Re: Walentynki 2024 - Leslie i Wilhelm
: 10 kwie 2024, 10:30
- Widzisz, a mógłbym opowiedzieć o tym jaką miałem akcję w Halloween. Ale nieee... Na ile sposobów można napisać że ktoś ma ciekawe życie seksualne? - westchnął i pokręcił głową zrezygnowany - Nawet nie ma dobrej rubryki sportowej. Jakby rozumiem że to się sprzedaje ale kurczę mam wrażenie że wszystko się kręci wokół siódmorocznych i ich romansów. Ale w sumie co my tu robimy? To samo, tylko nikogo to nie interesuje - rozłożył ręce w geście porażki i dokończył swój kawałek ciasta. Mówił o tym Charlesowi wiele razy, w końcu mieszkają w jednym pokoju ale ten uparcie olewał. No ale nie przyjaźnili się to nie aż tak dziwne.
Widział że ją ukłuł swoją odmową. Szlachetność szlag by trafił, chciał dobrze a i tak zjebał. Otworzył szeroko oczy żałując swojej decyzji niemal natychmiastowo kiedy doszła opcja macania. No jak można być takim debilem? I on się dziwi że nie miał nigdy dziewczyny? Trochę już za późno, powiedział co powiedział i teraz mógł tylko pluć sobie w brodę. Leslie uznała że skoro tak to randka skończona, a jemu aż się przykro zrobiło że zachował się jak taki buc. No i wciąż nie pozbył się z głowy obrazów jakie podsunęła mu oferując w ogóle tą opcję. Wyszli z Trzech Mioteł i przez chwilę szli w ciszy, kiedy jemu w pustej głowie obijały się myśli tańcząc chaotyczną makarenę.
Czy kiedykolwiek właściwie opłaciło mu się bycie szlachetnym frajerem? Poza dostępem do plotek, mnóstwem ciasta od skrzatów i uwielbieniem 80% matron z Hogsmeade? Piękna dziewczyna idzie obok, zaoferowała mu z własnej nieprzymuszonej woli pocałunek a on jak skończony idiota to odrzucił. I macanie! Ile lat świetlnych minie zanim zdoła w ogóle dotknąć jakiejś panny? Nie planował od razu być jak Campbell, bo ten to mrugnął i miał obok siebie nagą laskę, ale doświadczenie jakiejkolwiek akcji byłoby na pewno pomocne. No i sam fakt że na widok uśmiechu rudzielca obok robiło mu się niewygodnie w spodniach a ten postawił hipotetyczne uczucie do hipotetycznej nieistniejącej dziewczyny wyżej.
Szli akurat jedną z tylnych, pustych uliczek i pod wpływem impulsu gryfon zatrzymał się łapiąc ślizgonkę za rękę.
- Zmieniłem zdanie - stwierdził krótko, po czym (jeśli nie dostał w mordę) pocałował Leslie w miękkie, uchylone w zdziwieniu usta. Najpierw delikatnie, nie mając pojęcia co właściwie robi, potem ośmielając się trochę i obejmując ją ramionami. Odsunął się na chwilę by złapać oddech, zero myśli i głowa pusta, po czym wrócił po intensywniejszą powtórkę, tym razem wplatając rękę w jej włosy i obejmując tył głowy. Widział to na korytarzu więc chyba tak się powinno, no i jakoś tak pasowało. Jako że nie wiedział jak podejść do tematu, w stu procentach wyczulił się na reakcje rudowłosej, a nie było to wcale takie proste bo jego zakończenia nerwowe zostały dosłownie oszołomione nadmiarem wrażeń, łącznie ze wszystkimi zmysłami: dotyku, smaku, czy węchu, a nawet słuchu bo chyba chwilowo ogłuchł. W końcu wypuścił ją z rąk i z wzrokiem godnym ameby wycofał się kilka kroków, wyszczerzył zęby i UKŁONIŁ SIĘ?! A potem jakby nigdy nic pociągnął Wilsonównę za rękę i zaczął paplać o tym co ostatnio wyczytał rzucając runy, jakby wcale nie przeżył przed chwilą najlepszych chwil w swoim życiu. Bał się że ślizgonka postanowi zwiać gdzie pieprz rośnie jeśli zrobi z tego dużą sprawę więc wepchnął swoje szalone uczucia w kąt mózgu, gdzie przeżywał ten pocałunek jak zapętlony film, resztę energii poświęcając na utrzymanie względnie cywilizowanej rozmowy.
Widział że ją ukłuł swoją odmową. Szlachetność szlag by trafił, chciał dobrze a i tak zjebał. Otworzył szeroko oczy żałując swojej decyzji niemal natychmiastowo kiedy doszła opcja macania. No jak można być takim debilem? I on się dziwi że nie miał nigdy dziewczyny? Trochę już za późno, powiedział co powiedział i teraz mógł tylko pluć sobie w brodę. Leslie uznała że skoro tak to randka skończona, a jemu aż się przykro zrobiło że zachował się jak taki buc. No i wciąż nie pozbył się z głowy obrazów jakie podsunęła mu oferując w ogóle tą opcję. Wyszli z Trzech Mioteł i przez chwilę szli w ciszy, kiedy jemu w pustej głowie obijały się myśli tańcząc chaotyczną makarenę.
Czy kiedykolwiek właściwie opłaciło mu się bycie szlachetnym frajerem? Poza dostępem do plotek, mnóstwem ciasta od skrzatów i uwielbieniem 80% matron z Hogsmeade? Piękna dziewczyna idzie obok, zaoferowała mu z własnej nieprzymuszonej woli pocałunek a on jak skończony idiota to odrzucił. I macanie! Ile lat świetlnych minie zanim zdoła w ogóle dotknąć jakiejś panny? Nie planował od razu być jak Campbell, bo ten to mrugnął i miał obok siebie nagą laskę, ale doświadczenie jakiejkolwiek akcji byłoby na pewno pomocne. No i sam fakt że na widok uśmiechu rudzielca obok robiło mu się niewygodnie w spodniach a ten postawił hipotetyczne uczucie do hipotetycznej nieistniejącej dziewczyny wyżej.
Szli akurat jedną z tylnych, pustych uliczek i pod wpływem impulsu gryfon zatrzymał się łapiąc ślizgonkę za rękę.
- Zmieniłem zdanie - stwierdził krótko, po czym (jeśli nie dostał w mordę) pocałował Leslie w miękkie, uchylone w zdziwieniu usta. Najpierw delikatnie, nie mając pojęcia co właściwie robi, potem ośmielając się trochę i obejmując ją ramionami. Odsunął się na chwilę by złapać oddech, zero myśli i głowa pusta, po czym wrócił po intensywniejszą powtórkę, tym razem wplatając rękę w jej włosy i obejmując tył głowy. Widział to na korytarzu więc chyba tak się powinno, no i jakoś tak pasowało. Jako że nie wiedział jak podejść do tematu, w stu procentach wyczulił się na reakcje rudowłosej, a nie było to wcale takie proste bo jego zakończenia nerwowe zostały dosłownie oszołomione nadmiarem wrażeń, łącznie ze wszystkimi zmysłami: dotyku, smaku, czy węchu, a nawet słuchu bo chyba chwilowo ogłuchł. W końcu wypuścił ją z rąk i z wzrokiem godnym ameby wycofał się kilka kroków, wyszczerzył zęby i UKŁONIŁ SIĘ?! A potem jakby nigdy nic pociągnął Wilsonównę za rękę i zaczął paplać o tym co ostatnio wyczytał rzucając runy, jakby wcale nie przeżył przed chwilą najlepszych chwil w swoim życiu. Bał się że ślizgonka postanowi zwiać gdzie pieprz rośnie jeśli zrobi z tego dużą sprawę więc wepchnął swoje szalone uczucia w kąt mózgu, gdzie przeżywał ten pocałunek jak zapętlony film, resztę energii poświęcając na utrzymanie względnie cywilizowanej rozmowy.