Ostatni weekend listopada 2023
Miodowe Królestwo
Miodowe Królestwo
W ostatni weekend listopada Hannah wybrała się do magicznej wioski aby nabyć kilka niezbędnych rzeczy, o które poprosiło ją jej młodsze rodzeństwo. Charles potrzebował jak zwykle nowe zwoje pergaminu i komplet nowych piór, zupełnie jakby pisał w tej szkole jakieś epopeje wymagające kilometrów pergaminu, zaś Leslie ku jej najnowszej wiedzy, przepaliła w dnie swojego kociołka kolejną dziurę. Jak? Tego nie wiedzieli nawet najstarsi górale.
Kiedy miała już zwoje pergaminu, pióra oraz inne małe drobiazgi, które nabyła w Magicznczej Rzepie na obrzeżach wioski, postanowiła zakończyć swój dzień zakupowy w Miodowym Królestwie. Z kociołkiem przewieszonym na przedramieniu z tymi skromnymi zakupami, weszła do sklepu ze słodyczami. Sklep był pełen młodszych i starszych uczniów Hogwartu, którzy czynili tutaj swoje słodkie zakupy i wydawali pieniądze przysłane im od rodziców. Postanowiła, że razem z zakupionymi przyborami podrzuci swojej ulubionej dwójce rodzeństwa także jakieś słodycze. Kręciła się pomiędzy półkami, spoglądając na asortyment sklepowy. Ślimaki-gumiaki, nietopiące się lody, karmelowe pajęczyny... Same pyszności. Zastanawiała się tak co wybrać, gdy nagle usłyszała pisk któregoś z dzieciaków i uniosła głowę znad półki. Ku swojemu zdziwieniu, wśród zakupowiczów ujrzała intensywnie rudą głowę, która przyciągnęła natychmiast jej uwagę. Z początku myślała, że może to być któraś z jej sióstr, ale po chwili okazało się, że to Lauren Sharp, była narzeczona jej brata.
— Merlinie na rowerze... — zaklęła pod nosem, próbując skryć się za niskim regałem ze słodyczami, udając, że jest bardzo zajęta nakładaniem sobie ślimaków-gumiaków do papierowej torebki. Od czasu felernego zerwania jej brata z Lauren nie stawiła dziewczynie jeszcze czoła, chociaż właściwie to nie miała z tym nic wspólnego, ale wizja tego, że będzie musiała po raz kolejny świecić oczami ze wstydu przez kogoś ze swojego rodzeństwa, napawał ją stresem. Zerkała znad regału na dziewczynę i była już przekonana, że ta musiała dostrzec także i ją, dlatego nie miała wyjścia, musiała się ujawnić. Wyprostowała się nagle kiedy Lauren przechodziła nieopodal i odezwała się entuzjastycznie: — Lauren! Nie zauważyłam Cię! — Powitała ją, poprawiając nowy kociołek wiszący na zgięciu jej łokcia. — Też zakupy? — Zapytała jak ostatnia kretynka, bo przecież do Miodowego Królestwa przychodziło się tylko i wyłącznie w jednym celu.
Kiedy miała już zwoje pergaminu, pióra oraz inne małe drobiazgi, które nabyła w Magicznczej Rzepie na obrzeżach wioski, postanowiła zakończyć swój dzień zakupowy w Miodowym Królestwie. Z kociołkiem przewieszonym na przedramieniu z tymi skromnymi zakupami, weszła do sklepu ze słodyczami. Sklep był pełen młodszych i starszych uczniów Hogwartu, którzy czynili tutaj swoje słodkie zakupy i wydawali pieniądze przysłane im od rodziców. Postanowiła, że razem z zakupionymi przyborami podrzuci swojej ulubionej dwójce rodzeństwa także jakieś słodycze. Kręciła się pomiędzy półkami, spoglądając na asortyment sklepowy. Ślimaki-gumiaki, nietopiące się lody, karmelowe pajęczyny... Same pyszności. Zastanawiała się tak co wybrać, gdy nagle usłyszała pisk któregoś z dzieciaków i uniosła głowę znad półki. Ku swojemu zdziwieniu, wśród zakupowiczów ujrzała intensywnie rudą głowę, która przyciągnęła natychmiast jej uwagę. Z początku myślała, że może to być któraś z jej sióstr, ale po chwili okazało się, że to Lauren Sharp, była narzeczona jej brata.
— Merlinie na rowerze... — zaklęła pod nosem, próbując skryć się za niskim regałem ze słodyczami, udając, że jest bardzo zajęta nakładaniem sobie ślimaków-gumiaków do papierowej torebki. Od czasu felernego zerwania jej brata z Lauren nie stawiła dziewczynie jeszcze czoła, chociaż właściwie to nie miała z tym nic wspólnego, ale wizja tego, że będzie musiała po raz kolejny świecić oczami ze wstydu przez kogoś ze swojego rodzeństwa, napawał ją stresem. Zerkała znad regału na dziewczynę i była już przekonana, że ta musiała dostrzec także i ją, dlatego nie miała wyjścia, musiała się ujawnić. Wyprostowała się nagle kiedy Lauren przechodziła nieopodal i odezwała się entuzjastycznie: — Lauren! Nie zauważyłam Cię! — Powitała ją, poprawiając nowy kociołek wiszący na zgięciu jej łokcia. — Też zakupy? — Zapytała jak ostatnia kretynka, bo przecież do Miodowego Królestwa przychodziło się tylko i wyłącznie w jednym celu.