Priscilla pokiwała głową na słowa Nevana, zapewniając tym samym, że na pewno kiedyś się taka okazja nadarzy. Priscilla znała niemal każdą osobę w Ministerstwie Magii, oraz dość ściśle współpracowała z aurorami, więc gdy tylko młody Fraser dołączy do biura aurorów, na pewno spotkają się na służbie. A na słowa Rhinny odpowiedziała entuzjastycznym uśmiechem.
— Tak, dokładnie możesz mu tak powiedzieć. A jeśli moja obecność go nie przekonuje, masz jeszcze Nevana, który także pomoże Ci w razie potrzeby, a przecież też mieszka w zamku! Coś mi się wydaje, że ja i Nevan to nieco lepszy system ochronny niż Twój ojciec, bez obrazy oczywiście — powiedziała, zdradzając tylko rąbek swojej niechęci do ojca dziewczyny. Nawet kiedy jeszcze żyła matka Gryfonki, ona i pan Hamilton nie przepadali za sobą - on uważał ją za zdziwaczałą babę, a ona jego za sztywniaka!
— Tak, chciałam zacząć uczyć w Hogwarcie po śmierci Sully'ego, ale Sprout stwierdziła, że zatrudni młodą osobę, kogoś z kim uczniowie znajdą wspólny język. Durna stara baba co nie zna się na niczym! Ma tą pozycję tylko i wyłącznie z racji znanego nazwiska — Prychnęła na wspomnienie o dyrektorce Sprout, podnosząc się ze stołu, bo już był czas, aby serwować obiad.
Za pomocą kilku zamaszystych machnięć różdżką ze stołu zniknęły filiżanki z herbatą, a także ciasteczka i inne słodkości, a po chwili na stole przed nimi z gracją wylądowały pieczeń w sosie własnym, tłuczone ziemniaczki, a także różnego rodzaju warzywa: groszek, gotowane marchewki, brukselki. Priscilla usiadła ponownie na swoim krześle po tym jak położyła przed nimi sporej wielkości talerze oraz sztućce.
— Jedzcie, jedzcie — powiedziała, zaczynając nakładać sobie na talerz kawałek pieczeni. — No ale kontynuując, zamiast tego wykładam kilka przedmiotów na Akademii Albusa Dumbledore'a studentom opieki nad magicznymi stworzeniami. Uczę hodowli wszystkich przedmiotów związanych z hodowlą — dodała z machnięciem ręki, zupełnie jakby to była marna nagroda pocieszenia dla niej.
— Tak, dokładnie możesz mu tak powiedzieć. A jeśli moja obecność go nie przekonuje, masz jeszcze Nevana, który także pomoże Ci w razie potrzeby, a przecież też mieszka w zamku! Coś mi się wydaje, że ja i Nevan to nieco lepszy system ochronny niż Twój ojciec, bez obrazy oczywiście — powiedziała, zdradzając tylko rąbek swojej niechęci do ojca dziewczyny. Nawet kiedy jeszcze żyła matka Gryfonki, ona i pan Hamilton nie przepadali za sobą - on uważał ją za zdziwaczałą babę, a ona jego za sztywniaka!
— Tak, chciałam zacząć uczyć w Hogwarcie po śmierci Sully'ego, ale Sprout stwierdziła, że zatrudni młodą osobę, kogoś z kim uczniowie znajdą wspólny język. Durna stara baba co nie zna się na niczym! Ma tą pozycję tylko i wyłącznie z racji znanego nazwiska — Prychnęła na wspomnienie o dyrektorce Sprout, podnosząc się ze stołu, bo już był czas, aby serwować obiad.
Za pomocą kilku zamaszystych machnięć różdżką ze stołu zniknęły filiżanki z herbatą, a także ciasteczka i inne słodkości, a po chwili na stole przed nimi z gracją wylądowały pieczeń w sosie własnym, tłuczone ziemniaczki, a także różnego rodzaju warzywa: groszek, gotowane marchewki, brukselki. Priscilla usiadła ponownie na swoim krześle po tym jak położyła przed nimi sporej wielkości talerze oraz sztućce.
— Jedzcie, jedzcie — powiedziała, zaczynając nakładać sobie na talerz kawałek pieczeni. — No ale kontynuując, zamiast tego wykładam kilka przedmiotów na Akademii Albusa Dumbledore'a studentom opieki nad magicznymi stworzeniami. Uczę hodowli wszystkich przedmiotów związanych z hodowlą — dodała z machnięciem ręki, zupełnie jakby to była marna nagroda pocieszenia dla niej.