Re: Złoto-biały bar
: 28 cze 2023, 8:21
Mieszkanie w Londynie? W centrum? Suzi aż zamrugała zaskoczona tym co słyszała. To była nieziemska wiadomość, bo przecież nie raz jeszcze przed rozstaniem zastanawiali się co wymyślić żeby nie zaciągać za dużego kredytu w Gringotcie albo u Lestrange’a, bo akurat oprocentowanie było podobne.
- To super z tym mieszkaniem! Jak chcesz to Ci pomogę z meblami, znam kilka fajnych zaklęć transmutacyjnych, bo ćwiczyłam w zeszłym roku w domu, tak wiem, że nielegalnie trochę ale nikt nie widział - przewróciła oczami i później znów się uśmiechnęła. Tylko Nana widziała, bo sama jej podpowiadała jakich zaklęć użyć. Czasem ją zadziwiało, że kobieta z tak szeroką wiedzą na temat magii i świata była u nich gosposią a przecież mogłaby zwojować świat, chyba, że to była właśnie jej emerytura… tego nie wie nikt. Poza tym teraz już osiągnęła odpowiedni wiek i mogła spokojnie rzucać zaklęciami jak chciała, oczywiście z rozsądkiem.
Wizja spędzonych razem wakacji była naprawdę tym co potrzebowała, może i jeszcze miesiąc temu by się przed tym opierała ale teraz nie wyobraża sobie żeby zniknął z jej życia na kilka miesięcy, bo będzie dzielić ich odległość. Nie chciała przecież psuć tego co sobie tutaj na nowo budowali tymi rozmowami, spojrzeniami i subtelnym dotykiem…
Ich piosenka pojawiła się nagle i bez zapowiedzi co tylko podbiło jej humor, uwielbiała tą muzykę a przede wszystkim ten tekst dlatego nie miała zamiaru hamować się w swoich szaleństwie na parkiecie i całkowicie poddała się muzyce. Z ogromnym szczerym uśmiechem popatrzyła na chłopaka jakby zapominając całkowicie o wszystkich złych rzeczach, które się wydarzyły i tak też było, dzisiaj był ten dobry wieczór.
Wybory króla i królowej w ogóle nie robiły na niej wrażenia, bo jakoś nigdy nie była za tego typu akcjami ale słysząc swoje wywołane nazwisko osłupiała z rozdziawioną buzią patrząc się na nauczycielkę. Ona królową? A Rich królem? Czy ktoś sobie robi z nich teraz jakieś jaja? Przecież Castellani nawet nie planowała pojawiać się na tym balu / tym bardziej kandydować o jakiś tytuł. Dalej w lekkim szoku chwyciła za ramię Krukona i powędrowała na scenę uśmiechając się i spoglądając z góry na tłum wiwatujących ludzi. Wow. Dopiero teraz zobaczyła ile tak naprawdę było tutaj zebranych uczniów, bo wcześniej była zbyt bardzo zajęta towarzystwem Baizena żeby to dostrzec.
Nie była w stanie nic powiedzieć tylko pomachała z góry i patrzyła jak nakładają koronę Ruchardowi która zmieniła się na czarna i wyglądał niesamowicie! Jej król… pan jej serca… westchnęła cicho i ukłoniła się jeszcze nieco na scenie. No szok co tu się wydarzyło, na pewno to było ukartowane! Może to jakieś małe docenienie po ataku? Chyba teraz nie było warto się nad tym zastanawiać…
Królewska para w akompaniamencie gwizdów i oklasków zeszła na parkiet a Suzi była już kompletnie zarumieniona, bo w życiu się nie spodziewała.
- w sumie, berłem może być miotła - zaśmiała się wesoło poddając sie prowadzeniu Richardowi w tym przytulaśnym tańcu. Dobrze, że kilka par od razu do nich dołączyło, bo Castellani nie lubiła aż tak być w centrum uwagi, no chyba ze grała ale to całkowicie inna sytuacja. Teraz jednak przeszkodził im jeden ze skrzatów i Suzie za namowa swojego wybranka też chwyciła za jeden kawałek i po zjedzeniu od razu zamruczała, bo to było taaakieee dobre! Jednak zaraz tez poczuła coś dziwnego, jakąś dziwną pewność siebie, która chciała wyjść na pierwszy plan.
- jak już jestem tą królowa, to może byś mnie w końcu pocałował, ale tak porządnie! - powiedziała z błyskiem w oku wpatrując się w błękitne oczy krukona w koronie.
- To super z tym mieszkaniem! Jak chcesz to Ci pomogę z meblami, znam kilka fajnych zaklęć transmutacyjnych, bo ćwiczyłam w zeszłym roku w domu, tak wiem, że nielegalnie trochę ale nikt nie widział - przewróciła oczami i później znów się uśmiechnęła. Tylko Nana widziała, bo sama jej podpowiadała jakich zaklęć użyć. Czasem ją zadziwiało, że kobieta z tak szeroką wiedzą na temat magii i świata była u nich gosposią a przecież mogłaby zwojować świat, chyba, że to była właśnie jej emerytura… tego nie wie nikt. Poza tym teraz już osiągnęła odpowiedni wiek i mogła spokojnie rzucać zaklęciami jak chciała, oczywiście z rozsądkiem.
Wizja spędzonych razem wakacji była naprawdę tym co potrzebowała, może i jeszcze miesiąc temu by się przed tym opierała ale teraz nie wyobraża sobie żeby zniknął z jej życia na kilka miesięcy, bo będzie dzielić ich odległość. Nie chciała przecież psuć tego co sobie tutaj na nowo budowali tymi rozmowami, spojrzeniami i subtelnym dotykiem…
Ich piosenka pojawiła się nagle i bez zapowiedzi co tylko podbiło jej humor, uwielbiała tą muzykę a przede wszystkim ten tekst dlatego nie miała zamiaru hamować się w swoich szaleństwie na parkiecie i całkowicie poddała się muzyce. Z ogromnym szczerym uśmiechem popatrzyła na chłopaka jakby zapominając całkowicie o wszystkich złych rzeczach, które się wydarzyły i tak też było, dzisiaj był ten dobry wieczór.
Wybory króla i królowej w ogóle nie robiły na niej wrażenia, bo jakoś nigdy nie była za tego typu akcjami ale słysząc swoje wywołane nazwisko osłupiała z rozdziawioną buzią patrząc się na nauczycielkę. Ona królową? A Rich królem? Czy ktoś sobie robi z nich teraz jakieś jaja? Przecież Castellani nawet nie planowała pojawiać się na tym balu / tym bardziej kandydować o jakiś tytuł. Dalej w lekkim szoku chwyciła za ramię Krukona i powędrowała na scenę uśmiechając się i spoglądając z góry na tłum wiwatujących ludzi. Wow. Dopiero teraz zobaczyła ile tak naprawdę było tutaj zebranych uczniów, bo wcześniej była zbyt bardzo zajęta towarzystwem Baizena żeby to dostrzec.
Nie była w stanie nic powiedzieć tylko pomachała z góry i patrzyła jak nakładają koronę Ruchardowi która zmieniła się na czarna i wyglądał niesamowicie! Jej król… pan jej serca… westchnęła cicho i ukłoniła się jeszcze nieco na scenie. No szok co tu się wydarzyło, na pewno to było ukartowane! Może to jakieś małe docenienie po ataku? Chyba teraz nie było warto się nad tym zastanawiać…
Królewska para w akompaniamencie gwizdów i oklasków zeszła na parkiet a Suzi była już kompletnie zarumieniona, bo w życiu się nie spodziewała.
- w sumie, berłem może być miotła - zaśmiała się wesoło poddając sie prowadzeniu Richardowi w tym przytulaśnym tańcu. Dobrze, że kilka par od razu do nich dołączyło, bo Castellani nie lubiła aż tak być w centrum uwagi, no chyba ze grała ale to całkowicie inna sytuacja. Teraz jednak przeszkodził im jeden ze skrzatów i Suzie za namowa swojego wybranka też chwyciła za jeden kawałek i po zjedzeniu od razu zamruczała, bo to było taaakieee dobre! Jednak zaraz tez poczuła coś dziwnego, jakąś dziwną pewność siebie, która chciała wyjść na pierwszy plan.
- jak już jestem tą królowa, to może byś mnie w końcu pocałował, ale tak porządnie! - powiedziała z błyskiem w oku wpatrując się w błękitne oczy krukona w koronie.