Hogsmeade, 29 czerwca 1859

Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 97
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

Kiedy tak przemykali jak ninja między budynkami, on co chwilę drapał się we wnętrze dłoni, którą zwyczajowo ukrywał w przydługich rękawach swetra. Ciotki ciągle narzekały że wygląda przez to jak kompletna ciamajda, ale on nie potrafił się przejmować. Nie znosił odkrytych dłoni. Czuł się wtedy jak normalnie ludzie pewnie się czują bez butów. Te z kolei były mu kompletnie zbędne, w lecie najchętniej wszędzie by łaził boso. Uznawszy że to jeden z częstych przypadków gdzie wełna była nieco zbyt szorstka dla komfortu, nie poświęcił temu za dużo myśli bo przecież wiedział że to tylko jego dziwactwo żeby aż tak irytować się na ubrania. Skupiony w pełni na przemieszczeniu się z punktu A do punktu B i zebraniu po drodze jak najwięcej informacji nie zaprzątał sobie głowy taką drobnostką, no dopóki Rhinna nie dała znać że też ma jakiś problem. Wtedy też wysunął dłoń z rękawa i westchnął, może trochę zirytowany.
- Myślisz że możemy tego używać zamiast lumos? - spytał, trochę ironicznie, trochę humorystycznie. Bo po co się martwić bardziej skoro i tak byli aktualnie w głębokiej i od dawna niemytej dupie. Lekko zziajani dotarli w końcu pod młyn gdzie każde zajęło się inwestygacją własną, rozsądnie stwierdzając że to szybszy sposób na pokrycie większego terenu. Gdzie są te małe skurczybyki?

Kostka

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 264
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Kiedy dwójka Gryfonów rozpoczęła poszukiwania dookoła młyna, początkowo wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Chata wyglądała całkiem zwyczajnie (z wyjątkiem wielkiego koła wodnego, które kręciło się wraz z silnym nurtem wody), a drzwi do niej były zamknięte. Na zewnątrz znajdowało się wiele worków z mąką, która wytwarzana była w młynie właśnie przy pomocy wyżej wspomnianego koła wodnego. Dookoła leżały także inne szpargały takie jak stare wiadra, konewki, narzędzia ogrodnicze, jakieś zardzewiałe metalowe naczynia i pojemniki. Jednym słowem: nic co mogłoby dawać jakąkolwiek poszlakę w sprawie zaginięcia dzieci. Okolica także nie wyglądała jakoś podejrzanie, no może z wyjątkiem faktu, że w pobliżu nikogo nie było.
Po około pół godziny poszukiwań, młody Huxley stanął na brzegu skarpy, za którą znajdowała się już tylko przepaść na kilka metrów i woda wzburzona przez koło wodne i zauważył coś błyszczącego w toni wodnej. Nie mógł jednak dostrzec czy to coś leżące na dnie czy unoszące się w wodzie. Świeciło dość intensywnym blaskiem, który rozjaśniał się i przygasał na zmianę.
Rzućcie sobie na pojmowanie jeszcze raz k20.
Will mod +2 do rzutu kością na pojmowanie
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Faktycznie młyn i całego jego otoczenie w pierwszym momencie wyglądało w porządku. I Hamilton ciężko było sobie wyobrazić, że coś mogłoby inaczej wyglądać. Nie mieszkała na co dzień w Hogsmeade, dlatego na pewno widziała mniej, niż Will. Przyglądała się działającemu kołu, podziwiając prze kilka sekund jego moc. Rzadko kiedy w końcu mogła podziwiać młyn w wiosce. W końcu przesunął spojrzenie na mąkę. Starała się podejść blisko młynu i tam jak najwięcej dojrzeć. A nuż uda się coś dojrzeć?
Miała wrażenie, że siedzą tutaj już godzinę, dwie. Bardzo jej się dłużył czas i nie mogła nic na to poradzić. W końcu spojrzała w stronę Willa.
- Widzisz coś? - zapytała na tyle głośno, b ją usłyszał, ale na tyle cicho, by nikt inni nie chciał się nimi zainteresować. A bo wiadomo, kto się kręci w okolicy?


Rzut kością -.-
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 97
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

Frustracja zaczynała być przeważającą emocją w bańce Huxleya. Nigdy nie należał do ludzi cierpliwych, lubił wszystko natychmiast, dobre lub złe. Myślał szybko, mówił, ruszał się jakby wypił pięć kaw pod rząd. Z pięć razy zdążył minąć to samo miejsce nie znajdując nic nowego zanim zrezygnowany w końcu zatrzymał się na brzegu skarpy i popatrzył w dół.
Może to dobry dzień by skoczyć?
Na szczęście te depresyjne rozważania przerwała jego własna spostrzegawczość, całkiem potrzebne narzędzie jak ktoś gra w quidditcha. Przez dłuższą chwilę, zanim w ogóle odpowiedział Rhinnie, starał się dojrzeć na co właściwe patrzy, wytężając wzrok do granic możliwości ale było za daleko. Zirytowany lekko, rzucił w tym kierunku kamyk, właściwie bez jakiegoś większego planu i zawołał dziewczynę.
- Tam coś jest - wskazał ręką dokładne miejsce - Szukaj jakiejś drogi na dół może - sam zaczął kombinować czy da się tam zejść normalnie, ewentualnie nienormalnie. Nie był ponad mały pokaz gimnastyczny byle tylko ich stąd wydostać. Przygoda przygodą, ale rodzice i ciotki zmyją mu głowę za kombinowanie z duchami. No, przede wszystkim za naiwność, bo powinien wiedzieć lepiej. A potem za narażanie życia. No i w końcu tata nie wytrzyma i wyciągnie z niego wszystkie szczegóły, po drodze przekupując słodyczami. Aż nie mógł się doczekać.

Pojmunek

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 264
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Gdy Huxley wskazał ręką w stronę światełka mieniącego się pod wodą, spostrzegł, że im bliżej jego ręka znajdowała się owego przedmiotu, tym zarówno blask pod wodą świecił nieco jaśniej, ale co dziwniejsze - srebrna plama na jego dłoni też zaczynała leciutko jarzyć się białym światłem. Droga na dół strumienia nie była trudna do pokonania dla dwójki sprawnych nastolatków, było po prostu brudno i miejscami ziemia osuwała się pod ich ciężarem. Ale ostatecznie najpierw Will, a potem Rhinna, byli w stanie zejść w dół niedużej skarpy na brzeg strumienia. Im bliżej małego podwodnego źródła światła się znajdowali, tym światełko pod wodą świeciło jaśniej, a srebrny punkt na ich dłoniach także jarzył się coraz to mocniej. Woda w strumieniu nie wydawała się być głęboka, ale na pewno bez umiejętności pływania wchodzenie do niego nie było mądrym pomysłem wchodzić zbyt daleko w jego głąb.
Gdy stali tak na brzegu strumyka przyglądając się temu tajemniczemu zjawisku jak zaczarowani, do uszy Willa doszedł nagle zduszony pisk i trzask. Gdy odwrócił się w tył, zauważył swoją koleżankę leżącą na ziemi, oraz całkiem pokaźny okaz błotoryja, który do tej pory wzięliście za kłodę drewna, a w jego pysku znajdowała się noga prefekt naczelnej.
Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 97
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

Zafascynowany i być może przez to nieco nieuważny, schodził ze skarpy w kierunku świecącego przedmiotu. Nie miał najmniejszego pojęcia co to może być, ale jakoś nie budziło to w nim ostrożności. Robił się trochę zdesperowany żeby jak najszybciej wrócić do swojego własnego czasu, nie chciał przecież wylądować w tym dziwacznym śnie na zawsze! Podchodził powoli coraz bliżej i niemal co krok porównywał jasność ręki i źródła, no jak byk były powiązane. Już przygotowywał się do wejścia do strumyka i wykorzystaniu w praktyce umiejętności pływania którą nabył od swojej mamy, w jednym z dzikich stawów w okolicach Hogsmeade, ale zanim choćby zdjął buty to usłyszał pisk. Obrócił się gwałtownie i otworzył szeroko usta ze zdziwienia na ten kilkusekundowy moment zanim załapał w końcu na co patrzy. Nie mając lepszych pomysłów, które nie zrobiłyby koleżance krzywdy, rzucił Petrificus Totalus w błotoryja. Kostka.
Niestety zamiast w stwora trafił w kamień za nim i odłupał z niego spory kawałek który potoczył się po ziemi. Mniejszy odłamek odskoczył w powietrze i trafił gryfona w czoło nabijając mu guza i zostawiając spore zadrapanie z którego zaczęła powoli wypływać krew.

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Z każdym krokiem Rhinna czuła się coraz bardziej zagubiona. Naprawdę nie do końca wiedziała, gdzie iść i co zrobić. Wszystko wyglądało... Dobra, chciałoby się powiedzieć normalnie, a jednak niekoniecznie. Pasjonowała ją ta jarzeniąca się plama na jej dłoni, ale nie do końca potrafiła połączyć fakty, których albo nie potrafiła dostrzec, albo faktycznie na razie było ich zdecydowanie za mało.
No nic, trzeba było chodzić i szukać. Udało im się zejść na dół, chociaż parę razy blisko było upadku. Podeszła do strumienia i zastanawiała się, czy może jednak nie powinni - albo jedno z nich - wskoczyć do wody i tam zacząć szukać, gdy w pewnym momencie poczuła szarpnięcie za nogę, chwilę wcześniej słysząc jakiś niski ryk. Po chwili już wylądowała na ziemi, piszcząc czego nawet nie zarejestrowała w pierszym momencie, nieco zdezorientowana zaistniałą sytuacją. Adrenalina sprawiła, że w tym momencie nie wiele czuła. Prócz tego, że nie mogła wyrwać nogi z ryja błotoryja.
- Puszczaj mnie! - krzyknęła, akcentując każdą sylabę i w akompaniamencie wypowiadanych słów kopiąc potwora drugą nogą. Wyciągnęła z kieszeni różdżkę i rzuciła pierwsze lepsze zaklęcie na niego, które wpadło jej do głowy. Nie chciała w końcu zrobić mu większej krzywdy - w tym momencie, bo jednak ona również mogłaby być w niebezpieczeństwa. - Rictusempra!
Miała cichą nadzieję, że to zadziała i chociaż puści jej nogę, dzięki czemu Rhinna będzie mogła odsunąć się od błotoryja na bezpieczną odległość.

Rzut kością.
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 264
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

 ! Wiadomość z: Mistrz Gry
Zaklęcie Huxleya nie podziałało, podobnie do zaklęcia Rhinny. W międzyczasie błotoryj coraz bardziej wbijał swoje zęby w nogę dziewczyny, z której ciurkiem zaczęła lecieć krew. Pomimo krzyków i ogólnych odgłosów chaosu, w pobliżu nada nie było nikogo i nie zapowiadało się na to, że jakikolwiek dorosły miał się tutaj zjawić w najbliższym czasie.
Gdy Gryfonka patrzyła na błotoryja, pomimo pulsującego bólu w łydce, dostała olśnienia. Z zajęć Opieki nad Magicznymi Stworzeniami zapamiętała, jak pokonać błotoryja: gdy tylko wystawi swój długi jęzor, należało za pomocą zaklęcia zwisu zawiesić go w powietrzu i rzucać zaklęcie na miękki i wrażliwy, odsłonięty brzuch. Gdy tylko pomyślała o tym, błotoryj otworzył szeroko swój pysk i chcąc przystąpić do kolejnego ataku, wystawił swój długi, obślizgły jęzor, wystawiając się na atak ze strony uczniów.

Rhinna -10 PŻ
Wiek:
17
Data:
15 cze 2006
Genetyka:
Animag
Krew:
Półkrwi
Zdrowie:
100
Zawód:
Student (I rok)
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, akacja, 10”, giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
Moim Romeo Nevan
Rhinna Hamilton
Posty: 609
Rejestracja: 26 lut 2023, 17:14

Frustracja zaczęła powoli ogarniać umysł Gryfonki. Zaklęcie nie zadziałało i w głowie dziewczyny zaczął panować chaos. A jak zobaczyła, jak po jej nodze spłwya krew, już totalnie zaczęła wpadać w panikę. Starała się jednak skupić, zwłaszcza, że nie czuła zbytnio bólu gdy działała adrenalina i próbowała to naprawdę wykorzystać. Oczywiście na swoją korzyść.
A gdy już doszło do niej, z kim ma właśnie do czynienia i w jaki sposób mogą pokonać zwierzę, poczuła się jakby doznała olśnienia. Nim zdążyła się odezwać, błotoryj otworzył paszczę, wypuszczając jej nogę, przez co z impetem zraniona kończyna wylądowała na ziemi, jednak Hamilton nie zwróciła na to uwagi. To była ich szansa.
- Musimy go unieść i celować w brzuch! - krzyknęła do Willa, chcąc go uświadomić, w jaki sposób trzeba walczyć ze stworzeniem, a potem wycelowała różdżką w przeciwnika. Odsunęła się dość niezgrabnie na nieco większą odległość, na tyle szybko na ile mogła. - Levioso! Petrificus Totalus!

Kostki na zaklęcia
Who cares if you’re a bit different
You don’t need to change for someone else


Sketch it out like drawing a pretty painting
Fill the world with your favorite colors
Wiek:
16
Data:
18 mar 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
95
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
Ścigający
Różdzka:
Dąb szypułkowy, 13 cali, lekko giętka, łuska wywerny
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singiel
Wilhelm Huxley
Posty: 97
Rejestracja: 10 maja 2023, 11:33

Był pod wrażeniem, chyba ich prefekt naczelna zahartowała się przez te wszystkie tragiczne wydarzenia z poprzedniego roku. Bez jęków, narzekania czy zawahania wyswobodziła się z paszczy błotoryja gdy tylko miała szansę i zaatakowała. Nauczony latami doświadczenia w słuchaniu poleceń kobiet w jego życiu, Huxley bez kwestionowania po prostu zaczął rzucać zaklęcie w unoszącego się w powietrzu stwora.
- Bombarda! - może nienajlepszy wybór zaklęcia, ale się chłopak zestresował i nagle zapomniał wszystkich możliwych zaklęć atakujących. Generalnie miał smykałkę do wybuchów, ale nigdy nie testował ich na żywych stworzeniach. Kolejne zaklęcie mu się przypomniało, też raczej dziwne.
- Duro! - nadrabiał entuzjazmem, bo nie można powiedzieć że umiejętnościami, choć na ogół raczej wyróżniał się w swojej klasie, przede wszystkim kreatywnością ale też talentem do zaklęć. Rzucając zaklęcia nie zbliżał się bardziej do Rhinny mimo że była ranna, bał się że jak za daleko odejdzie to świecący przedmiot zniknie a może to ich jedyna szansa na powrót do domu.
Rzuty

Trwajcie w tym śnie jak w zabawie, a co złe to ja naprawię
ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”