Stoły z przekąskami i pomarańczowym ponczem

Wiek:
99
Data:
31 paź 1919
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Architekt
Pozycja w quidditchu:
trener
Różdzka:
czarna różdżka
Zamożność:
dementorus totalus
Stan cywilny:
wolny dementor
Architekt Hogwartu
Posty: 802
Rejestracja: 28 mar 2023, 12:43

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nauczeni ostatnim balem - poncz i przekąski są pilnowane przez skrzaty! Tu nic nie przejdzie ich spojrzeniu! Kolejne złote półki unoszą się od natłoku boskich makaroników z różnymi nadzieniami. Poncz pomarańczowy ponoć doprawiony jest cynamonem i cukrem trzcinowym, każdemu jednak pachnieć będzie jego własną amortencją.
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 265
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
UWAGA: PONCZ POMARAŃCZOWY PACHNIE AMORTENCJĄ, ALE TAKŻE SPRAWIA, ŻE JESTEŚCIE W BARDZO MIŁOSNYM NASTROJU!
Wiek:
17
Data:
04 mar 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Klasa VII
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
9 I 3/4, wiąz, włos kelpi, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
wielka szalona miłość z Montgomery Ray
Carla Stark
Posty: 127
Rejestracja: 05 maja 2023, 13:58

Carla stała przez dłuższą chwilę niczym zahipnotyzowana, przenosząc wzrok z ucznia na ucznia, mrugając w przyspieszonym tempie. Na każdej osobie widziała to samo - głowa za głową nabita na szkielet. Po chwili zorientowała się, że niektóre z głów nie należały do ludzi, ale do przeróżnych zwierząt! Widząc szkielet z głową jaszczurki, wydała z siebie kolejny zduszony okrzyk, łapiąc się za klatkę piersiową. Nie mogła nikomu o tym powiedzieć, inaczej do końca życia zamkną ją w Szpitalu Św Munga w skrzydle dla obłąkanych i tyle będzie miała z tego życia. Już nigdy nie ujrzy dziwnego chłopaka z ogromną głową. No chyba, że on także był halucynacją...
Nagle usłyszała koło siebie znajomy głos swojej siostry i odetchnęła z ulgą. To tylko eliksir, nie choroba nękająca jej umysł.
- Tak... Smakowało jak śmierdząca woda z morza zmieszana z kurzem... - odparła z zakłopotaniem, drapiąc się po głowie. Spojrzała na Stellę i zmarszczyła lekko brwi. Jej siostra miała zamiast głowy... łeb wydry. - Stella, to Ty? - Zapytała zmieszana, patrząc na siostrę. Zlustrowała ją wzrokiem. Zamiast siostry widziała tylko jej szkielet, ale głos miała dokładnie taki jak jej siostra (nie dało się go pomylić z żadnym innym na świecie), ale z tym łbem wyglądała dość niekorzystnie. Zupełnie nie jak jej siostra, która zawsze prezentowała się pięknie. - Widzę tylko Twoją głowę - dodała. Siostra pociągnęła ją w stronę stolików z jedzeniem, a Carla nie protestowała. Idąc za nią, złapała się za głowę aby sprawdzić, czy jej głowa też nie zmieniła się w zwierzęcy łeb, ale wyczuwała wyraźnie swoje włosy i maskę, którą miała na sobie, więc odetchnęła z ulgą.
- Przyszłaś... sama? - Zapytała nieśmiało, ale wiedziała, że to raczej mało prawdopodobne aby jej siostra przyszła sama. W międzyczasie sięgnęła do stołu z przekąskami i znalazła truskawkę zanurzoną w czekoladzie. Truskawki, jej ulubione. Wzięła od razu jedną i wsadziła sobie ją do buzi. Była pyszna... - Dzięki, to sukienka którą wybrałaś mi z mamą w zeszłe lato. Nie spodziewałam się, że ją kiedykolwiek założę, ale jednak się przydała. Planowałam nie przychodzić, ale... ale słyszałam... uznałam... Zmieniłam zdanie, bo moja koleżanka też tu będzie - dodała niezręcznie, kiwając lekko głową. Koleżanka? Jaka koleżanka? Świetnie, teraz będzie musiała sobie znaleźć koleżankę. Musiała za wszelką cenę ukryć fakt, że przyszła tylko po to, aby popatrzyć na chłopaka z wielką głową.
It is the tale, not he who tells it
Obrazek Obrazek
birds can fly so high and they can shit on your head
they can almost fly into your eye and make you feel so scared
but when you look at them and you see that they're beautiful
that's how I feel about you
Wiek:
17 lat
Data:
08 sie 2006
Genetyka:
Ćwierć-Wila
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Prawo czarodziejów (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Szukająca
Różdzka:
11 cali, biały wiąz, włos wili
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Pan Gruszka
Stella Stark
Posty: 316
Rejestracja: 26 kwie 2023, 10:28

Nie wiem czy było to widoczne, ale Stella uniosła lekko brwi, słysząc odpowiedź siostry. Nie sądziła, że jest tak sentymentalna. Brzmiało to tak, jakby tęskniła za ich rodzinnym miasteczkiem i lubiła kurz. Może łączył się on z jakimś specjalnym miejscem z jej wspomnień?
- Uroczo. Mój miał smak i zapach papieru, a zaraz po jego wypiciu - puf! Piiisk- dodała, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. Oprócz zmieniającej jej twarz maski, wszystko inne miała na miejscu. Nawet miała skomentować, że ich kiecki w końcu do siebie pasują i w tym momencie naprawdę wyglądały jak siostry. Ale zaraz później dowiedziała się, że oprócz zapachu i smaku amorentencji, mikstura podawana na balu miała również różne właściwości. Jej maska królika ją trochę zmyliła, ale miało to sens, bo była mniej "zanimowana", niż to co miała obecnie na twarzy Stella.
- Żartujesz? Tyle godzin przygotowywana się na bal, a oni sprawiają, że część uczniów nie widzi czyiś ciał, a druga część ma głowy zwierząt? - Nie byle jakich, bo swoich patronusów, ale tego akurat nie mogła wiedzieć, po nie potrafiła jeszcze czarować tego zaklęcia. Wywróciła wymownie oczami. - Sprout to ma jednak humorek. - skwitowała, ruszając nerwowo wąsikami.
- Tak, ta sama, która układa Ci włosy, gdy czytasz - zabłyszczała ostrymi, wydrzymi ząbkami w uśmiechu. Sama sięgnęła po monoporcję serniczka z brzoskwiniami i włożyła jego kawałek do buzi, zanim zdążyła siostrze odpowiedzieć. Nie ładnie mówić z pełną buzią, więc na chwilę zamilkły.
Uwierzyła jej, że przyszła tu dla swojej koleżanki. Czemu miałoby być inaczej? Najmłodsza Stark była specyficzna, ale siostry to siostry. Blondynka wierzyła, że poza rodziną zachowuje się trochę normalniej i planuje się po prostu rozerwać zaraz przed rozpoczęciem wakacji. A skoro o rozrywaniu mowa, Stella zauważyła idącą w ich stronę Marienne w przepięknej, złotej sukni, pasującej do greckiej boginii. Pomachała do niej zachęcająco ręką, ale gdy ją opuściła zmrużyła oczy. Ray wyglądała nieziemsko, ale dlaczego wyglądała, jakby chciała popełnić morderstwo? Zapomniała swoich ziółek?
- Ray, wyglądasz niczym bogini niebos i płodności, która przyuważyła swojego męża na zdradzie z Alkmeną. Co się stało? PIiisk!

Wiek:
18
Data:
16 cze 2006
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Wydział Sportowy (I ROK)
Pozycja w quidditchu:
Pałkarz
Różdzka:
Świerk, 11 cali, łuska trytona
Zamożność:
Bardzo bogata
Stan cywilny:
Singielka
Marianne Ray
Posty: 137
Rejestracja: 02 cze 2023, 19:30

Mańka odeszła od drinków śmiejąc się jakby dopiero co przeżyła coś niesamowicie zabawnego, czyli tyłek Lestrange'a, ale w środku jej koła zębate zgrzytały z nienawiści do tego krukońskiego padalca. I do swojego zdradzieckiego nastoletniego ciała. Na szczęście widziała Starkówny w oddali dając jej nadzieję na konwersację na jakimś poziomie intelektualnym. Podeszła do dziewczyn biorąc głębokie uspokajające oddechy, ale nie było to jakieś wybitnie pomocne.
- Aktualnie mogłabym być Nemezis, jeśli już i żałuję że nie mam zdjęć od Ciebie przy sobie bo bym już szukała jednej z psychofanek Pluskweusza - podreptała w miejscu ale w końcu się trochę uspokoiła i mogła wyartykułować jakieś bardziej konkretne informacje - Co się stało! Stoję sobie spokojnie, rozumiesz, pije drinka po którym mogę mówić do ludzi w myślach i widzę gromadę krukonów z siódmego roku i tą definicję porażki jak TWERKUJE! W dodatku nieumiejętnie. No to mu powiedziałam że to wiele wyjaśnia, a on PODSZEDŁ DO MNIE I MNIE POCAŁOWAŁ! - nie wspomniała oczywiście że przyznała się do anomalii jaką był jej nagle odkryty popęd seksualny, wciąż była w szoku jeśli chodzi o tą część. Upiła łyk kolejnego drinka który zwinęła jeszcze ze stolika i zauważyła że jej gestykulacja zrobiła się jakby mniej chaotyczna, głos spokojniejszy. Nadal Mańka, ale w wersji soft.
- To tylko dowód że on to wszystko ukartował Stel, ale po co? Nienawidzę go tylko bardziej za tą niewiedzę - w końcu wyrzuciła z siebie wszystko, przywołała na twarz uśmiech i spojrzała na Carlę - Hej, pięknie wyglądasz - zauważyła, bo to fakt - Ty jak zwykle ile można Ci mówić - machnęła ręką w kierunku Stelli, zaraz posyłając jej rozbawiony uśmiech. W oddali zauważyła Monty'ego który z zagubioną miną wędrował przez tłum, oczywiście z książką w ręce. Pomachała mu, choć brakowało temu jej normalnej energii. Coś się tu nie zgadzało.
- Czy wiecie, że moja maska jest z prawdziwego złota? Mam kolekcję masek, kupiłam ją od jednego z muzeów w Grecji - czemu o tym mówiła? Normalnie przecież nie wspominała na temat złota, pieniędzy czy czegokolwiek takiego, chyba że w momencie w którym stwierdzała krótko "Ja zapłacę" za każdym razem jak wychodziły gdzieś ze Stellą. I wtedy, akurat jak brat do niej dotarł, przypomniała sobie zachowanie Lestrange'a przed chwilą.
- No bez jaj - westchnęła przeciągle i nie widząc przed sobą żadnej innej opcji ruszyła do boju, bo co miała zrobić. Bez słowa minęła swojego bliźniaka i wróciła się do wejścia gdzie bezceremonialnie chwyciła Persheusa za muszkę i przyciągnęła do intensywnego choć krótkiego pocałunku.
- Oddaję, nie dotykaj mnie więcej - oznajmiła i nie czekając na żadną reakcję odmaszerowała w kierunku stołów z jedzeniem. Nic więcej nie je i nie pije na tym balu, nie można temu kompletnie ufać!
Wiek:
18
Data:
16 cze 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Archeologia Magiczna (I ROK)
Pozycja w quidditchu:
pałkarz
Różdzka:
Świerk, 11 cali, włos z ogona testrala
Zamożność:
Bardzo bogaty
Stan cywilny:
Carla Stark to moja dziewczyna!
Montgomery Ray
Posty: 95
Rejestracja: 26 kwie 2023, 14:22

Monty na balu zjawił się jako jeden z pierwszych, nawet trudno powiedzieć czemu. Ale za to był przygotowany na pokojowe przetrwanie tej nocy, bo zabrał ze sobą kilka różnych książek o archeologii i magicznych zabytkach i zmniejszone schował do kieszeni. Pokręcił się trochę po okolicy cały czas nosząc ze sobą niewypitego powitalnego drinka, aż trafił na białe siedziska, które zaatakowały go masażem. Nie można powiedzieć żeby mu to odpowiadało. Mańka zawsze lubiła takie rzeczy, on raczej trzymał się od kontaktu fizycznego z daleka, toteż czym prędzej zwiał z tamtej części sali i powędrował w kierunku jedzenia, gdzie akurat zauważył siostrę bliźniaczkę w towarzystwie Stelli i Carli, z czego ta pierwsza to jego pierwsza dziewczyna, a druga to obiekt intensywnej obserwacji przez ostatnie pół roku. Normalnie by zwiał, ale wypity w końcu przez niego drink dodał odwagi. Ściskając opasłe tomiszcze w jednej ręce i pustą szklankę w drugiej dzielnie zaczął przedzierać się przez tłum rozochoconych uczniów, którzy zdążyli wejść na bal, a kiedy w końcu do nich dotarł, Marianne akurat postanowiła zniknąć gdzieś wkurzona.
- Heeej? Gdzie ona tak popędziła? - zamiast się rozejrzeć za siostrą jego uwaga chociaż raz wydawała się skupiona na stojących obok osobach, nawet nie uciekał wzrokiem i nie bawił się rękami jak to miał w zwyczaju. Stanął obok krukonek i jeszcze chwilę milczał ściskając swoją pustą szklankę w dłoni, jakby zbierał w sobie energię potrzebną do interakcji. Gdy w końcu się odezwał, ewidentnie zwracał się bardziej do ciemnowłosej Starkówny niż jej blond siostry, mimo że to z tą drugą łączył go kiedyś gówniarski związek, a może dlatego.
- Ładnie wyglądacie - zaczął, ale drink którego wypił mógł poradzić tylko tyle, wrodzona niezręczność Raya była zbyt silna i po prostu musiała przebić - Bardzo animalistycznie - pokiwał głową jakby to był jakiś zajebisty komplement. No zgrabnie, co jeszcze może powiedzieć ten geniusz podrywu?
Wiek:
17
Data:
04 mar 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Klasa VII
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
9 I 3/4, wiąz, włos kelpi, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
wielka szalona miłość z Montgomery Ray
Carla Stark
Posty: 127
Rejestracja: 05 maja 2023, 13:58

- Jestem pewna, że zaraz nam przejdzie - powiedziała, starając się dodać siostrze otuchy. Wiedziała, że Stella zapewne włożyła masę wysiłku w swój makijaż i fryzurę, a to wszystko było teraz ukryte pod nienaturalnie wielkich rozmiarów głową wydry. Ona także nie chciała przez cały wieczór oglądać gołych kości, w końcu przyszła na bal w celu obserwacji, a jak obserwować kiedy wokoło same szkielety i zwierzęce łby? Postanowiła iść za poradą siostry i zjeść coś, w nadziei, że to przyspieszy rozkład eliksiru w jej ciele. Brała to truskawkę, to ciasteczko, pochłaniając je w zawrotnym tempie. - Zjedz jeszcze, może to pomoże - powiedziała, po czym zatchnęło jej trochę w ustach. Z drugiej strony zaś bała się czegokolwiek napić, w obawie, że jej głowa zmieni się w coś odrażającego.
Po chwili dołączyła do nich koleżanka Stelli, którą Carla kojarzyła z wyglądu, ale na pewno nie z imienia. Ray - teraz już będzie wiedziała. Panna Stark poczuła, że znalazła się w środku - albo raczej obok środka - jakiejś skandalicznej sytuacji z udziałem Marianne i jakiegoś chłopaka. Postanowiła póki co nie wrzucać swoich pięciu groszy, ale słuchała uważnie i przyglądała się wszystkiemu wokół. Gdy usłyszała, że ktoś ją bez pardonu pocałował, wyrwało jej się tylko ciche Oh my... Cóż że się stało z nietykalnością cielesną bez zgody w tej szkole?
- Jakich zdjęć i kim jest Pluskweusz? - Zapytała, sama się lekko dziwiąc, że postanowiła dołączyć się do rozmowy pomiędzy dwoma dziewczętami. Spojrzała to na Stellę, to na Marianne, zdając sobie sprawę, jak bardzo w oderwanym i innym świecie żyje na co dzień w porównaniu do swoich rówieśników. Wtedy zauważyła, że efekt eliksiru, który wypiła na wejściu zaczyna mijać, bo gołe kości Marianne i Stelli zaczęły powoli rozmywać się, a w ich miejscu pojawiać piękne, balowe sukienki. Jej siostra jak zwykle zachwycała, a jej nowa koleżanka również wyglądała olśniewająco. - Teraz, kiedy widzę już więcej niż tylko same głowy, również mogę stwierdzić śmiało, że obie wyglądacie wspaniale. Jestem pewna, że jednej z was przypadnie tytuł królowej balu - dodała, uśmiechając się do nich nieśmiało.
Na wieść o masce ze szczerego złota, Carla niemal zadławiła się truskawką w czekoladzie, którą właśnie przeżuwała. Może Marianne nie powinna mówić o tym zbyt głośno... Już chciała jej to powiedzieć, jednak dziewczyna nagle ruszyła przez salę niczym burza, z bardzo silną reakcją wymalowaną na twarzy. Carla śledziła ją wzrokiem skonfundowana, a potem przez moment widziała, jak Marianne przyciąga do siebie jakiegoś chłopaka i... całuje go? Podrapała się w głowę z niedowierzaniem. A więc to musiał być Pluskweusz. Jakież ciekawe towarzystwo! Nie miała jednak zbyt dużo czasu na przeprocesowanie tego, co dzieje się z Marianne i tajemniczym chłopakiem, bowiem pojawienie się jej brata było niczym uderzenie pioruna. Nie rozpoznała go pod maską, ale tą wielką głowę i czuprynę rozpoznała od razu. Czyżby spędzenie na balu raptem piętnastu minut wystarczyło, aby znaleźć to, po co tu przyszła? Najwidoczniej. Carla stała jak wryta widząc jak zbliża i odzywa się do nich, a na widok książki pod jego pachą, poczuła, że mięśnie jej nóg zaczynają przemieniać się w galaretę, a w głowie zakręciło się lekko. Wszystko wskazywało na to, że Stella, Marianne i chłopak się znali. Pożałowała od razu, że nie została dzisiejszego wieczoru w wieży Ravenclawu.
Carla nie do końca usłyszała, co do nich powiedział, ale poczuła, że musi szybko coś powiedzieć, aby nie wyjść na cudaka.
- Jaka świetna maska, ładne... muszelki - powiedziała, bowiem te od razu przykuły jej uwagę. Pasowały do jej felernego drinka, który cuchnął morską wodą z domieszką rybiego zapachu, podobnie jak książka w jego ręce która pachniała zapewne jak szkolna biblioteka, drugi ze składników w jej szklance. Po chwili Carla zorientowała się, że gapiła się na chłopaka bez przerwy przez bite kilka minut, zupełnie zapominając o swojej siostrze. Ocknęła się nagle i wypaliła w stronę siostry: - Czy to jest Twój partner na dzisiejszy bal? - Zapytała, bo ostatecznie nie dowiedziała się, z kim na bal przyszła jej siostra. Na pewno nie przyszła sama, Carla wiedziała, że ktoś musiał ją zaprosić.
It is the tale, not he who tells it
Obrazek Obrazek
birds can fly so high and they can shit on your head
they can almost fly into your eye and make you feel so scared
but when you look at them and you see that they're beautiful
that's how I feel about you
Wiek:
17 lat
Data:
08 sie 2006
Genetyka:
Ćwierć-Wila
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Prawo czarodziejów (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Szukająca
Różdzka:
11 cali, biały wiąz, włos wili
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Pan Gruszka
Stella Stark
Posty: 316
Rejestracja: 26 kwie 2023, 10:28

Tak myślała, że śmignęła jej wcześniej złota postać Krukona w towarzystwie Richarda i Cam. Persheusz musiał się dzisiaj czuć jak ryba w wodzie, biorąc pod uwagę splendor i kolorystykę dzisiejszej imprezy. Nie zdziwiłaby się nawet, gdyby trochę nie pomagał organizatorom w wymyślaniu tej myśli przewodniej... Miała w planach później do nich podejść, a tak konkretniej do Baizena, bo nie widzieli się odkąd wrócił ze szpitala. Lada moment pójdzie na studia, więc należał jej się choć jeden taniec od mentora. Poza tym chciała przeprosić za to zdjęcie... Nie miała pojęcia, że był wtedy zaraz po rozstaniu z Suzenne.
- Wychodzi na to, że te eliksiry mają jeszcze więcej działań, niż nam się wydaje... - stwierdziła w zamyśleniu, analizując powód, dla którego Lestrange mógłby zachowywać się dzisiaj bardziej Le Strange, niż zwykle. Sprawa z tajemniczymi trunkami nabierała rumieńców. Pomyśleć, że tym razem to kadra pedagogiczna odpowiadała za ubarwienie uczniom zabawy na pierwsze minuty. Stella założyła ręce na piersiach, wypatrując w oddali postaci, o której mówiła jej przyjaciółka z takim przejęciem. Na chwilę zapomniała o stojącej obok Carli, ale zaraz jak się do nich odezwała, uśmiechnęła się do siostry przepraszająco i wyjaśniła:
- Chłopak, o którym wspomina Marienne to Persheus Lestrange. Jeden z moich modeli - wyjaśniła po krótce. Jej siostry wiedziały, że lubi robić zdjęcia i namawia do nich przede wszystkim szkolnych przystojniaków. Swoje hobby tłumaczyła oczywiście swoją artystyczną duszą, zdobywaniem doświadczenia przed pójściem na staż do Proroka Codziennego i przede wszystkim jako sprawdzenie, czy w przyszłości będzie chciała pójść profesjonalnie w taniec czy dziennikarstwo. To była oczywiście prawda, ale nie cała... Dzięki dodatkowemu zajęciu zdobywała też pieniądze na drogie akcesoria do aparatu i ubrania, których rodzice nigdy by jej nie kupili. - Chyba coś z tego będzie - dodała przyciszonym tonem, żeby Puchonka tego nie dosłyszała. Udało się, bo ta chwilę później komplementowała wygląd Starkówien, a Carla jej zawtórowała. Stella uśmiechnęła się w odpowiedzi, choć wciąż się zastanawiała, jaki "efekt" miała na sobie nałożony Ray. Mogła mieć lekką zagwozdkę, bo w stosunku do niej była przeważnie szczera i bezpośrednia, więc nie zauważała różnicy.
Na pewno ją nosiło (co też nie było niczym odstającym od normy). Wystartowała nagle, mijając się w półkroku ze swoim bliźniakiem, do którego środkowa Stark miała zdecydowanie sentyment. Ale nic więcej. Chłopak wyrósł na młodego mężczyznę, który totalnie nie wpisywał się w kategorię bad boyów, do których ją później ciągnęło.
- Hej Monty! - przywitała się z nim swobodnie i wystawiła w kierunku chłopaka półmisek ze skaczącymi krakersami. Kiedy Carla skomentowała jego maskę, dodała po niej: - Prawda, bardzo pasuje do motywu podmorskich podróży, o których marzysz.
Nagle dostrzegła Marienne oddającą buziaka Persowi. Wrzuciła sobie do buzi krakersa, obserwując tą krótką, ale jak wiele emocji oddającą, scenkę.
- Mam nadzieję, że już niedługo - odparła, nie odrywając wzroku od tamtej dwójki. Jak na zawołanie, sposób na opychanie się jedzeniem zaczynał działać. Zaklęcia powoli ustępowały, więc głowa Stelli także wracała do normalności i drobnej, koronkowej maski, którą sobie dobrała do sukni. - Tak w ogóle to spóźnione wszystkiego najlepszego. Przez te egzaminy - Abraxa, kłamczucho. - ...zupełnie o nich zapomniałam.
Czy to jest Twój partner na dzisiejszy bal?
Pani prefekt się lekko zakrztusiła i odłożyła miskę z powrotem na stolik. No tak... Tak się składa, że po propozycji Malfoya, każdej innej również odmówiła. Wciąż sobie mówiła, że nie zależy jej na partnerze na jedną noc. O jakąkolwiek noc by nie chodziło.
- Nie, nie. Monty to Carla, Carla to Monty - bliźniak Marienne a Carla to moja młodsza siostra - przedstawiła ich sobie, zakładając, że się nie znają. Z dawnych opowieści Stelli, Carla mogła jedynie kojarzyć, że jakiś Montgomery skradł jej w drugiej klasie pierwszego w życiu całusa.
- Przyszłam sama - odparła z udawaną dumą. - W obliczu ostatnich szkolnych dram, ataków, protestów, wielkich rozstań, postanowiłam sobie przynajmniej tą jedną darować i móc swobodnie tańczyć na parkiecie z kim zechcę.

Wiek:
18
Data:
16 cze 2006
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Student: Archeologia Magiczna (I ROK)
Pozycja w quidditchu:
pałkarz
Różdzka:
Świerk, 11 cali, włos z ogona testrala
Zamożność:
Bardzo bogaty
Stan cywilny:
Carla Stark to moja dziewczyna!
Montgomery Ray
Posty: 95
Rejestracja: 26 kwie 2023, 14:22

Uśmiechnął się nieśmiało i sięgnął po krakersy ale ręka tak mu się trzęsła ze stresu że prawie wszystkie z niej wypadły, ostały się tylko dwa. Wpakował je sobie do gęby akurat w momencie kiedy młodsza z sióstr skomplementowała jego maskę co w efekcie sprawiło że po prostu zaczął się krztusić. Nigdy nie miał okazji słyszeć jej głosu, nie tylko z powodu odległości z jakiej ją obserwował ale też dlatego że zawsze siedziała sama. Uderzając się pięścią w klatkę piersiową w końcu zdołał odzyskać oddech. MYŚLI ŻE MA ŁADNE MUSZELKI. Dobra robota drinku dla podrywaczy, chyba trafił ci się godny przeciwnik odporny na działanie. Chyba że to po prostu był szczyt zdolności puchona.
- Oj, nienienienie - może zareagował trochę zbyt gwałtownie panikując że brunetka pomyśli że umawia się z jej siostrą, ale drink którego wcześniej wypił kończył właśnie swoje działanie. Po tym dziwnym wybuchu podrapał się niezręcznie po czuprynie patrząc na Stellę przepraszająco.
- Nie że coś z Tobą jest nie tak oczywiście - wyszczerzył zęby licząc że jakoś wybrnął - Na pewno dużo osób spytało - teraz poczuł jakby przesadzał w tych wyjaśnieniach i robiło się dziwnie. Ewidentnie był przewrażliwiony na temat kontaktów międzyludzkich. Będąc przedstawianym wpierw wyciągnął rękę, potem cofnął ją widząc że ona swojej nie wyciąga, ale wtedy już wyciągnęła więc znowu on... Wystarczy stwierdzić że ten dziwaczny taniec moli książkowych trwał chwilę. Ostatecznie udało im się je uścisnąć, drobna dłoń krukonki niemal zniknęła w jego, ogromnej i o długich palcach, w dodatku lekko lepiącej ze stresu. Nie chodziło nawet tylko o to najbliższe towarzystwo ale o hałas, tłum i sam fakt potrzeby wystrojenia się stosownie do okazji.
- Ym... Miło Cię poznać Carla - przytrzymał jej rękę trochę zbyt długo żeby nie było to krępujące, a po wypuszczeniu jej na wolność rozprostował swoją dłoń dziwnie, jakby nie do końca prawidłowo ją teraz czuł. Dla rozluźnienia atmosfery sięgnął po drinka podawanego przy stolikach, który z jakiegoś powodu pachniał intensywnie starymi książkami, ale za to smakował truskawkami z marcepanem. Czy przeszło mu przez myśl że może i to ma jakieś podejrzane działanie? Niestety nie, bo choć nic nie mówił, trochę skryty pod maską, wpatrywał się szczenięcym wzrokiem w ciemnowłosą krukonkę. Chrząknął cicho przypominając sobie o obecności Stelli.
- Jasne, nie gódź się na byle co - nie był stuprocentowo pewien czy temat jej wypowiedzi który podsuwał mu mózg był prawidłowy ale nie wydawała się zła więc chyba trafił. Odłożył swoje zmarnowane tomiszcze o włoskich ruinach na stolik, ale nawet on miał tyle rozumu żeby nie zacząć czytać w towarzystwie. W międzyczasie Mańka pojawiła się przy ich stole jakaś dziwnie wzburzona, ale kto nadążał za jej chaosem? Mimo spędzenia razem, a często tylko razem, całego dzieciństwa, Monty też się gubił.
Wiek:
17
Data:
04 mar 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Klasa VII
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
9 I 3/4, wiąz, włos kelpi, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
wielka szalona miłość z Montgomery Ray
Carla Stark
Posty: 127
Rejestracja: 05 maja 2023, 13:58

Persheus Lestrange, jeden z moich modeli, a to Ci heca. Kojarzyła to imię i nazwisko, może i była nieco zamknięta w sobie, ale nie była zupełną ignorantką i kojarzyła ludzi przynajmniej z imienia i nazwiska, przynajmniej tych z Ravenclawu! Carla wiedziała, że jej siostra lubi robić zdjęcia, ale nie do końca wiedziała o co chodzi z modelami. Możliwe, że Stella coś jej wspominała, ale Carla zapewne nie wpuszczała takich pierdół do swojego i tak wystarczająco już zajętego umysłu.
- Jeden z modeli? To znaczy, że jest ich liczba mnoga? - Zapytała z udawanym zaciekawieniem, chociaż tak naprawdę nawet gdyby siostra miała i tysiąc modeli, żaden z nich nie zaprzątałby Carli głowy. No chyba, że ten dziwny chłopak stojący przed nimi byłby jednym z nich.
Monty. A więc poznała wreszcie imię tajemniczego chłopaka z biblioteki. Myśli Carli pędziły niczym rozpędzony pociąg, ale pewne fakty zaczęły powoli wracać do niej w trakcie tej rozmowy. Chłopak wyciągnął rękę w jej stronę, ale ona w tym natłoku myśli spóźniła się nieco i gdy wyciągnęła swoją dłoń w jego stronę, jego dłoni już nie było. Carla w zakłopotaniu nie wiedziała co teraz zrobić, jednak zaraz po tym chłopak szybko uścisnął jej rękę. Panna Stark nie wiedziała do końca czyja dłoń lepiła się bardziej, jego czy jej. Cóż za dziwny chłopak, z każdą chwilą Carla czuła, że podoba jej się coraz bardziej. Przymykała oko nawet na jego niezdarność i niezręczność, zresztą czuła się podobnie.
- Wzajemnie, Monty. Chyba nigdy nie mieliśmy jeszcze okazji... - odparła, chcąc dodać jeszcze się zapoznać ale wtedy przypomniała sobie o czymś. - Monty... Ten sam Monty, z drugiej klasy? - Zapytała niepewnie, spoglądając to na siostrę, to na chłopaka. Zapytała dla pewności, ale o ile pamięć nie płatała jej figla, był to chłopak o którym Stella trajkotała przez niemal cały pierwszy rok Carli w Hogwarcie. To by wyjaśniało jego nieco dziwne zachowanie. Może nadal podkochiwał się w jej siostrze? Młodsza siostra Stark chciała jęknąć żałośnie gdy doszła do tej realizacji, że chłopak, którym się zainteresowała, był już kiedyś obiektem zainteresowań jej siostry. Zupełnie jak za czasów dzieciństwa kiedy mama ubierała ją w ubrania, które były już na Stellę za małe, albo dawała jej zabawki, którymi Stella się już nie bawiła. W tym momencie cieszyła się, że wszyscy mają na sobie maski, przynajmniej nikt nie widział jej skonfundowanej twarzy. Jej wzrok powędrował w kierunku książki, którą chłopak odkładał na stolik. Carla uśmiechnęła się lekko pod nosem przez chwilę, po czym odezwała się:
-Przeczytałam ją w zeszłe lato. Ciekawa lektura, ale myślę, Włosi nie są tak dobrzy w ruiny jak Irlandczycy - stwierdziła, jednak po chwili uznała, że to właściwie nikogo nie interesuje. Nigdy nawet nie była we Włoszech, nie mogła więc dodać niczego ponadto, co było już zapisane w książce. No i Carla zawsze uważała, że w Irlandii wszystko jest lepsze, piękniejsze, ciekawsze i bardziej magiczne, więc mogła być nieco uprzedzona. Nieco zakłopotana tymi słowami i ciszą po nich postanowiła zmienić temat. - Powinniśmy coś zrobić w związku z Marianne i tym mimowolnym napastowaniem, które dzieje się na naszych oczach? Nie wygląda jakby jej się podobało - rzekła, jednak już po chwili panna Ray stąpała gniewnie w ich kierunku. Wyglądało na to, że chyba nic jej nie będzie? - O, chyba właśnie wraca... - dodała, a gdy panna Ray zjawiła się obok nich, natychmiast zaczęła napychać usta przekąskami. Wyglądała na tak wkurzoną, że Carla spodziewała się, że w każdej chwili pójdzie jej dym z uszu. Przynajmniej cały chaos dziejący się wokół Marienne był dobrym rozpraszaczem, dzięki temu wydawało jej się, że nikt nie przyuważy tego, jak intensywnie i bez przerwy przygląda się jej bratu.
It is the tale, not he who tells it
Obrazek Obrazek
birds can fly so high and they can shit on your head
they can almost fly into your eye and make you feel so scared
but when you look at them and you see that they're beautiful
that's how I feel about you
ODPOWIEDZ

Wróć do „Złoto-czarny Bal VII-rocznych 2023”