Hogsmeade, 29 czerwca 1859

Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 103
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

Gdyby Rhinna przyznała się do swojej niepewności i strachu to Huxley pewnie by już całkiem stracił nadzieję na wyjście z tej sytuacji i pewnie odwalił coś nieodpowiedzialnego no bo "co to za różnica i tak zginiemy". Dlatego dobrze że zatrzymała to dla siebie, podtrzymując w młodszym koledze pozytywny płomyk. Jakoś tak znowu żywiej dreptał za nią, plaskając bosymi stopami i co jakiś czas wzdrygając się gdy poczuł smyrnięcie czegoś czego nie widział. W głowie sobie powtarzał jak mantrę "tak naprawdę, to pewnie nam ktoś czegoś dosypał i to jest po prostu jakiś ultra rzeczywisty trip". Jako osoba nie korzystająca z używek miał zerowe pojęcie o tym co właściwie się wtedy dzieje, równie dobrze mogło to być właśnie coś takiego. Ale to już niski upadek kiedy miał nadzieję być naćpany.
- Co tam widzisz? - wychylił się przez ramię pani prefekt, oświetlając ciała dodatkowo swoją własną różdżką. I od razu się cofnął. Cholera no wiedział że wczoraj widział w filiżance Ponuraka. Mówił że to ponurak! Ale nieee, na pewno to Morticia, ten porąbany kot Barnbrooka znowu nasra mu do buta! Takiego! Zginą tu i tyle bo nie posłuchał swojego instynktu. W ogóle to powinien przestać pić herbatę liściastą. Czas przerzucić się na torebki. One nie pokazują ponuraków. Nawet nie zdążył się pozbierać po pierwszym szoku i przyjrzeć lepiej ciałom. Właściwie odruchowo spojrzał w kierunku jedynej dalszej drogi akurat by zobaczyć inferiusa który z niej wyszedł. Pozytywne myśli raczej nie miały już ponownego wstępu do jego głowy.
- Pytałaś co jeszcze? TO TU IDZIE! NINIENIENIENIEEE! LEVIOSO! - nie myślał nad tym co rzuca. Najwyraźniej jego mózg uznał że podniesienie inferiusa do góry sprawi że ten przestanie iść w ich kierunku no to to dokładnie wykonał.

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Inferius oberwał Incendio od Rhinny prosto w klatkę piersiową i zaskrzeczał demonicznym głosem który poniósł się echem po całej jaskini. Levioso Willa poderwało go do góry tylko na chwilę, ale po chwili znowu gnał w stronę dwójki Gryfonów swoim krzywym, niedbałym krokiem. Dało to im chwilową przewagę na to, aby każdy z nich miał czas rzucić kolejne zaklęcie.


Inferius: 87 PŻ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Pojawienie się Inferiusa w tym miejscu, umówmy się szczerze, mało podobało się Rhinnie. Starała się naprawdę cokolwiek sobie przypomnieć – jak się z tym walczy, jakie zaklęcia będą najlepsze i chociaż nie była aż taką nogą z Obrony Przed Czarną Magią, za jaką ludzie mogli ją uważać przez jej charakter... Tak niestety miała wrażenie, że stres akurat w tym momencie nie do końca jej pomaga. Co w sumie nie miało zbyt wielkiego sensu, bo przecież z pająkami jakoś jej się udało nad nim zapanować – a one też mogły ich zabić, prawda?
Zapewne, gdyby była sama w tym miejscu – spanikowałaby i próbowała uciec. Istniało takie prawdopodobieństwo, w inne rozwiązanie sytuacji raczej nie wierzyła (ah, ta mała wiara w siebie...), to jednak teraz nie mogła tak zrobić. Pal licho bycie naczelną w szkole, ale nie była sama i musiała jednak w jakiś sposób zatroszczyć się o Wila. Nieważne, kto by był z nią, próbowałaby ochronić młodszego ucznia, ale to, że był dla niej jak młodszy brat, jeszcze bardziej pchało ją w zajęcia się sytuacją.
- Zatrzymanie go byłoby świetną opcją, nie może się do nas dostać... Chyba, że szybciej go pokonamy. Uch, naprawdę, inferius w tym miejscu.... Aaaaa! Confringo! – rzuciła szybko zaklęciem w stronę nadchodzącego zagrożenia. Przeszła jej przez myśl Bombarda, ale mogłoby się to skończyć jak w krypcie z pająkami... Co prawda została wyczyszczona i można było z powrotem do niej wejść, to jednak nie chciała, by sklepisko runęło na nich i tak by się skończył ich żywot.


Kostka 4 -.- (Rhi ma 4* z OPCM jak coś, może jakiś pkt więcej? xD)
Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 103
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

A co jeśli były kolejne? Gdzieś tam dalej? Albo te ciała zaraz wstaną i dołączą do swojego ziomeczka? Zdecydowanie wolałby znowu walczyć z nadmiarem nóg i wybuchać błotoryja niż patrzeć na wysoce nieestetyczny twarz magicznego zombie. Co gorsze, jego mózg w ogóle nie chciał współpracować i zamiast podrzucać mu informacje o tym jak pokonać coś takiego, o czym był PEWNY NA STO PROCENT że kiedyś czytał, to mu mówił o tym jak się robi eliksir na swędzenie.
...dodać liście pokrzywy...
- Inferiusy... A potem będą wampiry. A potem wampierze. O, a potem buchorożec i topielec. Bo czemu nie? - mamrocząc głupoty pod nosem przesunął się kilka kroków w bok żeby Rhinna na sto procent nie była na drodze zaklęć i rozpaczliwie szukał pomysłów jak się to to zabija. Rozwalić mózg? Może, ale przecież nie z tej odległości. Czosnek? Nie. Ogień? Chyba też wampiry, ale czemu nie spróbować. Zakasałby rękawy gdyby je miał, zabrał się więc za rzucanie kolejnego zaklęcia bez tego.
...zamieszać pięć razy odwrotnie od wskazówek zegara...
- Incendio ty brzydalu! - co jeszcze? Co jeszcze? Jak wytrzymała może być gnijąca kupka kości?
...dodać szczyptę sproszkowanej nerki hipogryfa...

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Skrzeczenie zranionego inferiusa sprawiało, że wasze ciała przeszywał dreszcz przerażenia, a fakt, że to czarnomagiczne stworzenie nie poddawało się tak po prostu dodawał jeszcze całej tej sytuacji poczucia beznadziejności. Confrigo Rhinny ledwo drasnęło go w wykrzywione ramię, co spowolniło go dosłownie na jakieś dwie sekundy. Incendio Willa było zdecydowanie bardziej celne, bo płomienie otoczyły inferiusa na kilka sekund sprawiając, że ten skrzeczał i machał kończynami niczym zranione zwierzę. Gdy zaklęcie ustąpiło, trochę przypalony, ruszył prosto na Gryfonów. Szybko zamachnął się i swoimi szponami zadał Huxleyowi bolesną ranę na ramieniu, z której natychmiast zaczęła sączyć się krew.
Rzuty
Inferius: 62 PŻ
Will Huxley: -11 PŻ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Sytuacja w pierwszym momencie wydawała się być beznadziejna. Ot, co takie dwa szkraby - dobra, może nie szkraby, ale nadal dzieciaki - mogły zrobić przeciw inferiusowi? Hamilton miała jedną wielką pustkę w głowie. Jedyne, co była w stanie sobie przypomnieć to to, że działa na te stwory ogień. Ogień, ogień i jeszcze raz ogień... Tylko czemu te zaklęcia szły tak bardzo opornie?!
Uśmiechnęła się na moment widząc, że chociaż zaklęcie Wila na trochę unieszkodliwiło Inferiusa, jednak mogła się szybciej ogarnąć, bo sekundę później czarnomagiczne stworzenie zamachnęła się i zraniło Wila. Rhi wzięła szybszy oddech.
- Żyjesz?! - krzyknęła momentalnie, z widocznym strachem w oczach, jednak trwało to może dwie sekundy. Zaraz odskoczyła w bok, próbując zwrócić na siebie uwagę inferiusa. Nie mogła pozwolić, by ten zajął się młodszym Gryfonem, co to to nie! - Hej! Hej! Tutaj, mała przybłędo, mówię do Ciebie! - momentalnie zaczęła krzyczeć, mając cichą nadzieję, że uda jej się odciągnąć uwagę od Huxleya. Chwyciła mocniej różdżkę i skierowała ją na inferiusa. - No to jeszcze raz... Confringo! - nawet, jeśli jej się nie uda, miała nadzieję, że stworzenie się na niej skupi... Zawsze mogła zamienić się we fretkę w ostateczności...
Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 103
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

...eliksir powinien mieć kolor zgniłej zieleni aż do zamieszania pięć razy przeciwnie do wskazówek... KURWA BOLI
Powinien może skupić się bardziej na inferiusie, który aktualnie rozwalał mu ramię aż krew ściekła na podłogę jaskini, ale zamiast tego jego mózg pędził jak szalony usiłując w ogóle pozbierać aktualną rzeczywistość do kupy. No bo... co mają dwa gówniarskie duchy do czynienia z inferiusem? I światełkiem w ręce? I gdzie się właściwie te cholery podziały? Czemu w ogóle zostali przeniesieni do tej dziwacznej historyczno-alternatywnej rzeczywistości? Skoro już podróżowali w czasie to te dwa ciała to były dzieciaki czy może jednak Rhinna i Will? Coraz więcej pytań a mało odpowiedzi, powodowało to w jego mózgu niebezpieczne zapętlenie i małe zwarcia w obwodach.
- Jest okej! - uniósł rękę z kciukiem do góry i zebrał się znowu do kupy, bo przecież nie był pierwszą lepszą łajzą żeby płakać z powodu jednego zadrapania. Przywołał na twarz swój charakterystyczny chochlikowaty uśmiech i znów skierował różdżkę na trupa, równocześnie zerkając na panią prefekt.
- Inferiusy nie zarażają nie? - spytał retorycznie, bo przecież znał odpowiedź, była to marna próba żartu sytuacyjnego. Zmarszczył lekko brwi, zdrową ręką odgarnął z czoła mokre loczki i rzucił kolejne incendio.

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Zaklęcie Confringo Rhinny walnęło inferiusa prosto w twarz, jednak nie powstrzymało go od dalszych prób ataku dwójki uczniów. Dopiero Incendio rzucone przez Huxleya sprawiło, że wycieńczony wcześniejszymi atakami ożywieniec zaczął stawać w płomieniach. Jego skrzeczący pisk wypełniał obu Gryfonom uszy nieprzyjemnymi i mrożącymi krew w żyłach dźwiękami, ale ostatecznie zaklęcie ognia było tym, co zakończyło żywot tego produktu czarnej magii.
Kiedy stworzenie rozpadło się w pył wyglądało na to, że już żadne wrogo nastawione stworzenia nie znajdują się w jaskini i na chwilę obecną Rhinna i Wilhelm byli bezpieczni. Dwa szkielety pod ścianą były nierozpoznawalne, musiały znajdować się tutaj od kilku dekad bo z ich tkanek nie pozostało nic, zostawiając same kości. Jeśli ktoś był wprawiony w anatomii człowieka mógł zauważyć, że szkielety należały do kobiety i mężczyzny, ale gołym okiem nie dało się stwierdzić nic więcej.
Inną, bardziej interesującą anomalią w jaskini były zdecydowanie dwa kokony zawieszone pod sufitem przy pomocy grubej pajęczyny, utkane tak gęsto z pajęczej sieci, że nie dało się spojrzeć przez nią do środka aby zobaczyć, co znajduje się w środku. Ale to właśnie ze środka kokonów, przez te pajęczyny dochodził do Gryfonów blask, który odpowiadał wyglądem temu, które znajdowały się aktualnie na dłoniach Rhinny i Willa.
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 624
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Po raz kolejny przeklnęła pod nosem, z tym, że teraz już głośniej. Czemu te zaklęcia nie chciały jej słuchać? Czy naprawdę była aż tak kiepska w zaklęciach atakujących i obronnych? Przygryzła dość mocno wargę widząc, jak po raz kolejny jej zaklęcie jest... słabe. Ale na szczęscie Wil dobił to cholerstwo i już tylko przypatrywała się, jak inferius stanął w płomieniach i po kilku chwilach rozpadło się w drobny mak. Wzięła głęboki wdeh i wypuściła powoli powietrze przez nos.
- Gnij do cholery... - rzuciła cicho pod nosem, wyraźnie poddenerwowana. W końcu odetchnęła, wypuszczając szybko powietrze ustami i przymknęła powieki. - Brawo, Wil, to było świetne! - na jej twarzy pojawił się dość szybko szczęśliwy uśmiech, całkiem zadowolona z tego, że udało im się pokonać Inferiusa. Gdyby nie młodszy kolega, prawdopodobnie by sama sobie nie poradziła za dobrze, ale na szczęście nie była sama.
Rzuciła spojrzeniem na dwa szkielety pod ścianą. Przez chwilę się nawet zastanawiała, czyje mogą być te szkielety, ale nie znała sie na anatomii prawie w ogóle, a na pewno nie tak dobrze by odróżnić szkielet kobiety od męzczyzny. W tym samym momencie zamrugała zaskoczona oczami, jakby sobie coś przypomniała i podskoczyła do Huxleya jak oparzona.
- Pokaż to ramię. - powiedziała szybko, jak gdyby nigdy nic skupiając swoją uwagę na zranionym ramieniu chłopaka. - Jak... - zawahała się przez moment. Może powinna powiedzieć, jeśli wrócą? Szybko wyrzuciła te myśli z głowy, to nie był czas na zastanawianie się nad "jeśli". - Jak wrócimy do szkoły, zajrzymy do pielęgniarki. - westchnęła cicho, widząc, że rana nie wygląda aż tak źle, jak się bała. Nakierowała szybko różdżkę na nią. - Frustrum. - powiedziała wyraźnie, a po chwili na ranie Wila pojawił się plaster. Dopiero teraz zwróciła uwagę na kokony, podnosząc z odetchnięciem głowę w górę. - Oh...
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Po pokonaniu dwóch akromantul oraz śmiercionośnego inferiusa przez ciało Rhinny i Wilhelma przepływała duża doza adrenaliny, która pozwalała im na chwilę obecną ignorować obrażenia, które odnieśli. Komnata w jaskini była ślepym zaułkiem, nie prowadziła stąd już żadna inna droga niż tylko ta powrotna. Prefekt Naczelna była zaabsorbowana próbą udzielenia pomocy młodszemu koledze, dlatego to właśnie chłopak dostrzegł jasne, srebrne światło przebijające się przez mocno zbite, duże kokony stworzone z pajęczej sieci zawieszone pod kamiennym sklepieniem. Choć rozum podpowiadał ucieczkę, intuicja podpowiadała, aby zbadać to zjawisko.
Gdy dwójka Gryfonów zbliżyła się do dwóch kokonów, jasne światło zaczęło się przebijać jeszcze mocniej, a może było to zjawisko optyczne? Rozdzielenie pajęczych sieci było niemal niemożliwe przez wzgląd na mocno zbitą strukturę, dlatego oboje musieli użyć zaklęcia przecinającego. Gdy już im się to udało, a kokony zostały częściowo rozcięte, w środku ukazał im się mrożący krew w żyłach widok dwójki znajomych im dzieci - Lany i Huntera. Ich dłonie świeciły równie mocnym blaskiem, co punkty na dłoniach Rhinny i Wilhelma, dokładnie te same dłonie, za które jeszcze przed kilkoma godzinami dwójka uczniów prowadziła dzieci do domu w Hogsmeade.
Pomimo tego że widok był przytłaczający i smutny, Huxley złapał za małą dłoń dziewczynkę i wtedy doświadczył wizji składających się z urywków dnia gdy dwójka dzieci widziana była po raz ostatni w Hogsmeade. Po chwili także Rhinna poszła w jego ślady i złapała za małą dłoń Huntera wystającą z kokonu. W swojej głowie znalazła się w tej samej wizji.

Początkowo wizja była radosna, dwójka dzieci bawiła się w słoneczny dzień przy strumieniu nieopodal młyna i strumienia, rzucała kamieniami w błotoryja wygrzewającego się na słońcu po drugiej stronie strumyka. Gdy błotoryj złapał za nogę Huntera, podobnie jak uczynił to z Rhinną niespełna kilka godzin temu, jak spod ziemi pojawił się obcy mężczyzna, który pozwolił wyswobodzić się dzieciom z potrzasku. Następna wizja pokazywała już dzieci w ciemnej jaskini w której obecnie się znajdowali, przestraszone i brudne, skulone pod ścianą oraz tego samego mężczyznę, który je tutaj uwięził. W wizji była także kobieta, w jeszcze gorszym stanie od dzieci, która musiała przebywać tutaj przez znacznie dłuższy czas, próbująca bezskutecznie ochronić dzieci przez nieznanym mężczyzną z wcześniejszej wizji. Rhinna oraz Wilhelm mogli dostrzec w jej przestraszonej twarzy znajome oblicze inferiusa, który przestał istnieć z ich ręki dosłownie chwilę temu.
Dookoła jaskini krążyły akromantule różnej wielkości, zupełnie posłuszne czarnoksiężnikowi, który odprawiał jakiś rytuał, gdy akromantule stopniowo owijały w swoje zabójcze sieci dwójkę dzieci.

A wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Rhinna i Will obudzili się na podłodze opuszczonego domu w Hogsmeade, do którego weszli w przeddzień Halloween, trochę poturbowani i poobijani, ale cali i zdrowi. Teraz mieli do podjęcia ważną decyzję - opowiedzieć komuś o tym, czego się dowiedzieli, czy zachować tę przygodę dla siebie?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”