Złota sala parkietowa

Wiek:
17 lat
Data:
08 sie 2006
Genetyka:
Ćwierć-Wila
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Prawo czarodziejów (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Szukająca
Różdzka:
11 cali, biały wiąz, włos wili
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Pan Gruszka
Stella Stark
Posty: 316
Rejestracja: 26 kwie 2023, 10:28

Raczej nikt nie powinien mieć tylko tych cech, które są przypisane do konkretnego domu w Hogwartcie. Bowiem na co byłaby lojalność Puchona, gdyby nie był szczery jak Gryfon, a mądrość Krukona gdyby nie był ambitny jak Ślizgon.
Stella zaśmiała się krótko, słysząc o tym uwiązaniu i mimowolnie pomyślała o uroku, który mógł wciąż działać na ich wspólnego kolegę. Czy naprawdę go niechcący "wykastrowała", skoro również sam przyszedł na tę imprezę? Jakaś część jej nie potrzebowała go wcale na wyłączność. Sama chciała jeszcze wiele w życiu przeżyć i spróbować, ale... Z drugiej strony jej wilowa natura bywała bardzo zazdrosna. Dlatego czasem było jej ciężko do kogoś się zbliżyć, bo robiła się zbyt zaborcza, choć tak naprawdę nie chciała. Trudne takie życie w ciągłych sprzecznościach.
- Masz chody u skrzatów? - spytała, nie kryjąc zaskoczenia. W sumie to skrzaty bywały mimo wszystko mniej złośliwe od wróżek, więc może...
Ich tańce skończyły się w momencie, kiedy Hamilton zamilkła, a na scenę weszła Anna-Lusie Blackborrow. Uczniowie stanęli naprzeciwko platformy dla zespołu i DJ'a, a blondynki zajęły miejsca w pierwszej linii, rzucając sobie znaczące spojrzenia. Oho, wybory króla i królowej balu. Zoja Yordanova jak zwykle zbierała zakłady, mając wygraną w kieszeni. Stella też obstawiała swoich faworytów dla zabawy, więc tym bardziej ciekawił ją wynik.
KRÓLEM I KRÓLOWĄ BALU ZOSTAJĄ RICHARD BAIZEN I SUZANNE CASTELLANI!
Sala wypełniła się gromkimi brawami, do których dołączyły dziewczyny. A Ci to w ogóle do siebie wrócili? Stark rozejrzała się po sali i napotkała kroczącą po korony parę królewską. Ich miny raczej wskazywały, że nie są już pokłóceni. Zawsze to coś!
- Chodź... Zdobędziemy wodę i zjemy coś porządnego, skoro nie można liczyć na tutejsze drinki - zagadnęła do Clarke i poszły w kierunku stolików.

/ztx2

Wiek:
17
Data:
05 maja 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Uczeń VI
Pozycja w quidditchu:
Pałkarz
Różdzka:
Włos Północnicy, jabłoń, 9 cali, sztywna
Zamożność:
Bardzo bogaty
Stan cywilny:
Panna
Iris Parkinson
Posty: 268
Rejestracja: 12 cze 2023, 9:32

Iris tanecznym krokiem, z rękami w górze przeszła na parkiet. Nawet nie przejmowała się, że wpadła na dwoje czy troje młodszych uczniów, którzy z zaskoczenia prawie się przewrócili. Ona nie patrzyła na takie sytuacje. Nie przejmowała się innymi - zwłaszcza bachorami, a jak jeszcze były z innego domu to już w ogóle zero zainteresowania. Nawet ujemne.
Widząc, jak Kenneth zostaje sam, postanowiła do niego podejść. Może nie była w nim zakochana - w słowniku tej dziewczyny na ten moment nie istniało słowo miłość - ale miała jakąś tam do niego słabość. Nie mówiła tego głośno. No bo jak to tak? Puchon, a do tego - rudzielec. O Roweno, czym ja tak pokarałeś, takim obietkem zainteresowań... Ale, nieważne. Lubiła go, był zabawny.
- Widzę, że Panie postanowiły Cię zostawić.
Rzuciła, gdy już była wystarczająco blisko, że chlopak mógł ją usłyszeć. W tym momencie właśnie napój przestał działać i oczy Iris na moment zaszly czernią. Wiedząc, że coś takiego się się stanie, byla gdzieś tam w środku na to przygotowana. Podniosła jedynie dłoń i potarła delikatnie oczy, co by nie rozmazać mocnego makijażu. W końcu, gdy zaczęła na nowo już widzieć, otworzyla powieki i spojrzala na Kennetha.
- Ładniej byłoby Ci w zieleniu. Ślizgońskiej.
~ * ~

~ * ~
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 613
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

//moment, gdy jeszcze Ulisses Walsh jest za sterami DJ'ki

- Nie przejmuj się tym. Wyglądasz rewelacyjnie. Czerwone dodatki wyglądają cudownie.
Nic mu nie powiedziała więcej. Chciała zrobić na nim wrażenie w swojej docelowej kreacji na bal. To miał być niezapomniany bal i podejrzewała, że z wielu względów taki będzie. Już nawet nie spojrzała w stronę Malfoya, który ulotnił się z ich widoku, kompletnie o nim zapominając. Tak, jak starała się nie zwracać uwagi na ludzi dookoła. Bo niby po co?
Będąc pociągniętą w strone parkietu przez Nevana, czuła, jak sie rumieni na policzkach. Starała się tylko wpatrywać w Nevana. Nie chciała przejmować się, że ludzie się na nich gapią. Dodatkowo, biorąc pod uwagę jej ubranie część ludzi na pewno starało się dojrzeć jakieś blizny na jej ciele. Na to też starała się nie zwracać uwagi.
To wszystko było takie dziwne! Rhinna czuła jakieś motylki w brzuchu, gdy razem z Nevanem mogli tańcować wśród wszystkich na parkiecie. Takie dzikie pląsy były bardziej w stylu Rhi, aczkolwiek ciekawie było widzieć Nevana tańczącego razem z nią w dzikich pląsach. Rhinnka była pewna, że to zaraz minie, a ona jak gdyby nic pójdzie zaraz odbębnić koncert i wróci do Frasera na resztę wieczoru, a już na pewno nie była przygotowana na to, że zaraz krzyknie coś, o czym ne chciała, by Nevan w tym momencie wiedział... Przez moment jeszcze przez chwilę się uśmiechała, po czym jej usta same się otworzyły.
- PO PORWANIU NIE MOGE PRZEMIENIĆ SIĘ WE FRETKĘ!
Otworzyła szerzej oczy i zatrzymała się, zaskoczona tym nagłym wyznaniem. Wymruczała cicho 'oops!' i przysłoniła dłonią usta, zerkając niepewnie na Nevana. Chciała mu o tym powiedzieć! Ale.. Ale jeszcze nie teraz...
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
17 lut 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Wydział Sportowy (I ROK)
Pozycja w quidditchu:
obrońca
Różdzka:
14 CALI, GIĘTKA, SOSNA, WŁÓKNO Z SERCA HIPOGRYFA
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
czelsi patusiara to moja fujara
Kenneth Lambourne
Posty: 129
Rejestracja: 25 kwie 2023, 0:14

Keniuniek bawił się wybitnie. Czuł, że to jest jego noc. Bal trwał, kobiety kręciły się wokoło niego, a on sam czuł, że muzyka go wręcz rozpiera od środka. Rozpiął z tego powodu marynarkę, po czym znów obracał jedną, drugą... I nagle został bez partnerek. Cyknął cicho językiem o podniebienie, nieco się nieporadnie rozglądając, jakby poniekąd szukał dodatkowej pary rąk do tańca. Chętnych? Brak. I nie dlatego, że był rudy, ale po prostu ludzie bawili się dalej. Jedni w drinki wbili, inni w papu, a on sobie chwilę stał sam, chowając w pewnym momencie dłonie do kieszeni swoich spodni. Nonszalancko poruszał się na swoich butach. Zerknął na podchodzącą do niego Iris, którą oczywiście znał, bo buda to małe miejsce. Póki nie zrobi mu nic na złość to będzie wesolutko i bezproblemowo.
- Ale jestem rozbierany atencją, co? Kolejna zacna panna przy mnie. - Zerknął po niej swobodnym spojrzeniem. - Ładnie się prezentujesz. - Dopowiedział, bo nie widział problemu w mówieniu prawdy. On ładne słówka skory był dzielić z każdą logiczne wypowiadającą się dziewczyną. Z mniej lotnymi było nieco gorzej, bo czasem nie łapały ironii.
- Mówisz? Daj spokój, macie za drogie ceny, jak na kolory Salazara. - Prychnął z lekkim rozbawieniem, kręcąc głową. W tym momencie Rhinna stwierdziła, że to moment wyznań. Puchon uniósł lekko brwi, jakby zaskoczony tym, co padło z jej ust, ale nie zastanawiał się wybitnie nad kwestią animagii. Wrócił powoli wzrokiem do Ślizgonki.
- Ten wieczór mnie nie przestaje zaskakiwać. Zaraz się okaże jeszcze, że będziemy naćpani samą... - Chciał wskazać na suchy lód, więc poniekąd "parę" wokoło. Ale jego wzrok padł na Wrighta i Drake, młodszych Gryfonów. Uniósł jedną brew wyniośle ku górze, wychylając się w stronę Iris lekko. - Jestem przekonany, że jestem trzeźwy, ale widzę dwójkę Gryfonów na podłodze. Nie wydaje mi się, co? Nie mam zwidów? Jak mam to pierdolę, wychodzę. - Tak, był tutaj z Drake na imprezie, ale skoro ona wolała się zajmować swoim kolegą to akurat Kenneth nie był taki, żeby się tu pakować między nich. Obrócił się w miejscu tak, żeby spojrzeć na wyniosłą dziewczynę.
- Czasem powinnaś się więcej uśmiechać, Parkinson. Brzydka nie jesteś zdecydowanie, ale to, jaka jesteś sukowata Ci po prostu nie pasuje. - I nie zjadł nawet żadnych podejrzanych przekąsek czy nie opił się drinkami. Lambourne był zawsze obrzydliwie bezpośredni.

Nie było miejsca dla ciebie - w serduszku Keniuszka Leniuszka...
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Musiał wierzyć dziewczynie na słowo, jeśli chodziło o czerwone dodatki. Zawsze mógł zmienić ich kolor, jeśli zaczną go drażnić za bardzo i tyle. Rhi zapewne zrozumie, ale póki co miał Inny problem, a to taki, że nie mógł powstrzymać się od tańczenia. Kiedy w końcu dotarli do parkietu zaczął wywijać w towarzystwie Rhi, aż czasami się łapał na tym, że brała go zadyszka. Co to za cholerstwo było w tych drinkach, że aż tak wpływało na ich wole i ciała. Kręcąc biodrami i ramionami nie odpuszczał tempa, czuł się trochę nie na miejscu ale powoli muzyka go pochłaniała.
Po pewnym czasie jednak coś dziwnego się stało z Rhi i ta wykrzyczała na cały głos, że nie może zmienić się we fretkę. Gdyby mógł, zapewnię również by zamarł w bezruchu, ale niestety pozostało mu jedynie przybrać jednej z najbardziej zszokowanych wyrazów twarzy i wykonać piruet.
- C... co? - Wydusił z siebie zaskoczony. Po chwili i on sam poczuł, jak ma nieodparta ochotę wykrzyczeć własną tajemnicę.
Zatrzymał się i walcząc sam ze sobą, zacisnął zęby. Nie myślał nawet o tym, co by mógł wykrzyczeć ale bardzo nie chciał niczego krzyczeć. Zmusił jedna rękę do zasłonięcia ust.
- JESTEM... - Wyrwało mu się i spojrzał spanikowany na Rhi.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 613
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Rhinna bardzo nie chciała mu mówić o tym, że nie może się zmienić. Miała blokadę po porwaniu i ilekroć zamykała oczy i wyobrażała sobie siebie jako fretkę, od razu czuła, jakby się podtapiała i była blisko paniki, mając przed oczami kanały. To był jej teraz główny problem - ale zamierzała o tym powiedzieć chłopakowi podczas wakacji. Co prawda, jeszcze nie do końca wiedziała, jak będą wyglądać jej wakacje, ale na pewno nie odpuści Fraserowi spotkania.
Stanęła jak wryta po tym, jak krzyknęła. Słyszała to zaskoczenie ze strony chłopaka, ale gdy się skapnęła, co ten napój robi z ludźmi i jakie jest jego zakończenie... Zamrugała zaskoczona oczami. Wiedziała, co Nevan może wykrzyczeć i nie mogła na to pozwolić. Gdy tylko otworzył usta, szybko przylgnęła do niego ciałem i zasłoniła prawą ręką jego usta, by szybko zamienić rękę na własne usta (w tempie ekspresowym, jeśli dłoń by nie pomogła). Wiedziała, że najważniejszą tajemnicą Nevana w tym momencie jest jego metamorfomagia, której nie chciał ujawniać osobom postronnym, tak więc... Wolała przysłowiowo zamknąć mu usta, niż pozwolić mu to wykrzyczeć.
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Coś mu od pewnego czasu podpowiadało, że Rhinna się jakoś mało zwierza i nie mówi o żadnych problemach. A teraz to strzeliła taka petardą, że Frasera zatkało. Wiedział o jej możliwościach przemiany we fretkę i nawet by się nie domyślił, że przez traumatyczne wydarzenia zatraciła tą zdolność. Będą musieli to wszystko przegadać, na pewno. Lecz w tej chwili mieli inny problem, Faserowi zbierało się na uzewnętrznienia ze swoich tajemnic, czego tak bardzo nie chciał robić.
- JESTEM M... - Wszelkie hamulce puściły i ku rozpaczy Frasera jego głos przeszedł w krzyk. Lecz nim zdążył powiedzieć coś poza "jestem" do akcji wkroczyła Rhi, która najpierw zatkała mu usta dłonią a potem zaczęła całować go na środku parkietu. - MHMMHHFH... mmmmm..... - Bełkot jaki wydobył się z jego ust był na tyle niewyraźny, że trudno było powiedzieć co dalej krzyczy a potem mamrocze.
Przymknął oczy zapominając na chwilę o całym otoczeniu i reakcjach uczniów wokół nich. Kiedy już mu przeszła ochota na tance i krzyki delikatnie objął ramiona Rhi, jakby chciał dać jej znać, że już wszystko w porządku.
- Dzięki... - Odsunął się delikatnie zwieszając głowę, by chociaż odrobine ukryć jak się właśnie buraczył. No pięknie, pierwsza impreza razem i już zaliczyli publiczny pocałunek i zapewne zwrócili na siebie niemałą liczbę gapiów.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 613
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Za żadne skarby nie chciała pozwolić, by Nevan powiedział o swojej tajemnicy bycia metamorfomagiem. Bo to na pewno by powiedział. Na bank. Była przekonana na tysiąc procent o tym. Dlatego czując, jak stara się krzyczeć, przylgnęła do niego mocno, zamykając mu usta pocałunkiem. I nie chciała pozwolić, by cokolwiek krzyknął.
Gdy objął jej ramiona i odsunął się, otworzyła oczy i sama się delikatnie oddaliła od niego. Dopiero teraz do niej doszło, co się tak właściwie stało. Rozejrzała się, wyraźnie zawstydzona, czując jak jej policzki płoną. Niektórzy ludzie faktycznie się na nich patrzyli. Zamrugała zaskoczona oczami, po czym wbiła spojrzenie w chłopaka i odchrząknęła.
- Mówiłam, że Twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna.
Uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic, przymykając oczy i przechylając głowę w bok. Obiecała mu, że nie zdradzi jego tajemnicy - ale też nie chciała, by on się z nią zdradził. Chwyciła jego dłonie i delikatnie ścisnęła je swoimi.
- Wiem, że musimy pogadać o tym, co ja powiedziałam...
Uśmiechnęła się nieco bardziej smutno do niego, puszczając jego dłoń i delikatnie unosząc jego głowę, przykładając palce do jego brody, by na nią spojrzał. Gdzieś za Nevanem zobaczyła, jak dziewczyny z zespołu ją wołają.
- ... Ale nuszę już iść. Zaraz koncert. Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać.
Objęła go rękami i mocno się do niego przytuliła. Po czym zebrała w sobie cała odwagę, jaką miała i przysunęła się do jego ucha.
- Dwie ostatnie piosenki są dla Ciebie. Spotkaj się ze mną po koncercie na zapleczu DJ'ki.
Cmoknęła go delikatnie w policzek i szybko pobiegła w stronę sceny. Była cała zawstydzona na twarzy i musiała chyba jak najszybciej uciec z parkietu, zanim jeszcze bardziej spłonie rumieńcem i nie będzie w stanie zaśpiewać żadnej nuty.

/zt
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
17
Data:
22 wrz 2005
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Aurorstwo (II ROK)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
10 I 3/4 cala Mahoń, Kieł Wampira, sztywna
Zamożność:
bogaty
Stan cywilny:
w związku z Rhinną Hamilton
Nevan Fraser
Posty: 150
Rejestracja: 08 maja 2023, 13:45

Z wrażenia i całego tego zamieszania, jakie wywołali Nevan poczuł jak zaciska mu się gardło. Było tak blisko, by spora część szkoły dowiedziała się o tym, że był metamorfomagiem. Wtedy na pewno by nie powstrzymał nerwów i jego ciało zaczęłoby się zmieniać. Teraz jednak był też tak zaskoczony, że z ledwością zachował zimną krew. Myśli tłukły się pod czaszką Ślizgona i ten z lekka spanikowany próbował się upewnić, że nic się w nim nie zmieniło. Pokiwał głową na słowa Rhi i był jej ogromnie wdzięczny za szybką reakcję. Uśmiechnął się prostując się i przyłożył pięść do ust, odkaszlnął, chcąc rozluźnić ściśnięte gardło.
- Tam, musimy... - Zgodził się z Rhi spoglądając na nią.
- Tak, idź, idź. - Kiedy szepnęła mu słowa o ostatnich piosenkach, uniósł wyżej brwi. Tego się nie spodziewał. Obejrzał się zaraz za blondynką i sam ruszył w kierunku stojących wokół parkietu gapiów, którzy albo chcieli tylko popatrzeć na tańczących, lub nabierali odwagi, by ruszyć w wesołe pląsy. Stanął gdzieś w połowie tłumu, by móc widzieć scenę. Rozluźnił odrobinę krawat, czując jak robi mu się gorąco, co zapewne było efektem wielu emocji i tłumu wokół.
Koncert się zaczął i przez tych kilka piosenek mógł skupić się na obserwowaniu Rhi. Lubił słuchać, jak śpiewa i był bardzo dumny z niej, że tak pięknie śpiewała i z chęcią występowała. Kiedy zapowiedziała dwie ostatnie piosenki, poczuł jak lekko blednie a w piersi serce zaczyna mocniej tłuc. Na szczęście wykrzyczane dedykacje nie były kierowane wprost do niego, ale sam przekaz słów obu utworów sprawił, że i tak czuł się jak na świeczniku. Zwłaszcza, że Rhi odnalazła go w tłumie i wciąż na niego spoglądała.
Po tym, jak koncert się skończył, Nevan skierował się ku zapleczu DJ'ki. Na miękkich kolanach i czując szum w uszach zajrzał na zaplecze, nie do końca wiedząc, czy to odpowiedni czas. Miał jedynie nadzieję, że Rhi tam będzie.

/zt
Wiek:
17
Data:
05 maja 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Uczeń VI
Pozycja w quidditchu:
Pałkarz
Różdzka:
Włos Północnicy, jabłoń, 9 cali, sztywna
Zamożność:
Bardzo bogaty
Stan cywilny:
Panna
Iris Parkinson
Posty: 268
Rejestracja: 12 cze 2023, 9:32

Iris zaśmiała się. Miała nieodparte wrażenie, że Kenneth zawsze był tak bardzo pewny siebie, a jednocześnie mało się przejmował tym, co inni myślą dookoła, więc czego mogła się po nim spodziewać? Na pewno dokładnie tego, co właśnie powiedział. Uśmiechnęła się, unosząc jeden kącik ust.
- A dziękuję, dziękuję. Chciałam coś innego założyć, ale stwierdziłam, że nie będę kusić losu. Albo innych, nie chciałabym już zarobić szlabanu na następny rok.
Kiedyś będzie sytuacja, że założy tę seksowną czarną sukienkę, która wisiała w szafie. Ale w tym momencie, chociaż może stwarzać pozory, że bardziej pasuje jej kolor biały, aniżeli czarny. Słysząc jego uwagę dotyczącą cen przez moment wyglądała, jakby ktoś ją strzelił w twarz, ale trwało to może z dwie sekundy. Wzruszyła ramionami.
- Lepsze to, niż tani żółty. - mruknęła cicho pod nosem, przewracając oczami.
Spojrzała w stronę dwójki Gryfonów, których wskazał Kenneth. No, jak nic, siedzieli, bawili się ze sobą i byłaby w stanie powiedzieć, że przyszli razem na bal. Dlatego też, słysząc jego bardzo randomową uwagę na ich temat, uniosła brwi w górę, po czym skierowała na niego zaskoczona spojrzenie.
- Tak, dobrze widzisz. Z Twoim wzrokiem na razie jest wszystko w porządku. A czemu pytasz? Przyszedłeś z którymś z nich? No nie gadaj, że z czerwonym... Widząc Cię na parkiecie z dwoma dziewczynami byłam święcie przekonana, że przyszedłeś sam. Chociaż jak patrzę na Twój strój.... przyszedłeś z tym głośnym bachorkiem z boiska? Z tą rdzawą dziewuchą? - cisnęło jej się na usta kilka innych rzeczy, ale była zbyt zaskoczona faktem, że Kenenth mógł faktycznie z kimś przyjść. W końcu rzucił się na parkiet, łapiąc dwie inne dziewczyny, a z drugiej strony, jeśli przyszedł z kimś na bal, to czy ta druga osoba nie powinna mu towarzyszyc? Pokręciła niezdecydowana głowę i westchnęła cicho.
- Uśmiechać? Ale że tak? - posłała mu najbardziej wesoły i normalny, nie przesadzona uśmiech na jaki było ją stać.
~ * ~

~ * ~
ODPOWIEDZ

Wróć do „Złoto-czarny Bal VII-rocznych 2023”