Lekcja ZIELARSTWA - klasa VI - 22.02.2024 [ZAKOŃCZONA]

W tym dziale publikowane będą wydarzenia lekcyjne dla uczniów Hogwartu. Udział w lekcjach jest nieobowiązkowy, a za udział w każdej lekcji uczniowie otrzymają punkty dla swoich domów. Wszelkie przedmioty wytworzone na zajęciach (eliksiry, zielarstwo itd) trafiają do ekwipunku uczniów, którzy brali udział w lekcji.
Zablokowany
Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

22 lutego 2024
czwartek, czwarta godzina lekcyjna

Zajęcia dla szóstoklasistów w czwartki na czwartej godzinie lekcyjnej odbywały się w cieplarni numer siedem o czym profesor Kinnighan poinformowała ich na poprzednich zajęciach. Była to cieplarnia w której zazwyczaj swoje zajęcia odbywały dwa najstarsze roczniki. Gdy wszyscy uczniowie byli już w cieplarni, profesor od Zielarstwa ożywiała się i rozpoczęła przygotowaną lekcję.

Witajcie na kolejnych zajęciach z zielarstwa! Dzisiaj zajmiemy się pielęgnacją bardzo ciekawej ale nader niebezpiecznej rośliny jaką jest jadowita tentakula. Czy ktoś może mi przypomnieć jakie są właściwości i zastosowania tej cennej rośliny? — Zapytała, a gdy ktoś z przednich rzędów zgłosił się niepewnie, profesor zaprosiła tę osobę do odpowiedzi. — Jadowita tentakula wypluwa jad ze swoich łodyg, a jej kolce ranią śmiertelnie. Ugryzienie rośliny także jest jadowite i może z łatwością ogłuszyć lub zabić ofiarę. Sok z tentakuli jest delikatną trucizną — powiedziała uczennica, a profesor Kinnighan pokiwała ochoczo głową. — Doskonale, pięć punktów dla Ravenclawu — oznajmiła, a potem poprowadziła uczniów na koniec cieplarni, gdzie w ogromnej donicy wbudowanej w ściany cieplarni rosły dorodne, jadowite tentakule.

Jadowita tentakula posiada olbrzymią, pozbawioną oczu głowę z kłami, jednak kształt jej zmienia się wraz z ilością liści, które ją otaczają. Roślina posiada wiele pnączy, które są mobilne i można je uważać za jej „ramiona”. Łodygi mogą, ale nie muszą, posiadać główki na swoich końcach. Okazjonalnie, poza ugryzieniem, niektóre formy rośliny mogą strzelać spiczastymi, zarodkowymi „pociskami” do ofiary.

Nasiona jadowitej tentakuli są towarami niewymienialnymi klasy C według Ministerstwa Magii, więc nie można nimi handlować. Zapamiętajcie to sobie dobrze! Mimo zakazu handlu często te rośliny są trzymane przez czarodziejów jako zwierzęta domowe, co jest szczególnie nieodpowiedzialne. Jeden liść tej rośliny osiąga wartość nawet 10 galeonów — powiedziała, przestrzegając ich. W tym czasie jadowita tentakula próbowała jedną ze swoich macek ukąsić profesor od Zielarstwa, ale ta bardzo szybko i skutecznie zdzieliła ją ręką w rękawiczce ze smoczej skóry. — Na dzisiejszych zaklęciach zajmiemy się pielęgnacją. Jadowite tentakule żywią się chropiankami, dobrze znanymi wam pasożytami, które żerują w domach czarodziejów wygryzając rdzenie z różdżek lub żerując na kociołkach z zaschniętym eliksirem. Waszym zadaniem będzie nakarmić te rośliny i korzystając z ich nieuwagi, przyciąć kilka ich liści — powiedziała, a potem z metalowego wiaderka pełnego chropianków wyciągnęła jeden i cisnęła nim w stronę rośliny. Tentakula złapała ją w swoje kły, a profesor korzystając z nieuwagi, przycięła kilka listków za pomocą zaklęcia Diffindo.

Do przycinania używacie zaklęcia Diffindo. Tylko uważajcie żeby was nie ukąsiła, załóżcie rękawice ze smoczej skóry. Macie pozwolenie na głośne przeklinanie, to działa na nią trochę odstraszająco. Osoba, która zbierze najwięcej liści otrzyma sok z tentakuli. Nie jest to śmiertelna trucizna, jednak powoduje u osoby go pijącej uczucie pieczenia wewnątrz siebie i zmienia się kolor jej skóry na jasnofioletowy. Zaczynajcie, zaczynajcie — ponagliła ich, a potem uczniowie przystąpili do podcinania liści.

Rzućcie kość k6 na to ile liści w dobrym stanie uda wam się przyciąć z rośliny.
Za każdy poziom zielarstwa możecie dodać sobie modyfikator +0.5 do rzutu. Wynik zaokrąglamy do dołu.

Za udział w lekcji każdy uczeń otrzyma +10 punktów dla swojego domu.
Dodatkowo każdy uczeń będzie mógł zatrzymać liście tentakuli (wartość to 10 galeonów za 1 sztukę).
Uczeń, który zbierze najwięcej liści otrzyma fiolkę soku z jadowitej tentakuli.
Wiek:
17
Data:
04 mar 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Klasa VII
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
9 I 3/4, wiąz, włos kelpi, giętka
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
wielka szalona miłość z Montgomery Ray
Carla Stark
Posty: 127
Rejestracja: 05 maja 2023, 13:58

Zielarstwo było przedmiotem, który Carla wzięła jako jeden z tych, które będzie zdawała na OWUTEMach. Była całkiem dobra z Zielarstwa, co wynikało raczej z naturalnej smykałki do tego przedmiotu niż z jej osobistej sympatii czy zamiłowania do magicznych roślin. Jej matka zawsze mówiła, że Carla ma rękę do roślin, chociaż ona personalnie wolałaby mieć rękę do zaklęć i bardziej spektakularnej magii. Czwarta godzina lekcyjna miała być spędzona na spokojnej uprawie roślin, relaksującym grzebaniu w ziemi, przesadzaniu, przycinaniu i tym podobnym. Nic bardziej mylnego, bo profesor od Zielarstwa rzuciła im na dzisiejszych zajęciach przycinanie liści jadowitej tentakuli.
Dzika roślina szalała w swojej doniczce, wymachując swoimi łodygowymi mackami z cennymi liśćmi (aż 10 galeonów za sztukę!), próbując dorwać najbliżej stojących niej uczniów, którzy stali jednak za daleko. Profesor zademonstrowała im jak sprawnie przycinać liście i wtedy uczniowie mogli przystąpić do działania.
Krukonka założyła rękawice ze smoczej skóry, a potem stanęła w niewielkiej grupce dookoła jadowitej tentakuli, w bezpiecznej odległości. Kilku z uczniów klęło siarczyście co odtraszało trochę roślinę, ale zdecydowanie nie dało się jej zneutralizować w ten sposób. Chropianki latały na prawo i lewo, gdy uczniowie próbowali nakarmić nimi tę niebezpieczną roślinę. Gdy przyszła jej kolej, sięgnęła do wiadra ze szkodnikami i z trudem łapiąc w palce odziane w rękawice ze smoczek skóry złapała jednego chropianka i rzuciła nim prosto w otwór gębowy rośliny. Korzystając z jej nieuwagi, rzuciła zaklęcie:
Diffindo! — Po rzuceniu zaklęcia, z rośliny spadł jeden listek. Kilka następnych było uszkodzonych przy pomocy jej zaklęcia, więc nie nadawały się do użytku, ale po nieustannym rzucaniu chropianków i zaklęć przez czas trwania lekcji, pod koniec zajęć udało jej się zebrać aż 3 w pełni nienaruszone liście. Tentakula nie wyglądała na zadowoloną, a uczniowie wyglądali raczej na wycieńczonych tym żmudnym zadaniem.
It is the tale, not he who tells it
Obrazek Obrazek
birds can fly so high and they can shit on your head
they can almost fly into your eye and make you feel so scared
but when you look at them and you see that they're beautiful
that's how I feel about you
Wiek:
16
Data:
01 sty 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Prefekt Gryffindor
Pozycja w quidditchu:
Obrońca
Różdzka:
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
singielka
Dakota Finley
Posty: 49
Rejestracja: 07 sty 2024, 21:42

Dakota dziarsko wkroczyła do cieplarni numer siedem. Miała dziś wyjątkowo dobry nastrój, luty dobiegał końca, wielkimi krokami zbliżała się wiosna, zaś ona na popołudnie była umówiona na romantyczny spacer z najbardziej podziwianym pałkarzem w szkole.
Gdy do jej uszu dotarło, że dziś będą zajmować się jadowitą tentakulą, mina nieco jej zrzedła. Nie była nogą z zielarstwa, ale na widok niebezpiecznych roślin traciła rezon. Na dodatek, gdy jakaś Krukonka zaczęła wymieniać wszystkie jej niebezpieczne właściwości, Dakota westchnęła cicho pod nosem i rzuciła jednej ze swoich koleżanek z dormitorium niepokojące spojrzenie. Zdecydowanie wolałaby pójść na spotkanie z Miszą żywa.
Na wieść o tym, że będą karmić tentakulę chropniakami, trochę się uspokoiła. Dobrze znała te pasożyty, gdyż były one zmorą jej mamy - eliksirowarki, która miała obsesję na punkcie czystości swojej kolekcji kociołków i ilekroć w jej pracowni pojawiały się chropniaki, dostawała białej gorączki.
Dakota uważnie włożyła rękawice ze smoczej skóry, przygotowała różdżkę i ostrożnie podeszła do przydzielonej jej rośliny.
Z początku nieco zestresowana zaczęła karmić roślinkę, ale szło jej nad wyraz dobrze i ilekroć udało jej się odwrócić uwagę tentakuli, machnąwszy różdżką energicznie, wolała:
- Diffindo!
Najwyraźniej faktycznie był dziś wyjątkowo dobry dzień, gdyż Gryfonce udało się skutecznie pozyskać aż 7 nienaruszonych liści. Gdy po skończonych zajęciach opuszczała cieplarnię, była z siebie wyjątkowo zadowolona i nie omieszkała pochwalić się kumplom, że właśnie „zarobiła” 70 galeonów.





k6: wynik 6 + (0,5x3pkt zielarstwa) = w zaokrągleniu 7 liści
Wiek:
16
Data:
07 gru 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Klasa VII
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
dąb czerwony, 9 cali, giętka, łza cerbera
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
panna
Femke van Rijn
Posty: 26
Rejestracja: 27 lut 2024, 0:10

Połowa dnia to najgorszy możliwy czas na zajęcia z zielarstwa. Po nich zawsze miała ochotę się wyszorować, bo miała wrażenie, że wszędzie ma ziemię. Nie była wybitną fanką zielarstwa, ale jej rodzice nalegali, żeby na nie chodziła, bo przecież się jej przyda. Nie wiedziała, do czego ma się jej przydać, bo nie była fanką nawet roślin domowych i była przekonana, że w dorosłym życiu nie będzie miała ani jednego chabazia na kwadracie. Była jednak grzeczną córką i całkiem dobrą uczennicą, więc za każdym razem kiedy stawiała się w cieplarni, starała się dawać z siebie wszystko.
Słysząc pytanie zadane przez nauczycielkę, podniosła nawet rękę do góry, bo czytała zawsze materiały przed zajęciami, żeby lekcja tylko utrwaliła wiedzę, którą już posiadała. Profersor Kinnighan wybrała jednak stojącą obok niej Pamelę. Dopiero wtedy zauważyła, że przy stole, który zajmowała z innymi uczniami Ravenclawu wszyscy podnieśli rękę, podczas gdy Ślizgoni cicho prychnęli, ewidentnie się z nich nabijając. Właśnie dlatego nie była fanką Ślizgonów. Gdy profesor wyjaśniła dokładnie ich zadanie, wzięła głęboki oddech, stając przed jadowitą tentakulą. Ta część mózgu odpowiedzialna za logiczne myślenie wiedziała, że ta oto roślina przy chwili nieuwagi może ją wysłać do Skrzydła Szpitalnego na kilka dni, a z drugiej strony była uzależniona od ryzyka i adrenaliny. Dlatego z uśmiechem na twarzy rzucała kolejne chropianki w paszczę, podczas gdy różdżką inkantowała odpowiednie zaklęcie:
- Diffindo! - i patrzyła, jak udaje się jej obciąć aż 5 liści w stanie nienaruszonym i 3, które nie nadawały się do niczego, za co dostała dodatkowy wykład o ostrożności i intencyjności swoich działań od profesor Kinnighan.
Po zakończonych zajęciach wyszła jednak dość usatysfakcjonowana, bo właśnie zarobiła 50 galeonów, które wyda na nowe książki w tym niedawno otwartym antykwariacie w Hogsmeade. Oby więcej takich lekcji, na których można zarobić!

k6: wynik 4 + (0,5x2pkt zielarstwa) = w zaokrągleniu 5 liści
We're all bored
We're all so tired of everything
We wait for trains that just aren't coming
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
We show off our different scarlet letters
Trust me, mine is better
Wiek:
16
Data:
25 maja 2008
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Mugolska
Zdrowie:
100
Zawód:
Uczennica VI roku
Pozycja w quidditchu:
Nielot (choć może w następnym roku?)
Różdzka:
Włos z ogona jednorożca, kwiat wiśni, giętka, 7 i pół cala
Zamożność:
Klasa średnia
Stan cywilny:
Singielka
Mei Hwang
Posty: 24
Rejestracja: 28 sty 2024, 21:45

Hwang bardzo lubiła zielarstwo. Z reguy nie miała większych problemów na tych lekcjach, choć dzisiaj coś wstała lewą nogą i już zdążyła stłuc szklankę z sokiem dyniowym w Wielkiej Sali podczas śniadania i prawie spaść ze schodów. Po prostu czuła w kościach, że dzisiaj nic ciekawego - ani super dobrego - nie urodzi, no nie było takiej opcji.
Mimo to, na zajęciach zjawiła się punktualnie i zajęła swoje miejsce, wyciągając potrzebne przybory. Była nawet odrobinę za wcześnie, można powiedzieć - mało uczniów już czekało na zajęcia, a sala dopiero się zapełniała.
Chciała w sumie odpowiedzieć na pytanie zadane przez profesor, ale jakaś Krukonką ją ubiegła. Wzruszyła do siebie ramionami, jakby całkowicie się tym nie przejmując (przecież będzie jeszcze okazja do zyskania takich dodatkowych punktów, nie było co się nastawiać negatywnie od razu. Widząc, jak Dakota rzuca jej niepokojące spojrzenie, uśmiechnęła się do niej.
- Jestem pewna, że nie dadzą nas skrzywdzić. Da się zapanować nad tentakulami, tylko się nie denerwuj za bardzo. - mrugnęła do niej okiem, po czym przyglądała się, jak inni uczniowe odcinają liście tentakuli. A gdy przyszła jej kolej, wcale nie była aż tak z siebie zadowolona, jak myślała, że będzie.
Gdy skończyła, z cichym westchnięciem przyglądała się temu, co leżało przed nią - 4 liście. Wywróciła młynka oczami i znów wzruszyła ramionami. To zdecydowanie nie był jej dzień.

Kostki - 2 + 0,5x4 = 4 liście.
Goin’ up further up, don’t lose yourself, run ‘til the end

Forget all the worries, it only makes you anxious.
Better get out of my way you know.
Wiek:
16 lat
Data:
26 cze 2007
Genetyka:
Animag
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
VI rok
Pozycja w quidditchu:
szukający
Różdzka:
włos z grzywy jednorożca, orzech, 8 cali, bardzo giętka
Zamożność:
klasa średnia
Stan cywilny:
panna z mokrą głową
Kitty Fawley
Posty: 91
Rejestracja: 26 cze 2023, 22:19

Miała wrażenie, że większość uczniów jej domu kocha zielarstwo. W ich pokoju wspólnym nie brakowało dodatkowych doniczek i ziemi, przy której tak ochoczo spędzali czas Puchoni. Jednak jej stosunek do tego przedmiotu był raczej ambiwalentny. Jednak chciała być w nim dobra. Potrzebowała być w nim dobra. Chciała w przyszłości być uzdrowicielem, z tego gatunku, co sam hoduje swoje składniki do eliksirów, które podaje swoim pacjentom. Dla tak holistycznego podejścia niezbędna jest cała masa wiedzy, na którą trzeba poświęcić całą masę czasu i to właśnie robiła panna Fawley całymi dniami. Prawie całymi. Dość często lubiła fantazjować o tym, co robiłaby z Mortimerem Barnbrookiem gdyby zechciał polubić ją w ten sposób. Poza tym przez cały czas miała oczy na celu, a cel był ambitny.
Wciągnęła rękawiczki ze smoczej skóry i gogle ochronne, choć teoretycznie te drugie nie były potrzebne. Jednak kiedyś na zajęciach szalej jadowity sprzedał jej taki strzał pod oko, że spędziła trzy dni w Skrzydle Szpitalnym, bo prawie wypadło jej oko i od tamtej pory nie ściągała gogli w cieplarni, choćby skały srały. Mogli się z niej teraz wszyscy na świecie nabijać, a i tak trzymałaby je na nosie, bojąc się powtórki z rozrywki. I słusznie.
Tematem lekcji były znów rośliny, które mogą zabić, sparaliżować albo po prostu uszkodzić. Jej najbardziej znienawidzony gatunek. Skrzywiła się z przerażeniem widząc jak roślina pożera biednego chropianka. Przełknęła głośno ślinę i wymieniła porozumiewawcze spojrzenie ze swoją najlepszą przyjaciółką, Carlą Stark, która stała nieco dalej, przy stole z innymi Krukonami. Najwidoczniej tylko one miały jakieś obawy, bo cała reszta dziarsko podeszła do zadania. Patrzyła jak Amadeus z jej domu prawie ogołocił swój egzemplarz z liści, nader skutecznie rzucając kolejne zaklęcia i poczuła, że robi się jej ciepło.
- Diffindo! - usłyszała swój głos, kiedy rzuciła chropianka temu potworowi z nasionka. Hodowanie tego powinno być nielegalne. Rośliny powinny być ładne, miłe i kwitnąć na wiosnę. Cała reszta chabazi... do wora. Trzy razy musiała się odsunąć od tego siedliska szatana, bo prawie ją zeżarło, a całościowo udało jej się ściąć trzy liście. Poddała się od razu po trzecim, bo wiedziała, że do trzech razy sztuka i nie ma co niepotrzebnie ryzykować. I tak dobrze. Niniejszym zarobiła 30 galeonów, które w najbliższy weekend przewali w Miodowym Królestwie, żeby podzielić się łupami nad kolejną partią gargulków z panienką Stark.

k6: wynik 2 + (0,5x3pkt zielarstwa) = w zaokrągleniu 3 liście
Obrazek
Wiek:
16
Data:
10 cze 2007
Genetyka:
Metamorfomag
Krew:
Czysta
Zdrowie:
100
Zawód:
Uczennica VI
Pozycja w quidditchu:
Ścigająca
Różdzka:
Włókno smoczego serca, 10 cali, sztywna
Zamożność:
Bardzo bogaty
Stan cywilny:
Wkrótce PANI Lestrange
Monika Lestrange
Posty: 360
Rejestracja: 14 cze 2023, 20:05

Kochała eliksiry, co łączyło w sobie także pasję do zielarstwa. Musiała się na tym znać, wiedzieć które rośliny nadają się do uważenia tego, czy tamtego magicznego napoju, który mógł na chwilę niezwykle kogoś uszczęśliwić, lub wręcz przeciwnie — sprowadzić na kogoś śmierć.
Gdy weszła do cieplarni musiała przeciskać się wśród tłumu zebranych uczniów, by dotrzeć do zwykle zajmowanego przez siebie stanowiska. Lekcje zielarstwa cieszyły się niezwykłą popularnością wśród gryfonów i puchonów, czego dowodem była ich przeogromna ilość w szklarni. Stanęła tuż obok jednej z sióstr Van Rijn (nie miała pojęcia której i w sumie mało ją to obchodziło), posłała jej uśmiech, założyła rękawice ze smoczej skóry i spojrzała w stronę profesorki.
Tentakula. Wspaniale. Monika kątem oka obserwowała przydzielony jej egzemplarz, upewniając się, że stoi w bezpiecznej odległości. Nie kwapiła się do odpowiadania na zadane przez profesor pytanie, chcąc jak najszybciej zabrać się do roboty, choć nie miała dziś za bardzo głowy do lekcji. Jej myśli krążyły w okół dzisiejszego spotkania z Mią i Brandonem w pokoju życzeń i tego, co tam miało się wydarzyć. Być może dlatego jej zaklęcie wcale nie było tak precyzyjne. Udało się jej obciąć zaledwie trzy liście i spoglądając nieco zazdrośnie w stronę tej gryfonki Dakoty i jej siedmiu liści stwierdziła, że to zdecydowanie nie był jej dzień.


Kości: 2 + 3 punkty z zielarstwa. W zaokrągleniu 3 liście.

I don't know what I'm supposed to do
Haunted by the ghost of you
Oh, take me back to the night we met…
Wiek:
17
Data:
10 lis 2007
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Prefekt Naczelny
Pozycja w quidditchu:
Ścigająca
Różdzka:
Wiąz, 12 cali, łza cerbera
Zamożność:
Skromny
Stan cywilny:
Niedostępna
Alice Parkinson
Posty: 148
Rejestracja: 14 lip 2023, 11:25

Lubiła dziedziny, których mogła się uczyć siedząc w książkach lub rzucając zaklęcia. W tym była dobra, to jej sprawiało przyjemność. Nie znosiła grzebania w ziemi, karmienia stworzeń czy podcinania pazurów. Z tego powodu nawet nie podejmowała się Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nie ruszyła też Wróżbiarstwa, znajdując za to fascynację Starożytnymi Runami czy nawet Mugoloznastwem, w końcu trzeba poznać wroga. Zielarstwo, do piątej klasy przedmiot obowiązkowy, prześladowało ją od pierwszego roku, a nie miała szans z niego zrezygnować z powodu matki. Uznała, że to podstawa i Alice nie może chodzić po świecie z tak ważną luką w swojej wiedzy. Dlatego też przychodziła, wykonywała swoją pracę z zabójczą precyzją i opuszczała cieplarnię jak najszybciej by wyszorować ręce aż do czerwoności, nigdy nie usatysfakcjonowana zwykłymi zaklęciami czyszczącymi. Inni uczniowie z jej roku już dawno załapali, że nie warto nawet podejmować próby konwersacji w trakcie tych zajęć. Zamykała się w swojej głowie byle tylko przetrwać. Jej oceny były zawsze dobre, nigdy wybitne, ale nawet jej perfekcjonizm nie potrafił jej zmusić do większego zaangażowania.
Zmierzyła chłodnym spojrzeniem swojego przeciwnika - tentakulę i westchnęła pod nosem. Naciągnąwszy rękawice ze smoczej skóry z na pozór obojętną miną, sięgnęła do wiadra po chropianki, wewnątrz aż skręcając się z obrzydzenia. Rzuciła nimi w roślinę, trafiając tylko połowicznie. Czym prędzej odcięła liść. O ile jej metoda pozwalała na możliwie jak najkrótszy kontakt zarówno z robakami jak i kąśliwym elementem flory, tak nie pomagała w celności i zbieraniu liści. Ostatecznie na koniec lekcji Alice uzyskała tylko cztery. W momencie gdy miała taką możliwość bo nauczycielka ogłosiła koniec, zebrała swoje zdobycze i stukając obcasami szkolnych butów wymaszerowała z pomieszczenia zanim ktokolwiek inny w ogóle zareagował. Pędziła do łazienki pozbyć się z siebie uczucia chropianków na skórze i we włosach, które nawet zabezpieczone zaklęciami i spięte w ciasnego koka wydawały się w jakiś sposób skażone.


Beware the patient woman, cause this much I know
No one calls you honey, when you're sitting on a throne

Wiek:
100
Data:
Genetyka:
Czarodziej
Krew:
Ród szlachecki
Zdrowie:
100
Zawód:
Czarodziej
Pozycja w quidditchu:
Różdzka:
Zamożność:
Stan cywilny:
Mistrz Gry
Posty: 266
Rejestracja: 03 kwie 2023, 20:48

Zaklęcie Diffindo rozbrzmiewało w cieplarni przez całą godzinę lekcyjną, a przynajmniej do czasu aż skończyły im się chropianki. Jadowite tentakule walczyły dzielnie, ale uczniom udało ogołocić je chociaż trochę z liści. Niektórym szło lepiej, innym gorzej, ale ostatecznie kiedy wszyscy zebrali się wokół profesor Kinnighan aby przeliczyć zdobycze, okazało się, że to Dakocie Finley udało się uzbierać największą liczbę liści: aż siedem!
Brawo dla panny Finley, 7 liści — powiedziała nauczycielka która zaklaskała w dłonie, a pozostali uczniowie dołączyli do krótkiego aplauzu. — Zgodnie z obietnicą otrzymuje fiolkę soku z tentakuli — powiedziała, po czym podała jej fiolkę.
Liście są wasze, możecie użyć ich do sporządzania eliksirów, a ich wartość to 10 galeonów za sztukę, właściciel Magicznej Rzepy lub pani Fawley w Wąsiku i Kopytku zaaranżują dla was kupno jeśli ktoś będzie zainteresowany. Do zobaczenia na kolejnych zajęciach — powiedziała, po czym pożegnała uczniów i wyszła ostatnia z cieplarni, zamykając ją na cztery spusty przy pomocy zaklęć ochronnych.


Podsumowanie:
Gryffindor: +20 punktów
Hufflepuff: +10 punktów
Ravenclaw: +20 punktów
Slytherin: +20 punktów

Dakota Finley: fiolka soku z tentakuli
Zablokowany

Wróć do „Lekcje w Hogwarcie”