę, że to Nevan wyszedł z propozycją spotkania, więc chyba wiedział, na ile może sobie pozwolić wolnego czasu. Ale Rhi po prostu nie byłaby sobą, gdyby nie zapytała.
W sumie, pewno ciężko byłoby znaleźć jakieś wolne miejsce teraz w zamku. Walentynki mogły większości uderzyć do głowy i pewno każdy kąt był okupywany. Ale, jeśli będą chcieli, zawsze mogą poszukać. Na razie Rhi chciała spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu, bez zmartwień - choć tak się nie dało - i w miłym towarzystwie. Spojrzała na Frasera wyraźnie zaskoczona jego słowami.
- Serio tutaj nie byłeś od tego momentu? Na początku przychodziłam tutaj nagminnie. Zwłaszcza na początku w sumie, jak wydawało mi się to... nierealne. A bylo jedną z najbardziej realnych rzeczy iiii najwspanialszych. - delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy razem z rumieńcem. Przez chwilę spoglądała na Nevana rozmarzonym spojrzeniem, by po chwili przymknąć powieki i zaśmiać się cicho. W końcu wyprostowała się i przekręciła głowę w bok. To mogło brzmieć trywialnie, ale dla niej naprawdę spotkanie Frasera i związanie się z nim było jedną z najlepszych rzeczy, jaka ją spotkała. Ot tak, po prostu.
Wtulając się w niego czuła ogarniający ją spokój. I ciepło wewnątrz. Rzadko kiedy mogli sobie pozwolić na tak spokojne spędzenie czasu, zwłaszcza po ostatnich świętach, kiedy to ojciec Rhi dał się wszystkim mocno we znaki i dziewczynie było wręcz niewyobrażalnie głupio za jego zachowanie. Można było nawet pokusić się o stwierdzenie, że przez parę dni unikała chłopaka, gdy już wrócili do zamku. Wstyd co nie miara! Patrzyła na niego lekko rozbawionym spojrzeniem. Gdyby chłopak nie miał dużej ilości nauki, to częściej by go nawiedzała (oczywiście jak już wstyd za ojcem jej zszedł). Zaraz jednak Nevan wspomniał o niej i nawiązał do Ezry. Rhi westchnęła i przekrzywiła głowę w bok.
- No nie mogę narzekać. Wygląda na to, jakby się odczepił, chociaż... Chociaż wiem, że z nim jest wszystko możliwe, więc staram się nie tracić czujności w jego obecności. Mogłoby to być niebezpieczne... - nadal nie podejrzewała, że mógłby się na nią rzucić i zrobić jej krzywdę, choć nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mogła się mylić w tym momencie... - Pół roku. Pół roku i będę z daleka od niego, a bardziej przy Tobie. Chyba dam radę...
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Los wystawiał ich na wiele prób, a na większość sami się godzili. Może i łatwiej byłoby, gdyby każde poszło w swoją stronę, ale przyciągali się nawzajem i nawet kilka lat tajemnic i teraz multum zajęć jakoś nie ostudziły ich zapału. Nevan nie wyobrażał sobie, by mieli się rozejść każde w swoją stronę i już nie być razem. Mimo, że nie byli jak inne pary, które były nierozłączne, to on nie potrafił sobie wyobrazić kolejnych dni bez myśli o Rhi i widoku jej uśmiechniętej twarzy, śmiechu i śpiewu. No po prostu nie i koniec, było w tym coś uzależniającego. Nieważne również było to, ile kłopotów sprowadzi na siebie Rhi. Bał się dnia, kiedy usłyszałby najgorsze. Dlatego też wierzył w rozsądek dziewczyny i miał nadzieję, że jednak stanie po stronie śpiewu i sportu.
- To prawda. - Zaśmiał się rozbawiony słowami i miną Rhi.
Dla Rhi Nevan starał się znajdować czas kiedy tylko mógł. Może i spotkanie w same walentynki nie były szczytem jego marzeń, ponieważ ciężko było odnaleźć miejsce, gdzie nie spotka się jakiejś zakochanej pary. Tłum, przesłodzenie i tak jakiś ogólny, niewytłumaczalny czar spadał na wszystkich i robił ludziom wodę z mózgu, w ten sposób Nevan postrzegał Walentynki. Lecz wiedział, że Rhi byłoby przykro, gdyby Nevan ten dzień zignorował i nie spotkaliby się chociaż na chwilę. Ostatnimi czasy potrzebowała wesołych momentów, które by rozwiały wszelkie zmory, które zaprzątały jej umysł.
- Serio, aż wstyd przyznać. - Mruknął spoglądając na huśtawkę i zrobiło mu się trochę głupio. - Sama wiesz, wtedy dużo się działo a potem tak jakoś nie trafiłem w to miejsce.
Nie zapomniał o tym spotkaniu, w końcu wtedy wyjawił swoją największą tajemnicę i trudno było zapomnieć o tym spotkaniu. Przez Petera miał sporo zajęć i chętnie w tej chwili by je wyrzucił z pamięci, lecz co się stało, to się nie odstanie. Potem Nevan skupił się na nauce i egzaminach, więc nie miał czasu na szwendanie się bez celu po terenach szkoły.
- Rozumiem... Oby to nie były tylko pozory. - Mruknął marszcząc brwi. Temat Ezry był niczym drzazga w palcu, kurzajka albo inny paskudny, uwierający element, który może nie był szkodliwy, ale irytował okrutnie. - Jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Zabrałaś zegarek ze sobą? - Skoro rozmawiali o Ezrze, to przypomniał mu się nietypowy prezent od tajemniczego wielbiciela. Chciał go zobaczyć i ewentualnie ocenić, czy jest niebezpieczny.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Ukrywanie tak długi czas związku w tajemnicy nauczyło Rhinnę, że rozłąka, trwająca kilka dni, nie jest niczym złym. Oczywiście, że najchętniej widywałaby się z chłopakiem codziennie. Tak się jednak nie dało i musiała to przełknąć. Ale dzięki temu podchodziła teraz do związku nieco inaczej. Nie przeszkadzało jej aż tak, że nie widywali się bardzo często. Zresztą, taka dłuższa przerwa od spotkań powodowała też inne podejście do nich - i faktyczne przebywanie z drugą osobą i cieszenie się jej obecnością. Bo to, że Rhinna często myślała o Nevanie, o tym jak na nią działał, jak uspokajał się w jej obecności, jego zachowaniu i reakcjach - to było wiadome i pewne, że nie było dnia, kiedy Fraser nie pojawił się w myślach blondynki. Nieważne, co się będzie działo - nie zamierzała go zostawiać, ani pozwolić, by on zostawił ją. Tutaj chyba się zgadzali w tym temacie. Nie chciała nawet wyobrażać sobie życia bez niego. I tego się trzymała. Do tego wiedziała, że Nevan był jej głosem rozsądku - zawsze myślał trzeźwo, nie poddawał się emocjom i tak naprawdę bardzo jej pomagał przy jej roztrzepaniu. No i gasił w niej te momenty, kiedy chciała zrobić coś, co do niej nie pasowało, narazało ją w pewien sposób na niebezpieczeństwo - do tego co nie do końca do niej pasowało. Tak się zdarzało, i to nawet bardzo często.
Co do walentynek... Hamilton w sumie nigdy nie myślała o spotkaniach w ten dzień. W zeszłych latach nie dążyła do spotkań - wiedziała, że wtedy ciężej niż na co dzień było znaleźć wolne miejsce, więc łatwiej byłoby wpaść na kogoś i cała tajemnica by zniknęła, a tak... Mogli zawsze nadrobić w inny dzień. Nie mniej, zrobiło jej się miło, że Nevan się z nią spotkał - oczywiście nie suszyłaby mu głowy, gdyby tak nie było, jednak skoro już się spotkali... Zamierzała spędzić przyjemnie z nim czas, nie przejmując się ludźmi dookoła. Poza tym, przy nim zapominała często o swoich problemach, które zaprzątały jej głowę - i za to również była mu wdzięczna.
- Nie mów tak. Miałeś dużo rzeczy na głowie... A przede wszystkim taką jedną, co to ciągle wpadała w kłopoty, więc raczej nie mogłeś na spokojnie tutaj przyjść... - uśmiechnęła się do niego nieco rozbawiona. Dla niej to nie był wstyd - życie. Nie zawsze możemy robić to, na co mamy ochotę, czasem głowy były zaprzątnięte innymi rzeczami. I tak było między nimi. Fakt faktem Rhinna nie miała aż tyle na głowie jak chłopak. Stąd też mogła tutaj wpadać nieco częściej.
Gdy temat Ezry powrócił, na twarzy Rhi pojawił się lekki... strach? Zakłopotanie? Ciężko było na sto procent określić tę emocję. Na pewno był to temat cięższy dla jej głowy. Już nie była tak przekonana, że chłopak nie spróbuje czegoś jej zrobić. Można powiedzieć, że było to jak cisza przed burzą - i że Travers tylko czeka na dobrą okazję do działania. Czy zegarek był jedną z takich burz?
- Mhm, mam go przy sobie. Nie zakładałam go. - i nie zamierzała, teraz. Była tego pewna, a to, co się stanie później... Miało nie być świadome. Póki co jednak, pochyliła się w bok, grzebiąc chwilę w torbie. Powoli wyciągnęła zegarek i podała go chłopakowi, odsuwając się od niego kilka kroków, by miał nieco więcej przestrzeni. Nie mogła ciąle wisieć na jego szyi, a już na pewno nie w takim momencie. - Myślisz... myślisz, że może być od niego? - gdyby nie fakt, że jest to podejrzany bardzo przedmiot, może i by go założyła. Podobał jej się, chociaż bezpieczeństwo nade wszystko. W momentach świadomości.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Pomimo tego, że oboje godzili się na tajemnice i rozłąkę ich uczucia przetrwały tak długo. Kiedy wszystko wyszło na jaw, mieli więcej czasu dla siebie i mogli przestać udawać, że się nie znają. Nevan długo przyzwyczajał się do tego, że teraz znajomi Rhi o nim wiedzieli i czasami wspólnie się z nimi spotykali. Ze strony Nevana w Slytherinie chyba nie było osoby, która nie była zaskoczona. Ale przynajmniej duża część przyjęła to względnie neutralnie. Cóż, bywa i tak, serce nie sługa.
- To prawda. Ale miło tu wrócić i odświeżyć wspomnienia. - Uśmiechnął się. - Nawet nie masz pojęcia, jak się stresowałem wtedy... - Zaśmiał się cicho wspominając stres jaki go łapał, od chwili kiedy postanowił pokazać Rhi swoje umiejętności. Bał się jej reakcji ale i też tego, że ze stresu nie będzie mógł powrócić do własnej postaci. Na szczęście wszystko się udało i nie była potrzebna niczyja interwencja.
Kiedy rozmowa zeszła na Ezrę i wątpliwy prezent walentynkowy Nevan stał się bardziej poważny. Odebrał od Rhi zegarek i przysiadł na huśtawce przyglądając się przedmiotowi. Wyglądał dość zwyczajnie i niewinnie, ale Nevan miał złe przeczucia, że wcale taki zwyczajny to ten zegarek nie jest.
- Myślę, że tak. Trzeba się trochę wysilić aby coś takiego zdobyć, a po drugie to też niemało kosztuje. - Mruknął przyglądając się przedmiotowi. Czuł, że emanuje magią i dlatego miał złe przeczucia co do jego właściwości.
- Nie zakładaj go nigdy. Myślę, że powinnaś go pokazać nauczycielowi od OPCMu, albo przekazać waszej opiekunce domu. Niech nauczyciele sprawdzą co to jest. - Przez myśl Nevana przeszło nawet to, żeby zabrać zegarek i samemu zgłosić problem. Lecz oddał Rhi przedmiot, uznając że dziewczyna poradzi sobie z tym zadaniem.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Istniało duże prawdopodobieństwo, że gdyby zdecydowali związać się szybciej, w tej Tajemniczej Komnacie, kiedy to po raz pierwszy coś między nimi zaiskrzyło, ich związek nie przetrwałby tak długo. A on trwał i stawał się coraz mocniejszy. Dodatkowo, gdy ich tajemnica wyszła na jaw, Hamilton była nieco przestraszona. Nie wiedziała, jak w normalnych warunkach jej znajomi przyjmą tę informację, a co dopiero w momencie jej powrotu do szkoły po porwaniu, kiedy to większość Gryfonów było postawionych mocno w stan gotowości i chciało ją jak najbardziej chronić... Z początku widziała te krzywe spojrzenia, gdy byli nieufni co do Frasera, jednak na szczęście to szybko minęło i Rhinna mogła cieszyć się zarówno spotkaniami ze znajomymi, jak i swoim chłopakiem, teraz już bez kryjówek i tajemnic. Z początku była lekko zawstydzona, czując na sobie ciekawskie spojrzenia, ale mimo wszystko było to cudowne uczucie. Nie przejmować się już nikim innym, a móc się całkowicie skupić na ukochanej osobie.
- To miejse jest magiczne. - powiedziała spokojnie, a po chwili spojrzała na niego słysząc jego śmiech. Tak, to było zdeydowanie emocjonujące spotkanie. Nie dość, że Nevan pokazał jej swoje umiejętności w dość... zaskakujący sposób - już samo to, że mógł zmieniać swój wygląd było szokiem, a co dopiero jak zobaczyła siebie bez pomocy lustra - to jeszcze zyskała chłopaka, osobę, której zawierzyłaby własne życie. - Bardzo? Wyglądałeś na zestresowanego wtedy. Ale mnie zszokowałeś wtedy! Totalnie się nie spodziewałam tego, co zobaczyłam! - sama zaśmiała się, pamiętając bardzo dobrze swoją reakcję. Była młoda i nieświadoma niektórych zdolności, które ludzie mogli mieć - ale zapewne teraz, po tych paru latach zareagowałaby tak samo. Ah, wspomnienia...
Przyglądała się uważnie, jak Fraser bierze zegarek i siada na huśtawce. Czekała na jakieś jego słowa, nie odzywając się i dając mu czas na przetrawienie wszystkiego. Jednocześnie miała w głowie, że może powinna mu go zostawić, a nie zabierać. Trochę się go bała, ale gdy Nevan oddał jej zegarek, po prostu go zabrała. Skinęła parę razy głową i schowała przedmiot do torby.
- Nie założę go. Jak będę miała chwilę, pokażę go Fessonhay, jak się trochę uspokoi. - a mogła go od razu zabrać do profesor... No nic. Będzie się z tym borykać później. Podeszła od tyłu do chłopaka siedzącego na ławce i przytuliła się do niego, wsuwajac dłonie na jego ramiona, zsuwając je na klatkę piersiową. Nevan mógł odczuć, jak dziewczyna odetchnęła z ulgą i spokojem.
- Mogłabym tak spędzać każde popołudnie. - uśmiechnęła się delikatnie, wyiągając głowę i całując go w policzek, po czym wtuliła twarz w kożuch jego kurtki. Naprawdę mogła tak codziennie.
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Nevan mógłby dalej kontynuować życie w tajemnicy, wymykać się do Skrzydła Szpitalnego pod inną postacią i wymyślać wymówki. Ale nie miał na to sił, nie myślał w tamtych chwilach o tym, co pomyślą inni, co będą o nim mówić i czy ktokolwiek się tym przejmie. Poza tym przecież Rhi odwiedzali znajomi, którzy wpadali bez zapowiedzi i przecież tak się stało, że ktoś ich naszedł, kiedy Nevan odwiedzał Gryfonkę w szpitalu. Przewidywał, że wszyscy przyjaciele Rhi będą na niego spoglądać z wrogością i na to się szykował tak na prawdę od samego początku. Trochę był zdziwiony, że nikt nie próbował wyperswadować mu pięścią, żeby trzymał się z dala od niej, ale to przynajmniej nie rzutowało później na przyjaźnie jego dziewczyny. Mieli to za sobą i jakoś z tym wszystkim sobie poradzili.
- Owszem, jest magiczne. - Pokiwał głową, a pytanie Rhi o stres sprawiły, że Fraser znów kiwnął głową. - I to bardzo. Bałem się tego jak zareagujesz, ale i też tego, czy nie zablokuje się w przemianie. Sama wiesz, stres bardzo przeszkadza i czasami blokuje ciało. - Wyjaśnił pokrótce jak to w jego przypadku było.
- Trzymam za słowo. - Spojrzał na Rhi, kiedy zabrała zegarek i schowała go do torby.
Po chwili Rhi obeszła go na około i objęła go i wtuliła się całując w policzek. Uśmiechnął się czując nagłe ciepło, jakie go objęło płynące od gestu dziewczyny. Uniósł jedną rękę i wsunął ją pod kurtkę, po czym wyciągnął dłoń i otworzył ją, tak by Rhi widziała co się na niej znajduje. Na dłoni znajdował się czerwony motyl, który poruszał delikatnie skrzydłami, mienił się kolorami. Nevan delikatnie się obrócił, by nie stracić Rhi i wpiął jej tego motyla we włosy.
- Kocham cię. - Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie w usta. Pomimo tych wszystkich problemów, jakim musieli stawić czoła ta chwila była dla nich i chociaż odrobinę udało i się nią cieszyć. Póki nie wrócą do szarej rzeczywistości.

zt x2
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”